Niekontrolowane salto na oblodzonym chodniku? Możesz ubiegać się o odszkodowanie
Chwila nieuwagi i banalne wyjście do sklepu może zakończyć się wielotygodniowym złamaniem i utrudniającym życie gipsem. Ktoś powie - jest zima, to musi być ślisko, ale aby ograniczyć liczbę wypadków, zarządcy drogi mają obowiązek regularnego jej odśnieżania. Gdy tego nie zrobią, poszkodowany może dochodzić odszkodowania.
Dla woj. pomorskiego, mazowieckiego i lubelskiego obowiązuje w sobotę ostrzeżenie pierwszego stopnia w związku z możliwym oblodzeniem na drogach - informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. W najbliższych dniach będzie więc nie tylko zimno, ale też ślisko. Uważać muszą zarówno kierowcy, dla których nieostrożny manewr może zakończyć się w najlepszym razie stłuczką z innym pojazdem, ale też piesi. Bo choć zarządcy dróg deklarują, że na bieżąco zlecają odśnieżanie chodników i usuwanie śniegu, to przy intensywnych opadach nie można zagwarantować, że wypadków nie będzie.
Z ulicy prosto na pogotowie
A o tym, że zdarzają się nieustannie, wiedzą pracownicy pogotowia ratunkowego. W okresie intensywnych opadów złamania kończyn są na porządku dziennym. Złamanie ręki czy nogi nie jest jedyna możliwa konsekwencją nieszczęśliwego upadku: do tego mogą dojść wstrząśnienie mózgu czy nawet uraz kręgosłupa.
Nie tylko lekarze każdego dnia zyskują dowody na to, że zimą częściej dochodzi do wypadków. Doskonale wiedza o tym także prawnicy z kancelarii, które specjalizują się w wywalczaniu odszkodowań za uszczerbek na zdrowiu. Często towarzyszy temu roszczenie o zadośćuczynienie, czyli rekompensatę za cierpienie psychiczne, które odczuwają osoby unieruchomione po nieszczęśliwym zdarzeniu.
Że właściciel każdej posesji - bez względu na to, jakie jest jej przeznaczenie, ma obowiązek dbania o czystość i porządek na chodnikach doń przylegających. Śnieg trzeba usuwać zarówno przed budynkami użyteczności publicznej (szkoły, urzędy), jak i prywatnymi posesjami.
O tym, kiedy właściciel jest zwolniony z obowiązku odśnieżania, pisaliśmy w poniższym artykule.
Jeśli zobowiązany do usuwania śniegu (niezależnie od tego, czy jest nim właściciel posesji czy zarządca drogi) nie wywiązał się ze swoich obowiązków, to osoba, która w wyniku jego zaniechania doznała uszczerbku na zdrowiu, będzie uprawniona do dochodzenia odszkodowania.
Zgodnie z ogólnymi zasadami osoba, która poniosła szkodę, musi wykazać związek między zachowaniem sprawcy a ową szkodą. W procesie dowodowym pomoże załączenie do wniosku o wypłatę odszkodowania zdjęć z miejsca zdarzenia, na których pokazany zostanie zalegający śnieg oraz zeznania świadków.
We wniosku składający zawsze wskazuje, czego oczekuje. Najczęściej jest to odszkodowanie, ale jeśli wypadek był na tyle poważny, że ofiara przez wiele miesięcy nie będzie mogła normalnie funkcjonować, może domagać się nawet renty.
Zobacz też:
Co 4 Polak nie walczy o odszkodowanie chociaż powinien
Jeśli zarządca drogi, czyli na przykład gmina, ma podpisaną stosowną umowę z firmą ubezpieczeniową, przekaże dokumentację ubezpieczycielowi. Poszkodowany nie ma jednak obowiązku dowiadywać się, czy samorząd posiada polisę – składa wniosek do zarządu dróg, bo to on najczęściej jest odpowiedzialny za utrzymanie chodników w czystości, lub jeśli do odśnieżenia zobowiązany był właściciel posesji, to do niego.
Jeśli ubezpieczyciel zaproponuje odszkodowanie, które, zdaniem poszkodowanego nie stanowi rekompensaty, musi skierować sprawę do sądu. W pozwie należy szczegółowo wykazać poniesione w wyniku upadku wydatki (na leczenie, rehabilitacje, ale też np. koszt zniszczonych przy tej okazji okularów czy podartego ubrania). Dołączamy posiadane rachunki. W postępowaniu cywilnym cenne są także zeznania świadków.
Dlatego też na miejsce zdarzenia dobrze jest wezwać służby porządkowe, by określiły, czy zarządca chodnika rzeczywiście dopuściły się zaniedbania. Straż miejska lub policja wykonają też zdjęcia i spiszą protokół. Oczywiście, w pierwszej chwili po wypadku wzywane jest pogotowie i jeśli poszkodowany nie wezwie policji, nic się nie stanie, bo także w drodze innych oświadczeń (np. wpisie do karty leczenia szpitalnego) będzie można ustalić, gdzie doszło do zdarzenia. Doskonale, gdy powód może wezwać świadka. Może być nim zarówno inny przechodzień, jak i członek rodziny czy znajomy, który razem z nim spacerował.
Jeżeli z miejsca zdarzenia nie zostaliśmy zabrani do szpitala przez pogotowie, należy jak najszybciej udać się do lekarza ogólnego lub na szpitalną izbę przyjęć, by lekarz stwierdził stan obrażeń. To ważne nie tylko ze względu na zdrowie poszkodowanego, ale tez istotne dla celów dowodowych.
*Nie tylko zwrot wydatków za leczenie
Jeśli w wyniku doznanego złamania poszkodowany musi korzystać z pomocy innych osób – bo nie jest w stanie sam prowadzić domu, robić zakupów, opiekować się dziećmi i w tego powodu musi zatrudnić nianię – może domagać się zwrotu kosztów pomocy ze strony takich osób.
Utrata zarobków spowodowana koniecznością zaniechania pracy też jest podstawa do żądania odszkodowania z tego tytułu. Poszkodowany musi uprawdopodobnić, ile by zarobił, gdyby wykonywał obowiązki w normalnym zakresie. Może to zrobić, przedstawiając rachunki czy faktury za porównywalny okres, na przykład z poprzedniego miesiąca. Biorąc pod uwagę, że osoby objęte ubezpieczeniem chorobowym i tak otrzymają świadczenie z ZUS (80 proc. wynagrodzenia, chyba że wypadek zdarzył się w drodze do pracy lub z pracy, to 100 proc.), to możliwość ta dotyczy wykonujących obowiązki w oparciu o umowę o dzieło i zleceniobiorców, którzy nie opłacali składki chorobowej. Rozwiewając możliwe wątpliwości: nie można udokumentować pracy na czarno.
Z kolei za ból psychiczny należy się zadośćuczynienie. Pokrzywdzony musi udowodnić, że w wyniku wypadku np. stracił radość życia, stał się lękliwy, utracił przyjaciół lub miały miejsce inne zdarzenia, które spowodowały cierpienie psychiczne.
Wszystkie przywołane roszczenia mogą być dochodzone w ramach jednego powództwa.