MŚ: 70 ton odpadów z Salwadoru nie trafi do Dąbrowy Górniczej (aktl.2)

#
dochodzą wypowiedzi samorządowców z woj. śląskiego
#

08.12.2014 14:05

08.12. Warszawa/Katowice (PAP) - 70 ton niebezpiecznych odpadów z Salwadoru nie będzie unieszkodliwionych w zakładzie przetwarzania w Dąbrowie Górniczej - poinformował PAP minister środowiska Maciej Grabowski. Śmieci zostaną cofnięte do Salwadoru bądź trafią do innego państwa UE.

"Po rozmowie z wiceministrem środowiska Januszem Ostapiukiem, prezes firmy SARP Industries podjął decyzję o tym, że zakład w Dąbrowie Górniczej nie przyjmie odpadów z Salwadoru" - poinformował szef resortu środowiska.

Kwestia przetworzenia 70 ton niebezpiecznych odpadów pochodzenia rolniczego, zawierających np. środki ochrony roślin, czyli pestycydy, z Salwadoru wzbudziła w Dąbrowie Górniczej liczne protesty mieszkańców dzielnicy Strzemieszyce, gdzie usytuowany jest zakład, oraz ekologów. "Mimo bezpiecznego działania firmy, nie udało się rozwiać obaw opinii publicznej" - zwrócił uwagę minister.

"Potrzebujemy w Polsce większego zaufania do działań inspekcji ochrony środowiska. Wojewódzcy inspektorzy są odpowiednio przygotowani merytorycznie oraz dysponują profesjonalnym sprzętem, który pozwala im na bieżąco kontrolować wrażliwe instalacje, badać stan środowiska i odpowiednio reagować na zagrożenia" - powiedział Grabowski.

Minister zapewnił, że cała procedura związana z odpadami z Salwadoru - od wydania decyzji, poprzez zabezpieczenie transportu, aż po planowane unieszkodliwienie - była właściwie monitorowana i prowadzona przez inspektorów ochrony środowiska. "Nie mam co do tego wątpliwości. Wszystkie formalności i zasady bezpieczeństwa zostały dochowane, a unieszkodliwienie odpadów nie wywarłoby negatywnego skutku na ludzi i środowisko. Ponadto warto zaważyć, że procedura była transparentna - opinia publiczna miała szeroki dostęp do informacji o transporcie" - podkreślił.

Grabowski dodał, że "poczucie bezpieczeństwa mieszkańców to ogromna, chociaż niewymieniona w prawie, wartość". "Mimo braku wątpliwości ekspertów co do faktycznego zachowania wszelkich wymogów ostrożności, uznano, że w przypadku tego typu działalności także opinia publiczna powinna otrzymać informacje, które nie budzą wątpliwości. Dlatego we wtorek wiceminister środowiska Janusz Ostapiuk spotka się w Dąbrowie Górniczej z prezydentem miasta, wojewódzką inspektor ochrony środowiska i przedstawicielami lokalnej społeczności. Będą rozmawiać na temat instalacji unieszkodliwiania odpadów oraz stanu środowiska w regionie" - poinformował.

Jak się dowiedziała nieoficjalnie PAP w resorcie środowiska, niebezpieczne odpady z Salwadoru zostaną najprawdopodobniej cofnięte do tego państwa bądź trafią do innego państwa UE, gdzie miałyby zostać przetworzone.

Sprawa odpadów z Salwadoru stanęła też na poniedziałkowej sesji Sejmiku Woj. Śląskiego. Członek zarządu tego regionu Kazimierz Karolczak (SLD) - nie wiedząc jeszcze, że niebezpieczny ładunek nie trafi do Dąbrowy Górniczej - odpowiadał na pytania radnych wyjaśniając, że organa środowiskowe woj. śląskiego wydały tzw. pozwolenie zintegrowane określające m.in. rodzaj i ilość odpadów, które mogą być spalane w instalacji spółki Sarpi Dąbrowa Górnicza, należącej do SARP Industries.

"W naszej ocenie ta instalacja od 2003 r. funkcjonuje prawidłowo" - mówił Karolczak dodając, że w związku z tym samorząd wojewódzki i jego instytucje nie mają możliwości wpływu na decyzje o pochodzeniu spalanych tam odpadów. "Budzi to nasze zaniepokojenie. () Nie mamy tu nic do powiedzenia, jesteśmy w tym zakresie w kontakcie z Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska ()" - relacjonował Karolczak. Akcentował, że przy dochowaniu procedur odpady nie powinny stanowić żadnego zagrożenia; zapowiedział też dokładne monitorowanie problemu.

Poruszający kwestię odpadów radny Michał Wójcik (Solidarna Polska) już po informacji ministra środowiska zwrócił uwagę, że mieszkańcy Strzemieszyc od lat mają problem "z ogromnym zanieczyszczeniem". "Warto pochylić się, czy rzeczywiście zachorowalność tam na pewne choroby zwłaszcza dzieci, odbiega od poziomów standardowych" - wskazał. "Warto pochylić się też, dlaczego samorząd, marszałek województwa nie może mieć większego wpływu na to, co sprowadza się do województwa. () To jest złe, prawo powinno być zmienione w tym zakresie" - uznał Wójcik.

Pod koniec listopada Główny Inspektor Ochrony Środowiska Andrzej Jagusiewicz informował, że zgodnie z wydanymi decyzjami do Polski z Salwadoru może trafić w sumie 300 ton odpadów niebezpiecznych. Mówił, że Salwador złożył gwarancję bankową na 90 tys. euro, która miałaby zabezpieczać ewentualne koszty związane np. z zanieczyszczeniem środowiska.

Zgodnie z Konwencją Bazylejską (o kontroli transgranicznego przemieszczania i usuwania odpadów niebezpiecznych) państwa OECD (czyli też Polska) powinny przyjmować takie odpady z państw spoza tej organizacji. Ma to zapewnić bezpieczniejszą ich utylizację bądź odzysk. Zgodnie z konwencją państwa OECD zobowiązały się też do niewysyłania swoich odpadów niebezpiecznych poza OECD.

Według informacji GIOŚ w 2013 r. do Polski trafiło w sumie ok. 77 tys. ton odpadów niebezpiecznych, głównie z UE. Decyzje pozwalały na przywóz ok. 230 tys. ton. Polska w tym czasie wyeksportowała ok. 32 tys. takich śmieci.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)