Miliardowe inwestycje w poprawę bezpieczeństwa powodziowego w Polsce
10-11 mld zł wydamy w najbliższych latach na poprawę infrastruktury przeciwpowodziowej, w tym budowę wałów czy zbiorników retencyjnych; zakładają to Plany Zarządzania Ryzykiem Powodziowym - mówi PAP prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej Witold Sumisławski.
13.01.2015 07:50
Plany Zarządzania Ryzykiem Powodziowym (PZRP), które mają wyznaczać strategię w zarządzaniu ryzykiem powodziowym w naszym kraju pod koniec grudnia trafiły do konsultacji społecznych. Potrwają one pół roku. Stworzenia takich dokumentów wymaga od nas unijna dyrektywa powodziowa.
"W Polsce musimy nauczyć się myśleć strategicznie. Jesteśmy wspaniali jako pospolite ruszenie, ale dużo gorzej nam idzie z programowym, przemyślanym, stabilnym i zoptymalizowanym działaniem" - ocenił prezes KZGW.
Sumisławski wyjaśnił, że PZRP są pierwszymi dokumentami w Polsce, które wyznaczają strategię państwa w obszarze bezpieczeństwa powodziowego, zarówno letniego jak i zimowego. Zawierają ponadto propozycje najbardziej priorytetowych inwestycji przeciwpowodziowych wraz ze wskazaniem źródła finansowania. W dokumentach autorzy wskazali też na niezbędne zmiany w prawie (np. w prawie budowlanym), które mają przyczynić się do lepszego zabezpieczenia przed powodzią.
Prezes KZGW ocenił, że zgodnie z analizami na poprawę bezpieczeństwa powodziowego powinniśmy wydać ok. 52 mld zł. "W rzeczywistości takimi pieniędzmi nie dysponujemy. Obecnie nie bylibyśmy też w stanie efektywnie zagospodarować takich środków" - przyznał. Dlatego w dokumentach zaproponowano, aby na inwestycje, budowę wałów, zbiorników mokrych i suchych przeznaczyć w ciągu 6 lat między 10 a 11 mld zł.
Sumisławski zaznaczył, że strategia koncentruje się przede wszystkim na bezpieczeństwie krajowym, a mniej lokalnym. "Na podstawie analiz historycznych, ale i strat, jakie państwo poniosło, usuwając skutki wielkiej wody, wskazaliśmy na obszary i rzeki, które najbardziej zagrożone są powodzią" - wyjaśnił. Chodzi m.in. o wszystkie obszary podgórskie, Dolny Śląsk, Kotlinę Kłodzką, rzeki Nysę czy Bóbr, Żuławy oraz region woj. małopolskiego. Zgodnie z przedstawioną analizą ok. 30 proc. naszego kraju może być zagrożonych negatywnymi skutkami powodzi.
Strategia ma też ograniczyć wydatki państwowe na usuwanie skutków kataklizmów.
Dokument wskazuje ponadto, że wodę powinno zatrzymywać się już w górze rzeki, a nie pozwalać jej spływać i kumulować się w niższych jej partiach. "Powódź nie jest zjawiskiem punktowym, dotyczy całego obszaru. Chodzi o to, by zatrzymać wodę tam, gdzie spadła, a nie spuszczać ją na głowę innym poniżej" - podkreślił Sumisławski.
Strategia zakłada m.in. budowę 11 małych zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej, tak, aby w razie możliwości od razu spłaszczać falę powodziową. Obecnie na tym terenie powstają cztery takie zbiorniki.
Prezes KZGW ocenił, że przysłowiowe "łapanie wody" w miejscu, w którym się pojawiła, budzi szczególne kontrowersje wśród społeczności lokalnych. "Prawda jest taka, że musimy dać przestrzeń rzece i pozwolić jej się rozlać. Oznacza to, że nie powinniśmy chronić miejsc, które mogą stać się polderami i gdzie straty są relatywnie niskie. Niestety mamy teraz wiele wałów, które chronią łąki. Musimy tak zarządzać ryzykiem, aby minimalizować straty. Dotychczasowe myślenie doprowadziło nas do sytuacji, w której wykładamy czasem znaczne pieniądze na ochronę terenu, który może być naturalnym obszarem zalewowym" - powiedział.
Sumisławski dodał, że strategia wskazuje też na problem gospodarki przestrzennej na obszarach zalewowych. "Państwo ponosi z tego tytułu olbrzymie straty" - zaznaczył. Wskazał np. na częstą budowę osiedli mieszkaniowych na terenach zalewowych. Prezes KZGW dodał, że opracowana strategia wskazuje konieczne rozwiązania prawne - np. zmiany w Prawie budowlanym w tym kierunku, by na takich terenach nie budowano.
Strategia, wykorzystując mapy ryzyka powodziowego, ma też przyczynić się do lepszego gospodarowania siłami i środkami służb ratowniczych w trakcie powodzi, czy podejmowania decyzji co do ochrony danych terenów bądź ewakuacji ludności. Mapy mogą być aktualizowane na bieżąco w zależności od sytuacji.