Trwa ładowanie...
euro
04-12-2009 17:45

Miesiąc sporej zmienności na rynku walutowym

Przełom października i listopada na rynku walutowym przebiegał pod znakiem korekty w notowaniach eurodolara.

Miesiąc sporej zmienności na rynku walutowymŹródło: TMS Brokers
d1z1fju
d1z1fju

Przełom października i listopada na rynku walutowym przebiegał pod znakiem korekty w notowaniach eurodolara.

Kurs tej pary walutowej, po ustanowieniu nowego tegorocznego szczytu na poziomie 1,5060, rozpoczął ruch korekcyjny, zniżkując w okolice poziomu 1,4630. Przez większą część listopada obserwować mogliśmy konsolidację notowań EUR/USD w przedziale 1,4800-1,5000. Kurs tej pary walutowej z dołu ograniczony był linią trendu wzrostowego, rozpoczętego w marcu, która okazała się silnym wsparciem. Z kolei wzrost eurodolara hamowany był przez silny poziom oporu 1,5000. Widać było w tym czasie, że rynek był dość silnie wykupiony, a w najbliższej przyszłości brak było zaplanowanych publikacji danych makroekonomicznych, mogących dać silny impuls, determinujący dalszy ruch tej pary walutowej.

W listopadzie obserwować mogliśmy także dywergencje pomiędzy różnymi rynkami, co zdecydowanie wzmagało niepokój wśród inwestorów. Podczas gdy notowania eurodolara oraz ropy naftowej przebywały w konsolidacji, giełdy amerykańskie oraz złoto ustalały nowe szczyty. Cena „czarnego złota” od końca października przebywała w konsolidacji tuż poniżej poziomu 80 USD za baryłkę. Wartość ta jest silnym oporem, którego pokonanie otwiera drogę w okolice 100 USD za baryłkę. W okolicy istotnych oporów znajdują się także amerykańskie giełdy. Indeks S&P 500 zbliżył się do linii długoterminowego trendu spadkowego, znajdując się jednocześnie tuż poniżej poziomu 50-procentowego zniesienia Fibonacciego tej samej fali spadkowej. Uwzględniając ostatnią wypowiedź prezesa Rezerwy Federalnej, który stwierdził, że Fed zamierza utrzymać stopy procentowe na dotychczasowym niskim poziomie przez dłuższy okres czasu, oczekiwać można, że carry traderzy, zapożyczający się w amerykańskiej walucie w dalszym ciągu będą mieli możliwość
dokonywania tego typu inwestycji, co powinno dalej napędzać wzrosty na giełdach i dodatkowo osłabiać dolara. Kształt krzywych dochodowości na amerykańskie instrumenty dłużne wskazywał na to, że inwestorzy dyskontują ewentualną podwyżkę kosztu pieniądza w USA w okolicach sierpnia i września 2010 roku.

Kolejne rekordy cenowe w listopadzie biło złoto. Kurs tego kruszcu pod koniec miesiąca zbliżył się do poziomu 1200 USD za uncję, co zwiększyło prawdopodobieństwo osiągnięcia poziomu 1300 USD, wyznaczonego przez widoczną na wykresie tygodniowym formację odwróconej głowy z ramionami. Ze względu na utrzymujące się obecnie w Ameryce niskie tempo wzrostu cen oraz brak wskaźników, sygnalizujących ich ewentualny gwałtowny wzrost, motyw zakupu złota wynikający z obaw przed inflacja schodzi na drugi plan. Zwyżka notowań tego kruszcu dokonywała się głównie pod wpływem obaw o silną deprecjację dolara. Na zakończenie listopada trochę niepokoju na rynek wprowadziły informacje napływające z Dubaju. Największa spółka z tego regionu Dubai World ogłosiła zawieszenie spłaty swojego zadłużenia opiewającego na 60 mld USD. Spowodowało to natychmiastową obniżkę ratingów tego emiratu oraz silny wzrost wartości CDS-ów. Na rynku obserwować można było rosnąca awersję do ryzyka ze względu na obawy o ewentualne zaangażowanie banków i
innych instytucji finansowych w projekty inwestycyjne w tym regionie. W efekcie obserwować można było wzrost wartości dolara ze względu na zamykanie pozycji przez carry traderów, a nie jak to można było obserwować do tej pory w wyniku ucieczki do bezpiecznych aktywów. Szybko jednak inwestorzy zdali sobie sprawę, że problemy finansowe Dubaju z fundamentalnego punktu widzenia nie są na tyle poważne, aby upatrywać w nich kolejnej odsłony kryzysu, a rynki szybko powróciły do poziomów sprzed napływu informacji z ZEA. Od połowy listopada obserwować można było sukcesywne umacnianie się jena względem euro oraz dolara. Tendencja ta przybrała na sile po wydarzeniach w Dubaju, kiedy to popyt na japońską walutę został zwiększony przez inwestorów, szukających bezpiecznej przystani na czas rynkowych zawirowań. Wszystkie te czynniki przełożyły się na spadek kursu USD/JPY w okolic poziomu 85,00, będącego 14-letnim minimum. Aprecjacja japońskiej waluty negatywnie wpływa na wyniki krajowych spółek-eksporterów z tego też
względu bank centralny Japonii zwołał nadzwyczajne spotkanie w celu podjęcia kroków mających na uwadze osłabienie jena. W efekcie podjęto decyzję o dalszym poluźnianiu polityki monetarnej m.in. poprzez wprowadzenia dodatkowego finansowania zwiększającego płynność na rynku. Działania te ostatecznie przyniosły efekty w postaci wzrostu kursu USD/JPY w okolic poziomu 87,80.

d1z1fju

Rynek krajowy

W pierwszej połowie miesiąca notowania złotego podlegały systematycznemu umocnieniu aż w pobliże tegorocznych minimów w notowaniach EUR/PLN i USD/PLN, usytuowanych na poziomach odpowiednio: 4,0650 i 2,7600. Złotego wspierały fale wzrostowe w notowaniach eurodolara oraz dobre dane napływające z kraju oraz regionu.

Z Polski w ciągu miesiąca napłynęło sporo optymistycznych publikacji makro. Kluczowy dla rynku był wskaźnik dynamiki PKB za III kw. bieżącego roku – poznaliśmy go ostatniego dnia miesiąca, w związku z czym nie przyczynił się on do wspomnianej fali wzrostowej w pierwszej połowie listopada. Polska gospodarka wzrosła w okresie od lipca do września o 1,7% r/r, wobec oczekiwań na poziomie 1,3% r/r. Dane te już oficjalnie potwierdziły, iż nasz kraj jako jedyny wśród europejskich gospodarek wschodzących uniknie recesji w bieżącym roku. Inwestorzy jednak nie wykazali zdecydowanego entuzjazmu w związku z tą publikacją. Wcześniej już bowiem na rynek napływały dobre dane, dzięki którym mogli oni zawczasu zdyskontować dobry odczyt PKB. Mowa tu o publikacji salda na rachunku obrotów bieżących, które we wrześniu wyniosło -57 mln euro, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie -487 mln euro. Ponadto zrewidowano odczyt sierpniowy z -69 mln euro do +124 mln euro. Jakkolwiek polska gospodarka w głównej mierze opiera się na
popycie wewnętrznym, jednak również eksport netto (mający największy wpływ na wielkość obrotów bieżących) odgrywa istotna rolę we wzroście krajowego PKB, co przełożyło się na zwiększenie się oczekiwań inwestorów na lepszy od prognoz odczyt wzrostu gospodarczego. W tym samym tygodniu, co dane o saldzie poznaliśmy odczyty dynamiki PKB z Czech i Węgier. Publikacje wykazały, iż gospodarki te skurczyły się w III kwartale odpowiednio o: 4,5% r/r i 7,2% r/r, spadki były jednak mniejsze w porównaniu z II kwartałem. Bardzo dobrze wypadła publikacja wartości indeksu PMI dla krajowego sektora wytwórczego, opublikowanego dzień po danych o PKB. Wyniósł on w listopadzie 52,4 pkt, co oznacza wzrost z 48,8 pkt i jednocześnie wynik lepszy od prognoz na poziomie 49,2 pkt. Wskaźnik po raz pierwszy od 19 miesięcy wzrósł ponad poziom 50 pkt, oddzielających recesję od ekspansji w sektorze.

Nastroje na rynku pogorszyły się w drugiej połowie miesiąca. Wynikały one po części ze wzrostu awersji inwestorów względem globalnych rynków wschodzących. Przyczyniły się do tego m.in. obniżki ratingów dla Ukrainy oraz Meksyku przez agencję Fitch. Uczestnicy rynku zaczęli się również obawiać możliwych kolejnych interwencji na rynku walutowym i pieniężnym ze strony rządów niektórych krajów wschodzących. Umocnienie walut gospodarek takich jak m.in. Brazylia, Rosja czy Korea Południowa, związane z napływem kapitałów zagranicznych, negatywnie wpłynęło na konkurencyjność eksportu tych silnie uzależnionych od popytu zewnętrznego krajów. Ponadto, gospodarki te kilkakrotnie już ucierpiały na skutek nagłego odwrócenia się strumienia kapitałów spekulacyjnych w okresach poszczególnych kryzysów w latach 80’ i 90’ oraz w czasie ostatnich turbulencji na rynku finansowym. W związku z rym rządy poszczególnych państw sceptycznie patrzą na napływający na fali euforii inwestycyjnej kapitał zza granicy.

Apogeum negatywnych emocji na rynku zostało osiągnięte w ostatnim tygodniu listopada, kiedy to pod nieobecność inwestorów z USA na rynku panowała mniejsza płynność. Impuls do odreagowania dały informacje, jakie napłynęły z Emiratów Arabskich, dotyczące problemów z płynnością Dubaju. Jedna z państwowych spółek Dubai World ogłosiła, iż zamierza przeprowadzić restrukturyzację swoich zobowiązań, szacowanych na 59 mld dolarów. Dług spółki stanowi 75% zadłużenia całego emiratu, w związku z czym jej niewypłacalność oznaczałaby bankructwo Dubaju. Informacja ta nie powinna była jednak stanowić zaskoczenia dla rynku – od pierwszych miesięcy obecnego kryzysu jest bowiem wiadome, że Dubaj balansuje na granicy bankructwa. Emirat ten jeszcze przed kryzysem podjął poważne wyzwania inwestycyjne związane z rynkiem nieruchomości, finansowane kredytami w bankach zagranicznych. W związku z tym poważne problemy z wypłacalnością, w pierwszej kolejności uderzyłyby we wciąż niestabilny system bankowy. Jak już jednak wspomniano,
doniesienia z Emiratów Arabskich nie miały większego znaczenia fundamentalnego – był to raczej pretekst do odreagowania. W związku z tym, kiedy rynek już odzyskał pełną płynność, w poniedziałek, w czasie ostatniej sesji w listopadzie mogliśmy obserwować uspokojenie nastrojów i powrót rynku do poziomów sprzed informacji z Dubaju. Notowania EUR/PLN zakończyły miesiąc na poziomie 4,1100, a kurs USD/PLN w spadł w okolice 2,7200.

Joanna Pluta
Michał Fronc
Departament Analiz
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

d1z1fju
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1z1fju