Niemcy szukają sposobów na osłabienie wpływów salafitów

W Niemczech rośnie liczba młodych ludzi podatnych na hasła głoszone przez salafitów. Eksperci wskazują na konieczność lepszych działań służb bezpieczeństwa i skuteczność prewencji.

Niemcy szukają sposobów na osłabienie wpływów salafitów
Źródło zdjęć: © Rzeczpospolita | Rzeczpospolita

12.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:02

Oficjalne dane mówią o blisko 600 młodych Niemcach, którzy udali się na ochotnika na "świętą wojnę" toczoną przez bojówki Państwa Islamskiego (IS) w Syrii. Podobno ok. 60 z nich poległo w walkach. Jaka jest prawda, nie wiadomo. Mówi się też o ochotnikach z Niemiec walczących po stronie IS w Iraku.

Ale nawet gdyby ograniczyć się wyłącznie do Syrii, jest się czym martwić. Tym bardziej, że według innych znawców przedmiotu faktyczna liczba niemieckich ochotników przewyższa dane oficjalne. Psycholog i ekspert ds. islamu Ahmad Mansour twierdzi, że w Syrii walczy już od 1500 do 2000 niemieckich dżihadystów. Mansour opiera się w tej opinii na swej pracy w poradni dla osób, które chcą się wyzwolić spod wpływów salafitów i odrzucają radykalną ideologię tego ruchu, który wciąż nasila działalność propagandową w Niemczech.

Najważniejsza jest prewencja

Peter Neumann, dyrektor Międzynarodowego Centrum Badań nad Radykalizmem i Przemocą Polityczną (ICSR), działającym przy King's College London, zaliczanym do najlepszych uczelni brytyjskich, zwraca uwagę na zagrożenie islamskim terroryzmem w Europie ze strony dobrze przeszkolonych dżihadystów, którzy powróciwszy do kraju po stażu na wojnie w Syrii lub Iraku, gotowi są rozpętać w nim wojnę z "niewiernymi". Konieczne, twierdzi, są działania dwutorowe. Lepsza i bardziej skuteczna praca policji i tajnych służb w zapobieganiu możliwym atakom terrorystycznym, oraz, co jego zdaniem jest nawet ważniejsze, bo ma charakter przyszłościowy i długofalowy, skuteczna prewencja w ograniczaniu wpływów salafizmu wśród młodego pokolenia Niemców.

Neumann podkreśla konieczność uświadomienia Niemcom, podatnym na hasła głoszone przez salafitów, że realia tak zwanego Państwa Islamskiego, będącego próbą ustanowienia kalifatu na części terytoriów Syrii i Iraku, mają niewiele wspólnego z jego propagandowym wizerunkiem w Internecie. W wywiadzie dla DW prof. Neumann zwrócił uwagę, że bojownicy IS znacznie częściej walczą przeciwko "braciom w wierze", wyznającym inną odmianę islamu, niż przeciwko oddziałom armii irackiej. Nie można też zapominać o tym, że wielu Syryjczyków niechętnym okiem patrzy na europejskich ochotników w ich kraju.

Podobnie widzi to Susanne Schröter, wykładająca politologię i socjologię na Uniwersytecie im. Goethego we Frankfurcie nad Menem. W jej przekonaniu najlepszą metodą pokrzyżowania szyków salafickim kaznodziejom nienawiści jest pokazywanie w telewizji i internecie osób, które zerwały z salafizmem pod wpływem własnych przeżyć w Syrii. - Należy pokazać mężczyznę, który powie, że nie po to tam pojechał żeby zabijać innych muzułmanów, albo kobietę, którą zmuszono do małżeństwa z kimś zupełnie jej obcym - to odstraszy wielu chętnych, powiedziała w rozmowie z DW.

Są już pierwsze zmiany na lepsze

Optymizmem może napawać zdecydowanie lepsza koordynacja działań różnych instytucji w Niemczech zajmujących się z urzędu walką z zagrożeniem terrorystycznym i propagandową ofensywą salafitów. Na sesji w Kolonii landowi ministrowie spraw wewnętrznych uzgodnili wspólne posunięcia przeciwko wojującym islamistom. W Hamburgu, znanym z tego, że okazał się bezpieczną przystanią dla paru osób przygotowujących zamach na WTC z 11 września 2001 roku, władze miasta we współpracy z przedstawicielami różnych instytucji oraz organizacji, w tym muzułmańskich i alewickich, opracowali latem program walki z religijnym ekstremizmem. Na akcję uświadamiającą wśród młodzieży szkolnej przeznaczono 1,1 mln euro.

W Nadrenii Północnej-Westfalii Federalny Urząd Ochrony Konstytucji, czyli niemiecki kontrwywiad, przeznaczył na podobne działania 600 tys. euro. Za te pieniądze w przyszłym roku otworzonych zostanie sześć poradni w różnych miastach tego landu. Od połowy tego roku działa specjalna gorąca linia telefoniczna dla osób pragnących zerwać z radykalnym islamizmem, a także dla ich przyjaciół, znajomych, rodzin i krewnych. Dzięki niej spod wpływu salafitów wyszło do tej pory ok. 30 osób. Wspomniane wyżej poradnie będą współpracować ze szkołami, wydziałami opieki społecznej, różnymi organizacjami młodzieżowymi i kościelnymi, jak również z gminami muzułmańskimi.

Ważną rolę w prewencji pełnią także wykłady i prelekcje na temat islamu w szkołach. Bernd Ridwan Bauknecht, który prowadzi je w Bonn, ma co tydzień ok. 300 młodych słuchaczy, którzy chętnie dowiadują się co naprawdę znaczy dżihad i szariat, i z jaką uproszczoną interpretacją tych, ważnych dla kultury islamu, pojęć mogą się spotkać w Internecie, czy na prelekcjach organizowanych przez salafitów. To wszystko przynosi efekty, ale - co zgodnie podkreślają osoby zaangażowane w akcję przeciwko nim - stanowi dopiero początek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)