Najstarsze prostytutki na świecie
Panuje powszechna opinia, że niektóre profesje zarezerwowane są wyłącznie dla ludzi młodych. Na szybką emeryturę skazani są min. sportowcy. Ale także modelom nie wróży się długiej kariery.
Panuje powszechna opinia, że niektóre profesje zarezerwowane są wyłącznie dla ludzi młodych. Na szybką emeryturę skazani są m.in. sportowcy. Ale także modelom nie wróży się długiej kariery.
Inną grupą zawodową - choć w wielu krajach ich praca jest nielegalna - skazaną, zdawałoby się, na szybkie przejście w stan spoczynku są prostytutki. Okazuje się jednak, że od każdej reguły są wyjątki. Wśród modelek jedną z najbardziej znanych seniorek jest przeszło osiemdziesięcioletnia Carmen Dell'Orefice, która pracuje w swoim zawodzie ponad 60 lat, i jak sama mówi, jej praca przez ten czas niewiele się zmieniła, poza tym, że teraz lepiej płacą. W dniu swoich osiemdziesiątych urodzin zapewniała, że planuje być aktywna zawodowo do końca życia, a umrzeć chce ubrana w buty na wysokim obcasie.
Zdradziła ją wnuczka
Ze swojego zawodu postanowiły nie rezygnować także najstarsze, aktywne zawodowo prostytutki. I choć wiele osób zastanawia się, czy na ich usługi istnieje popyt - panie zapewniają, że nie brakuje im zajęcia. W 2010 roku na Wyspach Brytyjskich Sheila Vogel wywołała prawdziwy skandal.
Okazało się, że 82-letnia wówczas kobieta z powodzeniem sprzedaje swoje ciało i jest prawdopodobnie jedną z najsędziwszych przedstawicielek tej profesji. Prawda o tym, jak dorabia do emerytury wyszła na jaw za sprawą jej wnuczki Katie Waissel, która wzięła udział w programie "X-Factor". Dziennikarze "grzebiący" w osobistym życiu dziewczyny i jej bliskich, odkryli sekret seniorki rodu. Tajemnicą babci najbardziej zaszokowana była sama Katie, która nie miała o niczym pojęcia. Co ciekawe, Sheila Vogel (pracująca pod pseudonimem Cecilia Bird) odkryła w sobie powołanie do tej nietypowej pracy dopiero w wieku 80 lat - w dwa lata po śmierci jej męża - i to zupełnie przypadkowo. "Buszując" w internecie natrafiła na stronę agencji towarzyskiej Mature Courtesans, zatrudniającej starsze kobiety i postanowiła spróbować.
Polecamy: "Przekrój": prostytucja jest i będzie
Adoratorów wdzięków starszej pani nie brakuje, a ona sama bardzo polubiła swoją pracę. Jak opowiada Sheila Vogel, jej klienci to panowie w wielu od 23 do 66 lat - do tego z pewnością zamożni, gdyż kobieta inkasuje 250 funtów za godzinę. Przy takich stawkach i zapale do pracy trudno się dziwić, że dojrzała kurtyzana nie myśli o emeryturze. - Jestem prostytutką i kocham swoją pracę. Potrafię dać mężczyznom seks, jakiego nigdy nie przeżyli. Będę pracować jeszcze przez wiele lat - zapowiedziała Sheila Vogel w rozmowie z "The Sun".
Przyjęła 3,5 tys. klientów w wieku od 29 do 92 lat
Biorąc pod uwagę wiek swojej "koleżanki po fachu" - Sheila faktycznie ma szanse pracować jeszcze długo. Ekskluzywna prostytutka Milly Cooper zaczęła swoją karierę w połowie lat 40. Dziś mimo przeszło 97 lat na karku nadal jest aktywna, choć można powiedzieć, że pracuje na pół etatu. Interesantów przyjmuje dwa razy w tygodniu, pobierając za spotkanie opłatę w wysokości 800 funtów, co daje jej rocznie zarobek rzędu 90 tys. funtów. Kariery kurtyzany wcale nie planowała.
Zdecydowała się na tę pracę, gdy po śmierci męża (amerykańskiego milionera, z którym przeprowadziła się do Las Vegas), została sama z małym dzieckiem i bez źródła dochodu. Po kilku latach pracy Milly przestała przyjmować klientów i zajęła stanowisko "burdel-mamy". W 1955 roku ponownie wyszła za mąż, znowu jednak owdowiała i zdecydowała się wrócić do pracy "z klientami". Jak wyliczyła, prawdopodobnie najstarsza żyjąca prostytutka, miała w życiu przeszło 3,5 tys. klientów w wieku od 29 do 92 lat.
Do swojej pracy podchodzi poważnie i deklaruje, że tym, co przede wszystkim może zaoferować mężczyznom, jest luksus i elegancja. "Dzisiaj dziewczyny mają wielkie cycki i kościste ciało, paradują prawie gołe. Za moich czasów nazwano by je wywłokami. Przynajmniej ja zachowuję standardy: zawsze ubieram się z elegancją, a moi klienci to dżentelmeni!" - oceniła w jednym z wywiadów.
"Siostry lekkich obyczajów"
Louise i Martine Fokken są wprawdzie znacznie młodsze od swoich koleżanek, jednak biorąc pod uwagę charakter ich zajęcia, plasują się zdecydowanie w ścisłej czołówce seniorek swojej profesji. 70-letnie bliźniaczki są też z pewnością najstarszymi siostrami-kurtyzanami na świecie. O życiu zawodowym holenderskich sióstr zrobiło się ostatnio głośno za sprawą filmu dokumentalnego, którego są bohaterkami - "Siostry lekkich obyczajów".
Swoją przygodę z prostytucją kobiety zaczynały w latach 60. Pierwsza w zawodzie pojawiła się Louise zmuszona do takiej pracy przez swojego męża. Miała dwadzieścia kilka lat i trójkę dzieci. Niedługo potem jej siostra również rozpoczęła karierę w domu publicznym. Najpierw jako sprzątaczka. Jednak klienci często mylili ją z siostrą i składali jej jednoznaczne propozycje. Po pewnym czasie panie doszły do wniosku, że pracując razem i oferując klientom "trójkąty z bliźniaczkami" mogą zarobić więcej. W swojej branży obie kobiety to już ikony. Po kilku latach wyzwoliły się spod wpływów sutenerów i rozkręciły własny interes. Mają też swój wkład w powstanie pierwszych związków zawodowych prostytutek. Obie jednak uważają, że ustawa z 2000 roku legalizująca domy publiczne, pogorszyła standard ich życia i zbyt mocno odbiła się na ich zarobkach.
W Amsterdamie siostry Fokken traktowane są jak celebrytki. Są zaczepiane na ulicy, rozdają autografy, fotografują się z fanami. Mimo długoletniej kariery i statusu lokalnych gwiazd, panie nie dorobiły się na swojej pracy fortuny. Louise ze względu na stan zdrowia i przede wszystkim "wypalenie zawodowe" zrezygnowała z pracy dwa lata temu. Wspiera jednak siostrę, która nadal jest "czynną" prostytutką, bo musi odłożyć jeszcze trochę grosza na starość swoją i siostry.
AD , AS, WP.PL