Misjonarka z miliardami
Bransolety monitorujące pracę serca i tętno, aplikacja na smartfony licząca kroki, tanie testy krwi. Świat ogarnęło szaleństwo na punkcie kontrolowania stanu zdrowia. A królową tej branży jest Elizabeth Holmes. Właśnie ogłoszono ją najmłodszą na świecie miliarderką, która fortuny dorobiła się sama.
18.09.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:11
Smukła blondynka z wielkimi błękitnymi oczami i nieco nieobecnym uśmiechem stała się nowym symbolem Doliny Krzemowej. Dla wielu było to zaskoczenie: ta powściągliwa 30-latka przez ostatnią dekadę trzymała się z dala od mediów, a jej firma - założone 11 lat temu laboratorium medyczno-technologiczne Theranos - do dziś unika giełdy. Ale to właśnie Elizabeth Holmes może przewrócić do góry nogami nowoczesny biznes.
W ub.r. Holmes zaczęła wychodzić z cienia. Udzieliła wywiadu - jednego z zaledwie kilku do tej pory - dziennikowi „Wall Street Journal", a Theranos z dnia na dzień wylądował w zestawieniu najlepszych, najciekawszych czy najbardziej innowacyjnych spółek w amerykańskim zagłębiu hi-tech. Holmes poszła za ciosem. Wraz z nagłą popularnością firmy nastąpiła wymiana zarządu i rady nadzorczej: przedstawicieli klasycznych inwestorów, którzy w Dolinie Krzemowej skaczą z kwiatka na kwiatek, zastąpili ludzie instytucje. We władzach spółki zasiedli m.in. byli sekretarze stanu USA Henry Kissinger i George Schulz oraz dawny sekretarz obrony USA William Perry. Poza nimi - śmietanka badaczy z szacownego Uniwersytetu Stanforda, instytucji słynącej z prestiżu i wpływów, lekarze z kilku czołowych amerykańskich szpitali, senatorowie, prawnicy, wojskowi.
Holmes najwyraźniej uznała, że czas podbić świat. Sekundują jej amerykańskie magazyny biznesowe. Choć Theranos nie jest spółką publiczną i dzięki temu może trzymać szczegóły swojej sytuacji finansowej w tajemnicy, to dziennikarze „Fortune" czy „Forbesa" twierdzą, że inwestorzy szacują wartość firmy na 9 mld dol. Szefowa spółki podkreśla, że wciąż posiada około połowy udziałów w Theranosie, co pozwala wycenić jej majątek na 4,5 mld dol. A jeśli plany Holmes się powiodą, będzie to dopiero początek drogi na szczyt.
Ona jest inna
Ostatnie kilkanaście lat jej życia przypomina realizowany z perfekcyjną drobiazgowością scenariusz. Jako nastolatka Holmes nauczyła się podstaw mandaryńskiego. Dzięki temu, gdy u progu poprzedniej dekady w Azji pojawił się wirus SARS, dziewczyna mogła się tam czuć jak ryba w wodzie. Wyjechała do Singapuru, dostała posadę w miejscowym Genome Institute i tam założyła pierwszą firmę, która - w uproszczeniu - miała stworzyć mikrotesty pozwalające wykryć obecność SARS. Bogatsza o te pierwsze doświadczenia po powrocie do USA dostała się na Uniwersytet Stanforda i wylądowała na zajęciach znanego chemika i eksperta Światowej Organizacji Zdrowia prof. Channinga Robertsona.
Marzy się jej rewolucja na rynku zdrowia. To dlatego w firmie wprowadziła wojskową dyscyplinę, ale wyznawcom Holmes wcale to nie przeszkadza.
Jak twierdzi ten badacz, w ciągu 30 lat zajęć ze studentami nie trafił mu się nikt taki jak Holmes. - Wiedziałem, że ona jest inna - mówił po latach Robertson. - Nowatorstwo, z jakim podchodziła do skomplikowanych problemów technicznych, było unikalnym doświadczeniem. Pamiętam, jak rzuciła: „I na to położymy czip z telefonu, za jego pomocą prześlemy lekarzowi dane o bieżącym stanie pacjenta". Przez trzy dekady pracy w tej dziedzinie nigdy nie przyszło mi do głowy, że realnie można połączyć te dwie technologie.
Dla sędziwego profesora chemii, nazywanego przez swoich studentów Yodą (w nawiązaniu do mędrca z „Gwiezdnych wojen"), nie było więc wielkim zaskoczeniem, gdy jesienią 2003 r. Holmes wparowała do jego biura z propozycją: załóżmy firmę. Robertson został jednym z pierwszych dyrektorów Theranosa - spółki założonej przez 19-latkę, która miesiąc później rzuciła naukę.
Czy Holmes wyczuła koniunkturę czy też kierowały nią inne motywy - trudno powiedzieć. - Bardzo boję się igieł, jak wielu ludzi zresztą - wyznała w jednym z wywiadów. - Podobnie jak węży i pająków.
Jeśli to prawda, wybór branży był fatalny. Ale świeżo upieczona miliarderka twierdzi, że kieruje nią inna motywacja. - Zbyt często trafiamy w życiu na sytuację, w której ktoś się przewraca czy łamie żebro, idzie do lekarza, a ten wykrywa u niego nowotwór. Ale dziś medycyna jest w stanie dostarczać nam znacznie więcej wiedzy o zdrowiu, identyfikując rodzące się trendy, zanim staną się prawdziwym kłopotem - tłumaczy Holmes. I, jak sama przyznaje, czasem po jedzeniu testuje własną krew. Chociażby po to, by obserwować różnicę wyników między jedzeniem o wysokich walorach a fast foodem.
Do tego dochodzi wizja. - Nowe systemy mogą całkowicie zrewolucjonizować sposób, w jaki działa służba zdrowia - miała powiedzieć 19-latka Robertsonowi pamiętnego dnia. - I właśnie tym chcę się zajmować. Nie chcę stworzyć jakiejś dochodowej nowinki technologicznej. Chcę stworzyć całkiem nową technologię, która będzie pomagać ludzkości bez względu na geografię, pochodzenie, wiek czy płeć.
Po latach była precyzyjniejsza. - Od 40 do 60 proc. ludzi, którzy dostają od lekarza skierowanie na badania krwi, nie robi tego. Bo boją się igieł albo jest za daleko do laboratorium, albo cena jest zbyt wysoka. A skoro się nie badamy, jak mielibyśmy zmierzać w stronę ery medycyny prewencyjnej? - pytała w jednej z rozmów.
I o tę erę medycyny prewencyjnej, „całkiem nową technologię" w gruncie rzeczy chodzi. Na realizację tego credo liczą też udziałowcy - albo „wyznawcy", jak z przekąsem nazywają ich niektórzy publicyści - Theranosa. A chodzi nie tylko o wpływowych byłych polityków. Wśród inwestorów, którzy uwierzyli w wizję Holmes, znajdziemy m.in. Larry'ego Ellisona, szefa Oracle, czy też znane w Dolinie Krzemowej fundusze, np. ATA Ventures, Tako Ventures czy Draper Fisher Jurvetson.
Ona przypomina mnicha
- W końcu zorientowałem się, kim w gruncie rzeczy jest Elizabeth - kwituje prof. Robertson. - Zdałem sobie sprawę, że patrzę w oczy kogoś takiego jak Steve Jobs czy Bill Gates.
Porównanie nie bez kozery: nawet jeśli Holmes nie jest Stevem Jobsem, to na Jobsa pozuje. - Ona przypomina mnicha, wzbogacenie się jakby w ogóle jej nie obchodziło - opisywał szefową 91-letni dziś Kissinger. Według niego szefowa nie ma charyzmatycznej osobowości, dopóki nie zacznie mówić o swojej misji. Powściągliwość, porzucenie studiów, czarne stroje (nierzadko charakterystyczny golf), tajemnica, jaka otacza działania i plany Theranosa - podobieństwa do Jobsa można mnożyć.
Co do ostatniej z tych cech - nie ma żartów. Przez ostatnią dekadę Holmes ścigała tych, którzy zbyt wiele mówili o firmie, bez litości. Siedem lat temu nie wahała się wytoczyć procesu w kalifornijskim sądzie grupie byłych pracowników o zbyt długich językach. Po sądach ciągała też byłych partnerów w interesach: firmę McDermott Will & Emery (za kradzież własności intelektualnej) i jedną z waszyngtońskich kancelarii. Do niedawna publicznie nie było nawet wiadomo, ilu firma ma pracowników (teraz wiadomo już, że blisko 500), ile patentów (około 20 w USA, ale w sumie złożono już aplikacje o 82 w Stanach i 189 na całym świecie), jakie są jej najbliższe cele.
W ciągu ostatnich miesięcy miliarderka odsłoniła karty. Priorytetem firmy są testy krwi - w Ameryce rynek nie do pogardzenia. Branża diagnostyczna, o szacowanej wartości 73 mld dol., co roku wykonuje blisko 10 mld takich badań. Na ich podstawie zapadają dwie na trzy decyzje lekarskie. Co więcej, fundusze Medicare i Medicaid - fundamenty reformy zdrowotnej obecnej administracji - płacą w ramach refundacji za te badania ?10 mld dol. rocznie.
Theranos już dziś ma w ofercie 200 takich testów, a docelowo chce ich mieć 1 tys. Różnica między dotychczasowym rozwiązaniem a pomysłami firmy Holmes sprowadza się do tego, że opracowane w Theranosie testy nie będą wymagać użycia strzykawki. Do analizy będzie potrzebnych zaledwie kilka kropel krwi - od jednej setnej do jednej tysięcznej dotychczasowej próbki. Na jednej próbce będzie można przeprowadzić nawet 30 testów, wyniki będą uzyskiwane szybciej (w Ameryce standard przy tego typu badaniach to trzy dni), zwiększy się prawdopodobieństwo uniknięcia tradycyjnie popełnianych przy analizie błędów. Pacjent nawet nie poczuje ukłucia dzięki opatentowanej metodzie pobrania krwi.
Gdzie można za pomocą tych testów wywołać prawdziwą rewolucję? Chociażby wśród osób testujących nowe leki lub terapie, gdzie liczy się czas analizy danych i możliwość wcześniejszego przeciwdziałania skutkom ubocznym. Specjaliści wymieniają też wszystkich pacjentów, którzy trafiają do szpitala z niezidentyfikowaną infekcją - kilka dni potrzebnych na dotychczasowe testy było dotąd wypełnionych aplikowaniem nieefektywnych antybiotyków, narażało ich na dodatkowe szpitalne infekcje. Sprawiało, że bakterie mogły się uodpornić na antybiotyki. Według współpracujących z firmą lekarzy testy firmy mają umożliwiać identyfikację źródła zakażenia średnio w ciągu czterech godzin.
No i większość testów z laboratoriów kalifornijskiej firmy kosztować będzie poniżej 10 dol., badanie cholesterolu Theranos sprzedaje za 2,99 dol. Za Atlantykiem - i nie tylko - oznacza to rewolucję w służbie zdrowia. Jak skrzętnie wyliczają dziennikarze, sugerowane przez firmę ceny to z reguły mniej niż połowa ceny oferowanej za badania krwi przez niezależne laboratoria i zaledwie 10-25 proc. ceny laboratoriów szpitalnych. Nieubezpieczeni, ubezpieczeni i ubezpieczyciele w Ameryce byliby takimi oszczędnościami zachwyceni, nie mówiąc zresztą o budżecie federalnym. Szacuje się, że refundacje zabiegów z funduszy Medicare i Medicaid zmniejszyłyby się o połowę, czyli 5 mld dol. rocznie. Menedżerowie Theranosa jeszcze podbijają tę stawkę: mówią o 200 mld dol. oszczędności w ciągu dekady.
Ona rządzi nawet generałami
Krok po kroku firma Holmes wdziera się na rynek. Theranos uzyskał pozwolenie na działanie w niemal wszystkich stanach USA. W galeriach handlowych Walgreens w Palo Alto i Phoenix otwiera pierwsze laboratoria, docelowo ma ich być grubo ponad 8 tys. Z posiadanych patentów - m.in. na noszone na ciele urządzenia monitorujące krew oraz detektory wirusa grypy - można przewidywać kolejne produkty firmy.
Holmes ucina pytania o stosowaną technologię krótką frazą o „dotychczasowych, fundamentalnych metodach chemicznych, które zostały zoptymalizowane za pomocą wspierającego je software'u". Chłodne, wręcz zniechęcające wypowiedzi szefowej równoważą zachwyty lekarzy z instytucji medycznych współpracujących z Theranosem. - To takie ekscytujące, mamy to wreszcie: prawdziwa transformacja opieki zdrowotnej jest w zasięgu ręki - komentował dyrektor szpitala UCSF Medical Center Mark Laret.
Nie wszyscy są jednak zachwyceni. Ta sama aura tajemnicy, która buduje popularność firmy Holmes, sprawia, że niedopuszczeni do aparatury i software'u Theranosa specjaliści pozostają sceptyczni. - Nie wiem, co oni badają, jak to badają i dlaczego myślą, że coś w ogóle badają - utyskuje Richard Bender, onkolog i ekspert Quest Diagnostics, największej prywatnej firmy diagnostycznej w USA. Inni dorzucają też brak publikacji w specjalistycznych periodykach (Holmes odpowiada, że nie ma takiej potrzeby, skoro firma nie używa rozwiązań, których wcześniej nie byłoby na rynku) czy dopytują, dlaczego Theranos po prostu nie zacznie sprzedawać swoich rozwiązań istniejącym firmom, zamiast z nimi konkurować.
Wyznawcom Holmes to nie przeszkadza. Generał James Mattis jeszcze wiosną ub.r. dowodził US Central Command - sztabem armii odpowiadającym chociażby za operacje w Afganistanie i Iraku. Dziś jest dyrektorem w firmie 30-letniej blondynki. - W wojsku siła wizji dowódcy to element zasadniczy dla wyników działań oddziału - tłumaczy z emfazą nowe zajęcie Mattis. - Chciałem ponownie znaleźć się w otoczeniu, w którym jest taki rodzaj dowódcy.