"Najmłodszy polski milioner" z kłopotami. Setki pozwów w prokuraturze

Kolejne problemy tak zwanego "najmłodszego polskiego biznesmena". Byli klienci Piotra K. setkami zgłaszają się do prokuratury. On sam atakuje dziennikarzy.

"Najmłodszy polski milioner" z kłopotami. Setki pozwów w prokuraturze
Źródło zdjęć: © WP.PL | TVN
Sebastian Ogórek

15.05.2015 | aktual.: 15.05.2015 12:53

Nie wiadomo co było pierwsze: czy występy w telewizji, czy założenie firmy. Wiadomo jednak, że Piotr K. szybko odniósł medialny sukces. Telewizje śniadaniowe i kolorowe czasopisma ówczesnego 20-latka ochrzciły mianem "najmłodszego polskiego milionera" i pytały jak zarobić pieniądze. Ten szybko swoją sławę zaczął monetyzować.

Po tym jak nie do końca udanym biznesem okazały się kliniki medycyny estetycznej Estinity, Piotr K. zaczął sprzedawać specyfiki na odchudzanie. Internet zalały reklamy z jego paralekami. Jak się teraz okazuje produkty nie mają nic wspólnego z medycyną. Biznesmen używa między innymi sfałszowanego certyfikatu Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego.

Z kolei już kilka miesięcy wcześniej Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów postawiła mu zarzuty wprowadzenia do obrotu kosmetyków bez zezwolenia. Wtedy chodziło o produkty rzekomo służące do wybielania zębów.

K. próbował je sprzedawać nie tylko w Polsce, ale także w Wielkiej Brytanii. Sprawą zainteresował się tamtejszy wymiar sprawiedliwości, bo - jak pisała prasa - dawno nie było na Wyspach tylu skarg na jedną firmę. Klienci narzekali, że choć w reklamie preparat ma być za 1 funta, to w rzeczywistości koszt jego zakupu sięga 100 funtów. Informacja o tym ukryta była jednak w regulaminie.

Biznesmen rozkręca więc nadal firmę w Polsce. Ostatnio zniszczył sprzęt stacji TTV, gdy ta próbowała go wypytać o jego problemy z prawem. Natomiast Fakty TVN dotarły do osoby występującej w jednej z reklamówek specyfiku na odchudzanie. Wybitny ekspert ze Stanów Zjednoczonych okazał się statystą.

Dziennikarze rozmawiali też z byłymi pracownikami infolinii sprzedającej preparat. Oni także mieli być lekarzami, a okazali się studentami i to niekoniecznie medycznych kierunków. Piotr K. za ich pracę zalegał im z wynagrodzenie. A także miał im grozić pobiciem, podpaleniem ich domów czy nawet zabójstwem.

Z kolei prokuratura informuje, że w sprawie różnych firm kojarzonych z "najmłodszym polskim milionerem" wpłynęło do niej już kilkaset zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa.

W marcu Piotr K. pożegnał się na Facebooku, pisząc, że wróci do niego, gdy tylko uda mu się "podbić całą Europę". Dodał też "Bo mój geniusz, mógł zobaczyć tylko geniusz. Reszta widziała idiotę".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (530)