Nie można tylko powtarzać, że OFE są wielkim sukcesem
ROZMOWA Z... Pawłem Wypychem, ministrem w Kancelarii Prezydenta
Zaskoczyła pana afera w ZUS?
Zaskoczyła i zasmuciła. ZUS ma fatalną opinię, ale musi to być instytucja, której się ufa.
Spadek poziomu zaufania społecznego do ZUS to najgorszy skutek ostatnich wydarzeń w tej instytucji?
ZUS działa na bieżąco. Jak każda tak duża instytucja ma system zarządzania kryzysowego. Niewątpliwie te perturbacje nie służą zaufaniu do ZUS jako instytucji. Martwi mnie też wypowiedź premiera, że ZUS poradzi sobie bez prezesa. Procedury konkursowe potrwają minimum dwa-cztery tygodnie. Zakład będzie zaciągać kredyty bankowe. I to niemałe. Mówi się o kwocie 8-10 mld zł do końca roku. Musi negocjować warunki z bankami. Mam wrażenie, że ZUS z prezesem jest poważniejszym partnerem niż ZUS bez prezesa. Przecież to prezes musi prowadzić twarde negocjacje z ministrem finansów co do kształtu przyszłorocznego budżetu, mając umocowanie w premierze i resorcie pracy.
Jak pan ocenia nowe założenia resortu pracy do zmian w działalności funduszy emerytalnych?
W Kancelarii Prezydenta przyjęta jest zasada, że szczegółowa ocena poszczególnych projektów ustaw następuje, gdy są one przedstawione. Resort pracy pokazał kierunek, ale musimy zaczekać na efekt finalny. Wstępnie mogę powiedzieć, że te założenia to pójście we właściwą stronę. Podoba mi się też, że resort pracy chce przeprowadzić dyskusję. Nie można tylko powtarzać, że OFE są wielkim sukcesem. Na bazie dyskusji o OFE może warto ją rozszerzyć i postawić pytanie, jak w ogóle dokończyć reformę emerytalną. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy ZUS ma wypłacać emerytury z II filara, czy mają to robić instytucje prywatne. Podobnie jak trzeba zacząć mówić poważnie o wieku emerytalnym, KRUS czy aktywności zawodowej.
A pan jest zwolennikiem powrotu do ZUS? Takie pomysły pojawiają się często, a w trakcie ostatniego kryzysu się nasiliły.
Warto rozważyć każde rozwiązanie zasilające dziś FUS. Nawet takie, że na okres kryzysu zmniejszamy poziom składek przekazywanych do OFE, pozostawiając te środki w FUS.
Teraz jednorazowo poprawimy w ten sposób sytuację budżetu, ale jednocześnie powiększymy zobowiązania w przyszłości.
Kryzys nie będzie trwał wiecznie. Emisja obligacji też kosztuje. Teraz rząd zyskałby gotówkę. Tylko wówczas nie jeden, ale wszyscy prezesi wielkich grup finansowych zapewne pojawiliby się w Warszawie. Poza tym można rozważyć jeszcze jedno rozwiązanie. W nowym systemie mamy osoby z roczników 1949–1968, które dobrowolnie wybrały OFE, wierząc w ową emeryturę pod palmami. Pierwsze kobiety otrzymują świadczenie z II filara wynoszące kilkadziesiąt zł. Po zmianie prawa mogą zrezygnować z emerytury z OFE na rzecz tej z budżetu. Jaki jest zatem sens, aby osoby o niewielkim okresie składkowym nadal przekazywały składki do funduszy, które pobierają dosyć wysokie opłaty.
Czyli opowiada się pan za zawróceniem reformy?
Nie. Raczej za ograniczeniem jej do tych osób, dla których rzeczywiście to ma sens. Takich, które będą odkładać pieniądze w funduszach emerytalnych przez 30 czy 40 lat. Reszta mogłaby raz jeszcze podjąć decyzję. Jeśli ich okres składkowy w funduszu wynosi np. 10-15 lat. To lepszy pomysł niż wyzerowanie Funduszu Rezerwy Demograficznej. Dziś mamy wyjątkowy stan finansów publicznych, a lekką ręką przekazywane są ogromne pieniądze do OFE. Jeżeli ktoś powie, że będą wyższe emerytury, to zgoda, ale długi państwa do spłacenia także. No, chyba że uznaje się, że jako jedyni kupują obligacje drogowe i to wystarczy. Nie musimy patrzeć na reformę emerytalną zaślepieni. Choćby po co mają powstawać bezpieczne fundusze emerytalne i kto ma nimi zarządzać.
?
One będą kupować prawie wyłącznie obligacje skarbowe, skoncentrują się na kupowaniu i sprzedawaniu. Specjalnie zarządzający nie są do tego potrzebni. To jaki jest interes państwa, by powierzać to zadanie prywatnym instytucjom? Ktoś z ZUS też może zadzwonić do resortu finansów i poinformować, że np. za miesiąc będzie sprzedawał obligacje o wartości np. miliarda zł, i państwo odkupi te papiery. Daleki jestem od twierdzenia, że w tym przypadku prywatne z pewnością jest lepsze od państwowego.
Pan oddałby więc wszystko ZUS.
Nie oddałbym ZUS zarządzania pieniędzmi w funduszach, które aktywnie zarządzają środkami gromadzonymi w OFE. Być może warto zastanowić się nad poszerzeniem katalogu ich możliwości. To powinny robić prywatne instytucje. Nie potępiałbym jednak wykorzystania przez państwo własnych struktur, takich jak ZUS. Pewne jest, że w obliczu kryzysu trzeba przeprowadzić i zakończyć dyskusję na temat ostatecznego kształtu całej reformy emerytalnej, a nie tylko kto ma zarządzać pieniędzmi.
Katarzyna Ostrowska
PARKIET