Niektórzy za pracę są w stanie zapłacić

500 zł - tyle pieniędzy za znalezienie pracy byłyby w stanie zapłacić osoby bezrobotne

Niektórzy za pracę są w stanie zapłacić
Źródło zdjęć: © Thinkstock

05.10.2011 | aktual.: 05.10.2011 13:37

500 zł - tyle pieniędzy za znalezienie pracy byłyby w stanie zapłacić osoby bezrobotne, wynika z danych serwisu Loookus.pl, który przeprowadził badania na ten temat. Nic dziwnego, że na rynku aż roi się od oszustów, którzy obiecują "świetną pracę za pewną opłatą". Tymczasem za szukanie pracy – zgodnie z przepisami – nie można pobierać opłat.

Jak podaje Lookus.pl, ponad 50 proc. ankietowanych wydałoby 500 zł za pomoc w znalezieniu pracy. Zaś 17 proc. zapłaciłoby 1000 zł, 11 proc. byłoby w stanie zapłacić dużo więcej – nawet 10 tys. zł. Na ten temat wypowiedziało się 3 tys. osób.
Podobny sondaż w ub. roku przeprowadzał też serwis Rynekpracy.pl. Okazało się, że co czwarty Polak był skłonny zapłacić za znalezienie pracy (również wręczyć łapówkę)

Wśród tych, którzy byliby w stanie zapłacić 10 tys. zł są przede wszystkim menedżerowie. Przedstawiciele tej grupy, gdy stracą pracę raczej nie rejestrują się w urzędach pracy. Szukają pracy korzystając ze znajomości, uruchamiają własne kontakty. Co mają robić, gdy wszystkie te metody zawodzą?

– Wykształcone osoby, z dorobkiem zawodowym nie chcą korzystać z urzędów pracy, bo kojarzą im się one z bezrobotnymi stojącymi w kolejce po zasiłek - mówi Łukasz Gajewski, agent kariery z serwisu Lookus.pl. – Poza tym, jakość pomocy w zdobywaniu zatrudnienia, jaką oferują urzędy jest na podobnym poziomie jak usługi świadczone przez państwową służbę zdrowia. Długi czas oczekiwania, odsyłanie od drzwi do drzwi… Menedżerowie wolą inwestować w siebie i dlatego coraz częściej decydują się na pomoc tzw. agentów kariery.

- Urzędy pracy nie cieszą się zaufaniem Polaków. Mało kto wierzy w skuteczną pomoc w znalezieniu tam wymarzonego zatrudnienia - podkreśla agent serwisu Lookus.pl. - Dodatkowo na spotkania z doradcą można liczyć tam raz na dwa, trzy miesiące. Taka pomoc, jest niewystarczająca, aby odpowiednio pomóc osobie chcącej znaleźć pracę.

Dlatego właśnie coraz częściej szukający pracy decydują się na pomoc tzw. agentów kariery, mają oni pokierować, określić, czy np. szukający pracy powinien zrobić dodatkowe szkolenia, studia podyplomowe.

– Najwięcej, na tego typu usługi, wydają osoby dobrze wykształcone, z jakimś stażem pracy, ale które nie mają doświadczenia w poszukiwaniu pracy, bo na przykład bardzo długo pracowały w jednej firmie - mówi Łukasz Gajewski, który przeprowadził ankietę.

Na usługi agentów kariery często decydują się również osoby aktywne zawodowo, które chcą zmienić albo zawód, albo miejsce pracy. Urząd pracy im nie pomoże, bo musieliby się zarejestrować jako bezrobotni, a tego zrobić nie mogą.

Pewnego rodzaju pośrednictwem zajmują się też head hunterzy, tzw. łowcy głów. Są oni wynajmowani przez firmy, które szukają kandydatów na wyższe stanowiska lub takie, które bardzo trudno obsadzić. Łowcy często podkupują specjalistów lub dyrektorów z innych firm. Za swoje usługi każą płacić najczęściej kilkanaście procent tego, ile miesięcznie miałby otrzymywać zwerbowany pracownik. Najlepsi w tym fachu zarabiają miesięcznie grubo ponad 10 tys. zł na rękę.

- Oni podpisują umowę z firmą, która szuka pracownika. Działają na zlecenie pracodawcy a nie pracownika – mówi Joanna Pogórska, doradca personalny, psycholog społeczny.

Na rynku pojawiają się też naciągacze, którzy oferują znalezienie pracy. Niedawno w sieci można było znaleźć ogłoszenie, w którym oszust podszywał się pod znaną firmę. Zaznaczał, że potrzebuje dużo pracowników. Warunkiem otrzymania pracy było przejście specjalistycznego szkolenia, za które każdy kandydat musiał zapłacić ze swojej kieszeni. Ofiarą oszusta padło kilkaset osób, każda z nich wpłaciła kilkadziesiąt złotych za szkolenie, które nigdy się nie odbyło. Sprawa trafiła do prokuratury.

- Bezrobotny, który od miesięcy bezskutecznie szuka pracy, zrobi wszystko by w końcu znaleźć zatrudnienie. Oszuści to wykorzystują. Pamiętajmy, że pośrednictwo w pracy jest w Polsce bezpłatne. Uważajmy na podejrzane oferty, szczególnie te, dotyczące pracy za granicą. Nie płaćmy za szukanie pracy, za szkolenia. Kursy i szkolenia pracodawcy przeprowadzają po zatrudnieniu pracownika i to oni za nie płacą. Nigdy nie wysyłajmy pieniędzy "z góry". Uważnie korzystajmy też z usług doradców czy agentów kariery, wśród nich również nie brakuje oszustów. A wzrost bezrobocia tylko jeszcze bardziej uaktywnia naciągaczy - mówi Joanna Pogórska, doradca personalny, psycholog społeczny.

toy/MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)