"Na wysokie ceny prądu". Naciągacze i złodzieje znaleźli sobie nowy sposób działania
Ceny prądu szaleją, wykorzystać chcą to… złodzieje i naciągacze. Pierwsi chcą splądrować mieszkanie, drudzy wcisnąć niekorzystną umowę. Pod pozorem gigantycznych oszczędności można stracić pieniądze. Albo z portfela, albo na niekorzystnej umowie.
09.11.2018 | aktual.: 19.11.2018 21:20
A to potrzebna jest nowa umowa, bo zmieniło się prawo.
A to przydałby się aneks, bo kontrakt lada chwila wygaśnie.
A to likwiduje się obecny dostawca energii.
Takie chwyty stosują niektóre firmy energetyczne, by nakłonić do podpisania z nimi umowy. Niektórzy straszyli nawet, że brak podpisu oznacza brak prądu. Do arsenału zagrań doszedł właśnie nowy sposób - ceny prądu szaleją, więc trzeba (wspólnie z przedstawicielem firmy) przeanalizować rachunki i wybrać nową taryfę. Będzie taniej. Problem w tym, że dopiero na etapie podpisywania okazuje się, że właśnie dochodzi do wymiany dostawcy energii. Zaskoczeniem często są podwójne rachunki, dodatkowe opłaty a nawet - umowy na dodatkowe usługi, na przykład medyczne.
Skontaktował się z nami za pośrednictwem formularza DziejesięWP pan Jan, mieszkaniec warszawskiej Ochoty. Wśród jego sąsiadów tematem numer jeden stali się właśnie nachalni sprzedawcy.
- Sąsiad zapytał mnie, czy u mnie też byli przedstawiciele firmy energetycznej. Nakłaniali do nowej umowy, podawali się za obecnego dostawcę, ale na dokumentach było inne logo. Nie zapamiętał jakie, więc niestety nie wiem. Mnie to się wydało od razu podejrzane, bo na ogół wszystkie najważniejsze informacje przychodzą listownie. Inni mogą nie być dość czujni i się nabrać - pisze. Temat zaistniał też w mediach społecznościowych i na lokalnych grupach mieszkańców osiedla.
Jak tłumaczy pani Izabela, domokrążca przekonywał ją, że jeżeli go nie wpuści, to będzie musiała iść sama do salonu i podpisać tam umowę. A przecież może to zrobić tu i teraz. "A potem gadka o zużyciu prądu, analiza rachunku i propozycja podpisania umowy" - tak potoczyły się sprawy. Pani Jolanta tłumaczy z kolei, że gdy tylko powiedziała, że zadzwoni do swojego dotychczasowego dostawcy i zapyta, czy ktoś go wysyłał, to… domokrążca po prostu sobie poszedł.
- Do moich drzwi zapukało trzech młodych panów, którzy przedstawili się jako przedstawiciele "grupy energetycznej. Pytali o dotychczas podpisane umowy na dostawę prądu - opisuje historię pani Ola. W ciągu kilku dni podobnych wpisów na grupie mieszkańców warszawskiej Ochoty pojawiło się kilkanaście. O tym, że na osiedla próbują wejść przedstawiciele "jakichś" firm energetycznych, informują również ochroniarze na jednym z zamkniętych osiedli. Nazwy podmiotu, który w tej chwili nachodzi klientów, nie padają - nie sposób więc zapytać u źródła, skąd takie metody działania. Z podobnych metod korzysta jednak sporo podmiotów.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ostrzega, że przy takiej domowej sprzedaży bardzo łatwo wpaść w pułapkę. Do UOKiK od dłuższego czasu spływają skargi na niektóre firmy z branży energetycznej. Podobne problemy Urząd ma z firmami telekomunikacyjnymi.
Oto treść jednej ze skarg: "Miało być taniej, a jest 100 proc. drożej. Do tej pory rachunki za prąd były w wysokości około 50 do 70 zł miesięcznie, a teraz są po ponad 100 zł”. Dodatkowo bardzo często przedstawiciele takich firm zapominają o kilku istotnych informacjach. I tak do klientów nie docierają informacje, że trzeba będzie opłacać… dwie faktury. Jedna za dystrybucję energii od poprzedniego operatora, druga za sprzedaż - od nowego przedsiębiorcy. Co niektóre firmy stosują jeszcze jeden chwyt, czyli dodatkową opłatę handlową.
- Problem podszywania się akwizytorów pod dotychczasowych dostawców dotyczy głównie sprzedawców prądu, a także usług telekomunikacyjnych - ostrzega Marek Niechciał, prezes UOKiK, cytowany w materiałach informacyjnych.
- Nie ma obowiązku podpisania umowy w obecności przedstawiciela handlowego. Lepiej poprosić o pozostawienie przez niego danych lub proponowanej umowy. Potem, przede wszystkim trzeba sprawdzić, z kim mamy do czynienia. Najlepiej zadzwonić pod numer telefon dotychczasowego sprzedawcy, który można znaleźć na fakturze i zapytać, czy to jego akwizytor był w naszym domu. Zachęcam też do składania reklamacji u przedsiębiorców, którzy wprowadzili nas w błąd. Skargi, które złożyli konsumenci, mogą później stanowić podstawę kształtowania zobowiązań w decyzjach UOKiK - dodaje prezes.
Kary UOKiK
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zachęca wszystkich klientów, by - zapisywać nazwy podmiotów i składać reklamacje. Informacje o nieetycznych zachowaniach można wysyłać zarówno do UOKiK, jak i również do Urzędu Regulacji Energetyki. Nie pozostaną bez odzewu, część przyda się przy postępowaniach.
W lutym tego roku UOKiK przymusił trzy firmy do wycofania się z dotychczasowych praktyk. To Novum, Energetyczne Centrum (przedsiębiorca jest również sprzedawcą gazu) oraz Energa-Obrót. Jak wyjaśnia Urząd, osoby reprezentujące te firmy podczas wizyty w domu podawały się za przedstawicieli dotychczasowego sprzedawcy prądu. - Na szczególną krytykę zasługuje fakt, że oferta skierowana była głównie do osób starszych - zaznacza Niechciał.
Lista uwag do firm była całkiem długa. Jak informuje UOKiK, przedsiębiorcy nie zostawiali konsumentom podpisanych dokumentów (tak działać miało Energetyczne Centrum i Energa-Obrót), do tego nie informowali o prawie odstąpienia od umowy (takie praktyki miało Energetyczne Centrum i Novum) oraz nie przekazywali wzoru formularza o odstąpieniu od umowy (to uwaga do firmy Energetyczne Centrum).
Po uwagach UOKiK, firma Energetyczne Centrum zobowiązała się, że zwróci lub umorzy konsumentom, którzy rozwiązali umowy, wszelkie koszty, jakie ponieśli z tego tytułu, oraz wypłaci im rekompensatę w wysokości 30 zł. Novum zobowiązało się do darmowego rozwiązywania umów oraz rekompensaty pieniężnej dla części klientów. Mowa była o kwocie około 40 zł. Klienci Energi-Obrót moli liczyć na rekompensatę 56 zł.
"Przedstawiciele firmy, odwiedzając mnie w domu, zaproponowali mi tańszą energię, twierdząc, że (…) dostawca energii zostanie ten sam, tylko zmieni się cena na niższą". To kolejna ze skarg, która dotarła do UOKiK.
Nie tylko firmy
Metodę na firmę energetyczną lub komunikacyjną od dawna znają również… złodzieje. W ten sposób wchodzą do mieszkań, w ten sposób zdobywają zaufanie. Złodzieje mają więcej sztuczek. I tak bardzo często podają się za "osoby z administracji lub wodociągów”, które muszą pobrać próbki wody, sprawdzić ciśnienie lub obejrzeć wentylację. Zwykle - zachęcają, by zrobić to w łazience. Podczas gdy jeden z oszustów udaje zainteresowanie cieknącym kranem, druga osoba okrada mieszkanie. Niemożliwe? Możliwe. Złodzieje w Zabrzu okradli tak kilka domów.
- Każdego dnia w Polsce złodzieje i oszuści podejmują próby dokonania kradzieży mieszkaniowych metodą "na legendę". Polega ona na tym, że złodziej przedstawia się jako przedstawiciel lub pracownik jakiejś instytucji lub przedsiębiorstwa. Celem złodzieja jest wejście do mieszkania i odwrócenie uwagi lokatora, aby w tym czasie złodziej lub towarzyszące mu osoby mogły splądrować mieszkanie. Niestety wiele tego typu zdarzeń kończy się utratą gotówki, biżuterii i innych cennych rzeczy - ostrzegają policjanci z komendy w Zabrzu.
Rada? Nie wpuszczać do mieszkania obcych, nie ufać, weryfikować. Wystarczy telefon na infolinię danego przedsiębiorstwa, czy wysyłała do nas przedstawicieli. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zaleca, by już na początku rozmowy upewnić się, że osoba składająca ofertę jest rzeczywiście przedstawicielem przedsiębiorstwa energetycznego, za którego się podaje. Jak zrobić to w praktyce? Poprosić o okazanie legitymacji służbowej bądź identyfikatora. Jednocześnie podczas rozmowy nie powinno się nikomu okazywać dokumentów umożliwiających nieuczciwym przedstawicielom spisywanie danych osobowych. To samo dotyczy dotychczasowych faktur.