Nauka historii jest dziś jak kiepska wycieczka
Rozmowa z Janem Wróblem, historykiem, dziennikarzem, nauczycielem historii w warszawskim liceum
12.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:01
Rz: Jaka jest wiedza młodego pokolenia na temat stanu wojennego i „Solidarności"?
Jan Wróbel: Wprowadzenie przed paru laty nowego sposobu nauczania historii spowodowało, że młodzi ludzie o stanie wojennym wiedzą więcej niż poprzednio. Bo o wydarzeniach XX wieku uczymy w pierwszej klasie liceum. Wreszcie jest czas na poruszenie tematów z historii współczesnej, które w poprzednim modelu były omawiane w ostatnich dniach roku szkolnego. A wydarzenia z 1981 roku to dla młodych ludzi naprawdę historia.
Ale coroczne badania przeprowadzane przez Pentor pokazują, że najmniejszą wiedzę o stanie wojennym ma właśnie młode pokolenie, więc to nauczanie nie jest chyba zbyt skuteczne?
Pamiętajmy, że nauczanie historii to nauka o tysiącach drobiazgów podzielonych na dziesiątki tematów. W większości wypadków nauczyciel stara się nauczyć połowy z tego, co mu się narzuca w programie. System nauczania nie przewiduje, że przez trzy godziny analizujemy, kto miał rację w 1981 roku - Lech Wałęsa czy Wojciech Jaruzelski, a może Andrzej Gwiazda, a nie Wałęsa. Nie można tego zrobić, bo te trzy godziny lekcyjne, które byłyby bardzo ciekawe i w głowie ucznia zostawiły realną pamięć o stanie wojennym, zjadłyby dzie?siątki innych wydarzeń, takich jak plan Marshalla czy utworzenie pod koniec lat 40. mostu powietrznego ratującego Berlin.
Twierdzi pan, że brak wiedzy o stanie wojennym to wina systemu nauczania?
System nauczania historii można porównać do kiepskiej wycieczki kulturoznawczej, podczas której jeździmy autokarem, a przewodnik nam opowiada: tu po prawej widzą państwo skansen ludowy. Po pięciu minutach mówi: a tu widzicie państwo Wawel. Trudno się więc dziwić, że z takiej wycieczki uczestnicy nic nie pamiętają. Lepiej byłoby spędzić cały dzień w skansenie - w tym wypadku poświęcić lekcje paru interesującym tematom przedstawionym w pogłębiony sposób. Jeśli dziś nauczyciele tak robią, to wbrew programowi.
Ale to chyba nie jest tylko kwestia nauczania historii w szkole? Stan wojenny to wydarzenie sprzed 33 lat. Przeżyli je rodzice tych młodych ludzi, którzy dzisiaj nie mają o nim zbyt dużej wiedzy...
Każde pokolenie, dojrzewając, odkrywa, że następne nie ma pojęcia o młodości tego poprzedniego. Wydarzenia z 1981 r. są dla współczesnych młodych ludzi taką samą historią jak Powstanie Warszawskie czy osadzenie marszałka Józefa Piłsudskiego ?w Magdeburgu. Różnica jest ?tylko taka, że szkoła ma dzisiaj olbrzymie możliwości ciekawego nauczania historii współczesnej, bo jest mnóstwo materiałów filmowych czy innych źródeł, można się też odwołać do pamięci rodziców. Problem polega na tym, że w naszych szkołach nie jest to praktykowane.
?rozmawiała Agnieszka Kalinowska