Trwa ładowanie...
18-12-2014 02:00

Nagła kariera zamachów z 2003 r.

Były wiceszef ABW nagle ujawnia szczegóły niedoszłego ataku na Polskę. Eksperci się dziwią: zagrożenie dziś nie rośnie.

Nagła kariera zamachów z 2003 r.Źródło: Rzeczpospolita, fot: Rzeczpospolita
d91f0t8
d91f0t8

Po niedawnym ujawnieniu szczegółów raportu o domniemanych więzieniach CIA i gratyfikacji finansowej, jaką miały otrzymać nasze służby za zgodę na ich prowadzenie, odżyły pytania o zagrożenie terroryzmem w Polsce. Eksperci uspokajają: nie wzrosło i jest takie samo od lat, czyli na poziomie mniej niż średnim.

Jednak temat stał się gorący za sprawą wtorkowej wypowiedzi gen. Pawła Pruszyńskiego, byłego wiceszefa ABW. Człowiek służb po raz pierwszy tak obszernie opowiedział o próbie zamachu terrorystycznego sprzed 11 lat. - W 2003 r. ABW udaremniła skoordynowany atak terrorystyczny na polskie kościoły - stwierdził gen. Pruszyński w TVP Info.

Gen. Stanisław Koziej: - Nie wiem, dlaczego były wiceszef ABW mówi o tym teraz

O szykowanych wtedy zamachach media pisały dotąd na podstawie informacji z nieoficjalnych źródeł. Pierwsza uczyniła to w 2004 r. „Rzeczpospolita", pisząc o operacji „Miecz". To dzięki akcji służb o takim kryptonimie udaremniono zamachy.

d91f0t8

Operacja ABW ruszyła, gdy na początku 2003 r. dotarły do niej sygnały, że Al-Kaida planuje w okresie świąteczno-noworocznym ataki terrorystyczne w Polsce na „Żydów i krzyżowców". Gen. Pruszyński mówi teraz tylko o kościołach, ale według naszych informacji zagrożone były też synagogi.

Z jego relacji wynika, że atak bombowy miał nastąpić podczas pasterki w kościołach w czterech dużych miastach (jakich, nie ujawnia). A organizowali go obcokrajowcy związani z ugrupowaniami islamistycznymi. - Było przygotowane już praktycznie wszystko - mówi „Rzeczpospolitej" gen. Pruszyński. - Zamachy miały być przeprowadzone w katedrach, dlatego obawialiśmy się, że w ich konsekwencji mogło zginąć nawet kilkanaście tysięcy osób.

„Rzeczpospolita" pisała, że do Polski przyjechało w 2003 r. kilka osób, m.in. Libijczyk, Libańczyk i Algierczyk. Zachowywali się podejrzanie, korzystali z telefonów na karty czynnych najwyżej kilka godzin i stosowali tzw. kontrobserwację (sprawdzali, czy nie są śledzeni). We wrześniu 2003 r. na lotnisku Balice w Krakowie zatrzymano Mourada Achiego, Algierczyka poszukiwanego międzynarodowym listem gończym za terroryzm. Uwagę ABW miał zwrócić też Pakistańczyk, który filmował terminale w Gdańsku i Warszawie.

O tym, że zagrożenie było realne, przekonuje dr Andrzej Barcikowski, były szef ABW.

d91f0t8

- Stuprocentowej pewności nie było, ale mieliśmy mocne przesłanki na to wskazujące - mówi „Rzeczpospolitej". Jak twierdzi, obok świątyń miał być też zaatakowany jeden z hoteli podczas zabawy sylwestrowej.

Domniemani zamachowcy wjechali do kraju m.in. z północnych Niemiec. - Co do narodowości to byli w przeważającej części mieszkańcy krajów Maghrebu, skąd i wtedy, i dzisiaj wywodzi się wielu podejrzewanych o terroryzm - mówi Barcikowski. - Jeden na stałe mieszkał w Polsce.

Co się stało z niedoszłymi zamachowcami? - Nie zostali wtedy u nas zatrzymani, bo nie było dostatecznych przesłanek. Zostali skłonieni do wyjazdu z Polski, a później ujawnili się jako ludzie związani ze środowiskami terrorystycznymi. Jednego zatrzymano w północnej Afryce jako podejrzanego o terroryzm - mówi Barcikowski.

d91f0t8

Jak twierdzi, plany zamachu były związane z udziałem Polski w interwencji w Iraku. Od 2003 r. innych poważnych incydentów nie było. - Obecne zagrożenie atakami terrorystycznymi jest poniżej średniego - ocenia Barcikowski.

On i Pruszyński kierowali ABW za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i rządów Leszka Millera. Stąd spekulacje, że opowieść o tysiącach Polaków ocalonych przed islamskimi zamachowcami nie bez przyczyny pojawia się teraz, gdy obaj politycy mają kłopoty w związku z raportem o torturach CIA w Polsce.

Sam płk Pruszyński twierdzi, że mówi o tym, „bo pytają go dziennikarze".

d91f0t8

- Nie ma podstaw, by nie wierzyć byłemu szefowi ABW, ale nie wiem, dlaczego mówi o tym teraz i tak szczegółowo - komentuje szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. Uważa, że Polska „jest na drugim planie zainteresowania organizacji terrorystycznych, ale służby muszą być czujne".

Z kolei zdaniem rzecznika ABW Macieja Karczyńskiego „sytuacja sprzed 11 lat w żaden sposób nie skutkuje obecnie zagrożeniami dla bezpieczeństwa państwa".

- Środowiska skrajnie islamskie wciąż prowadzą swoją aktywność - ostrzega jednak były wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych gen. Adam Rapacki. - Mogą także podejmować próby werbowania cudzoziemców, w tym Polaków, których jest za granicą ok. 2 mln. Takie osoby trafiają do ośrodków szkoleniowych, a później walczą po stronie ekstremistów islamskich - wyjaśnia.

d91f0t8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d91f0t8