Mieszkańcy Łódzkiego szukają pracy w urzędach - o jeden etat ubiega się kilkanaście osób
Całe worki listów motywacyjnych trafiają do łódzkich urzędów. W dobie kryzysu budżetówka, choć mniej dochodowa, staje się bezpieczną przystanią wobec ryzyka większych, ale niepewnych zarobków w prywatnych firmach.
23.02.2009 08:05
Łódzki Urząd Marszałkowski od listopada ub.r. do lutego rozpisał 51 naborów na różnego rodzaju stanowiska. Zgłosiło się 608 osób, a przyjęto blisko 40. Skalę zainteresowania urzędem obrazuje przykład konkursu na podinspektora w kancelarii marszałka. Podczas pierwszego konkursu, rozpisanego w czerwcu 2008 roku, kiedy rynek pracy był stabilny, zgłosiło się 12 osób, z czego przez pierwsze sito przebrnęły dwie. Ten sam konkurs w lutym 2009 okupowały już 62 dwie osoby, czyli pięć razy więcej.
_ W lipcu zgłaszali się głównie absolwenci, młodzi ludzie bez doświadczenia zawodowego _- mówi Marcin Nowicki, naczelnik wydziału prasowego UM. _ Inaczej było już podczas naboru w lutym: oferty złożyło więcej kandydatów i były to zupełnie inne osoby, w większości z doświadczeniem zawodowym, często starsze, niektóre między 40 a 50 rokiem życia. _
Katarzyna Kędzierska w Urzędzie Marszałkowskim najpierw była stażystką. Po czterech miesiącach dostała etat i nie żałuje, bo praca dała jej stabilizację. _ Wielu moich znajomych, którzy pracują w dość dużych korporacjach, boi się zwolnień i dopytują mnie czy są wolne miejsca w urzędzie _ - mówi Katarzyna Kędzierska.
_ Mnie zaproponowano umowę na czas nieokreślony miesiąc po pierwszych informacjach o kryzysie. Nikt nie planuje tu żadnych cięć czy zwolnień. _
Najazd chętnych do pracy przeżywają też inne jednostki budżetówki. W Zgierzu do pracy w straży miejskiej zgłosiło się 106 osób, a komenda mogła przyjąć tylko 7. Skali zainteresowania nie dowierzał nawet komendant Stanisław Bednarski, bo poprzedni nabór był skromniejszy - trzy etaty rozdzielono w gronie piętnastu chętnych. W Zgierzu pojawili się mieszkańcy całej gminy, ale nie tylko, bo strażnikami chcą tam zostać mieszkańcy Ozorkowa, Kutna, Łęczycy, Uniejowa, a także Łodzi i Tomaszowa Mazowieckiego, a wśród kandydatów są m.in. byli wojskowi.
Mieszkańcy całego województwa szukają pracy w łódzkim Wojewódzkim Inspektoracie Ruchu Drogowego. Do konkursu stanęli m.in. mieszkańcy Radomska, Piotrkowa i Sieradza. By zostać inspektorem trzeba naprawdę niewiele, wystarczy ukończyć 25 lat, posiadać prawo jazdy i zaliczony egzamin dojrzałości, a także nienaganną opinię. Do siedmiu stanowisk inspektorskich aspiruje ponad 90 osób. Większość ukończyło wyższe studia, często prawnicze, ale są także absolwenci inżynierskich studiów ochrony środowiska czy biologii. Siedmiu szczęściarzy przez pół roku będzie się szkolić za wikt i opierunek oraz 1,6 tys. zł brutto, po egzaminie mogą liczyć na 900 zł więcej, a po pięciu latach pracy będą zarabiać ok. 3 tys. zł brutto.
W Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim na dwa konkursy rozpisane w styczniu (inspektora i specjalisty), już po pierwszym odsiewie do finałowych rozmów zakwalifikowano blisko 40 kandydatów.
_ Stanowiska w urzędach gwarantują spokojną pracę i rosną w oczach potencjalnych pracowników _ - mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego. _ Oczywiście, gwarantują też pensję, choć nie najwyższą. Ale w sytuacji ryzyka bezpieczeństwo zatrudnienia jest lepsze niż ryzykowna praca za wysokie apanaże. Może nie będziemy opływać w dostatki, ale bieda w oczy nam nie zajrzy. _
W miastach województwa łódzkiego, które nie mają tak szerokich możliwości kadrowych jak Łódź, a rozpisuje się jeden bądź dwa konkursy na kwartał, wyjścia z sytuacji szuka się w inny sposób. Jeden z urzędników w bełchatowskim magistracie twierdzi, że od jakiegoś czasu wzrasta liczba zainteresowanych spotkaniami z prezydentem i jego zastępcami.
_ Ludzie przychodzą i pytają, czy coś by się dla nich albo dla ich bliskich nie znalazło, nie tylko w urzędzie, ale także w szkołach czy miejskich spółkach _ - opowiada urzędnik. _ Prośba o pomoc w znalezieniu pracy to temat nr 1 większości tych spotkań. _
Marcin Darda
POLSKA Dziennik Łódzki