Moja praca mnie boli
Pracujesz siedząc przy komputerze po kilka, kilkanaście godzin dziennie? Twoje miejsce pracy prędzej czy później zacznie przypominać miejsce kaźni
08.11.2010 | aktual.: 08.11.2010 11:49
Wygodne, ergonomiczne fotele, podpórki pod łokcie, odpowiedni kąt nachylenia monitora. Te i inne udogodnienia instaluje się dla potrzeb pracowników siedzących przy komputerach. Cóż z tego jednak, skoro ich stanowiska pracy coraz częściej przypominają miejsca tortur. Powodem jest wszechobecny ból. Ale to nie praca jest winna. Odczuwamy go najczęściej wskutek własnych zaniedbań.
Praca w pozycji siedzącej wciąga i unieruchamia. Chcąc nie chcąc, siedzimy wpatrzeni w ekran całymi godzinami. Zapominamy o tym, by co jakiś czas wstać i rozruszać zastałe mięśnie. Na dłuższą metę skutki mogą być opłakane.
Kręgosłup jest najbardziej obciążoną częścią naszego ciała. Pracuje nawet w czasie snu. Dźwiga ciężary, przesuwa się i wygina. Dlatego jest wyjątkowo podatny na urazy. Dodatkowe znaczenie ma jego długość. Powoduje ona, że ból może promieniować na głowę, zęby, klatkę piersiową, nogi. A złe nawyki z młodych lat, związane z niewłaściwą pozycją przy biurku czy brakiem ruchu, dają o sobie znać prędzej czy później. Dolegliwości dopadają coraz młodszych ludzi. Dzieje się tak dlatego, że prowadząc siedzący tryb życia, zapominamy o kondycji fizycznej.
Już teraz wiadomo, że XXI wiek będzie „należał” do chorób związanych z pracą siedzącą. Nie pylica czy inne schorzenia spowodowane zatrudnieniem w przemyśle ciężkim, a „choroby biurowe” wysuwają się w naukowych rankingach na pierwsze miejsce. Według raportu portalu Nowebiuro.pl, stanowią one 24% przypadków chorób zawodowych stwierdzonych w naszym kraju. To dolegliwości kręgosłupa i narządów ruchu, ale także alergie i choroby, których przyczyną jest stres. Tomek, informatyk z własną firmą, ma 29 lat, a z bólem zmaga się, jak sam mówi, od niepamiętnych czasów. – Bywają okresy, że pracy jest naprawdę dużo. Siedzę przy kompie po kilka, nawet kilkanaście godzin. Czasami zresztą leżę, klęczę, stoję, ale to skutkuje tylko na jakiś czas. Ból przyszedł „od góry”. Zaczęły mi dokuczać kręgi szyjne. Później plecy. No i oczywiście okolice krzyża. Ostatnio mam nawet kłopoty z mięśniami nóg. Właściwie nie ma dnia bez bólu. Czasami sam już nie wiem, w którym miejscu mnie boli – opowiada.
Problem jest na tyle powszechny, że spowodował wysyp opracowań naukowych i fachowych porad. Walka z nim jest trudna, trzeba się bardzo pilnować, by uniknąć zagrożenia. Piszą o tym m.in. Izabela Wolańska i Wojciech Wolański z Politechniki Śląskiej. Każda pozycja, nawet ta początkowo wygodna, jeśli pozostajemy w niej zbyt długo, skutkuje dolegliwościami. Zbyt wysokie siedzenie – bólem kolan i łydek oraz drętwieniem nóg. Zbyt niskie – bólem barków, lędźwi i szyi. Długie pisanie czy trzymanie myszki powoduje bóle dłoni i przykurcze palców. Szczególnie podatny na zwyrodnienia i ból jest odcinek lędźwiowo-krzyżowy. Można powiedzieć, że jak by nie usiadł, i tak będzie niedobrze.
Dla tych, którzy nie mogą uwolnić się od bólu, jest jednak „dobra” wiadomość. Można zapomnieć o nim, choć na jakiś czas – w pracy!
- Naturalnie wiem, że pracując na siedząco, powinienem co jakiś czas wstawać, robić skłony, chodzić – mówi Tomek. – Ale z tym rodzajem bólu jest coś takiego, że, gdy praca wciągnie, to się o nim zapomina. Przesuniesz się w lewo, w prawo, i na chwilę mija. A później chce człowiek iść do toalety i nie może wstać!
Pracownicy przyznają często, że zmaganie się z bólem w pracy bywa łatwiejsze niż wtedy, gdy trzeba z nim walczyć w domu, w samotności. Lekarze również odradzają bezczynne leżenie w oczekiwaniu, aż ból minie. Ruch, aktywność fizyczna pomaga kręgosłupowi. Terapeutyczne działanie ma też rozmowa z ludźmi, którzy potrafią natchnąć pozytywnymi myślami. Odwrócić uwagę, zająć cierpiącego czym innym. Ba, zdarza się nawet, że ból ma… dobroczynne skutki! 39-letnia Marta, pracownica działu księgowości, opowiada: - Strasznie bolały mnie plecy. Nie mogłam się skupić, myślałam tylko o tym, by pójść do domu i położyć się na kanapie. Popełniłam gruby błąd, który mógł się wiązać z poważnymi konsekwencjami dla firmy, a tym samym i dla mnie. Szefowa mnie objechała, przestraszyłam się. Ból minął jak ręką odjął. Nie powrócił ani tego dnia, ani przez następne tygodnie! A swoją pomyłkę naprawiłam.
Ta metoda walki z bólem nie wydaje się jednak godna polecenia. Przede wszystkim dlatego, że nie usuwa przyczyny schorzenia. Więcej sensu ma zadbanie o kondycję fizyczną, która z pokolenia na pokolenie jest coraz gorsza. Mięśnie nam bowiem słabną w związku z siedzącym trybem życia. A pracy i stresów przybywa. W rezultacie ból coraz częściej staje się naszym nieodłącznym towarzyszem. Boli nas w pracy, boli na spacerze, boli w łóżku. Pracujemy gorzej, jesteśmy mniej wydajni, roztargnieni i nieuważni.
Zły humor z pracy przenosimy do domu. Ergonomiczne fotele nie pomagają. Trzeba udać się do lekarza, zacząć chodzić na ćwiczenia, biegać, ćwiczyć jogę – innego wyjścia nie ma. Ruszać się, ruszać!
Jarosław Kurek