Nieprana pościel, szczury w lodzie. Osiem "brudnych sekretów", o których klienci powinni wiedzieć
Każdy fach ma swoje sekrety. Rzeczy, zwyczaje, praktyki, o których klienci powinni wiedzieć, czyli małe, "brudne sekrety".
Teraz część z nich ujawniają byli i obecni pracownicy hoteli, linii lotniczych, sklepów czy warsztatów samochodowych. Ci w serwisie Reddit spontanicznie zaczęli się dzielić najbardziej skrytymi, zawodowymi tajemnicami.
Jak często zmieniana jest pościel w hotelu? Za co tak naprawdę płacimy w salonie optycznym i czy warto sięgać po darmowe napoje na pokładzie samolotu... o tym wszystkim mówią ludzie, którzy znają biznes od podszewki.
Od niektórych rewelacji cierpnie skóra, jednak przeczytać powinien je każdy.
Branża hotelowa kryje wiele brudnych sekretów, w tym tych, dotyczących czystości i zasad higieny.
Jedna z pokojówek hotelowych podzieliła się dość zaskakującą i zatrważającą praktyką. Pościel po zmianie gości w pokoju bywa "odświeżana" zamiast wymieniana. Prześcieradła są strzepywane, prostowane, tak by wyglądały, jak nieużywane.
Na szczęście tego typu naganne praktyki nie są nagminnie stosowane, jednak pracownicy hoteli zwracają uwagę, że nawet, jeśli prześcieradła i pościel są wymienione na świeże, nie znaczy to, że śpimy pod czystą kołdrą.
Jak zgodnie potwierdzają koce, kołdry, narzuty w pokojach hotelowych są bardzo rzadko czyszczone. Raz do roku lub rzadziej, jeśli tylko nie widać wyraźnych zabrudzeń.
Ufasz mechanikowi, któremu powierzasz swój samochód? Okazuje się, że w tej branży nie brakuje wstydliwie skrywanych sekretów.
"90 proc. awarii, z którymi mechanicy stykają się w samochodzie, usuwana jest za pomocą informacji z Google lub filmów instruktażowych z YouTube" - szczerze wyznaje pracownik warsztatu i radzi:
"Wystarczy zapisać się do forum użytkowników konkretnego modelu auta, by wiedzieć to, co mechanik. Można zaoszczędzić czas i przede wszystkim pieniądze".
Nigdy nie proś o lód do napojów na pokładzie samolotu. Zrezygnuj z picia kawy, herbaty czy ciepłej wody podczas rejsu - radzą pracownicy linii lotniczych. Co więcej, zalecają unikanie jakiegokolwiek kontaktu gołej skóry ze sprzętem.
Abstrahując od jakości wody, która trafia do zbiorników, obsługa zwraca uwagę na zupełnie inny aspekt higieny na pokładzie samolotu. Woda może być czysta, ale sprzęt i ręce stewardes już nie.
Przez wnętrze w trakcie lotu przewijają się dziesiątki osób, na krótszych trasach, są to setki pasażerów, a pokład nie jest każdorazowo dezynfekowany. Obsługa na pokładzie nieustannie dotyka siedzeń, uchwytów, na których znajdują się miliardy groźnych drobnoustrojów.
Stewardesy, podając napoje czy lód, serwują pasażerom również takie niepożądane dodatki. Dlatego w trakcie rejsu warto odmówić sobie tego typu przyjemności.
Zdarza się wam w upalne dni, gdy lodówka nie nadąża z produkcją, kupować gotowe kostki lodu w sklepach czy na stacjach paliw? Warto przyjrzeć się im bliżej.
W serwisie Reddit pracownik firmy wytwarzającej gotowy lód podzielił się szczegółami produkcji tego pożądanego latem dodatku do drinków i napojów.
Lód powstaje w dużych zbiornikach, przykrytych dla bezpieczeństwa wiekiem. Problem w tym, że takie zabezpieczenie nie zawsze jest szczelne, przez co wszystko, co przebiega po jego powierzchni, może znaleźć się w gotowym do spożycia lodzie, m.in. insekty, pająki, myszy czy szczury.
Ekstra ser, salami, chorizo... Lubicie wzbogacać zamawianą pizzę dodatkowymi składnikami? Być może warto dwa razy przemyśleć taki ruch, przynajmniej w sieciowych pizzeriach.
Jeden z pracowników restauracji typu fast-food zdradził, że im więcej klient zamawia dodatkowych składników, tym mniej ich dostaje.
Powód jest prozaiczny. Ciasto na pizzę pomieścić może tylko określoną ilość składników. Gdy na wierzchu znajdzie się ich zbyt dużo, ciasto może się nie dopiec. Dlatego kucharz nakłada mniej gram dodatkowo zamówionych składników, choć cena pozostaje ta sama, zgodna ze wskazaną w menu gramaturą.
O tym, że najczęstszym sposobem fałszowania ryb i owoców morza jest złe znakowanie, pisaliśmy już w WP money. Najczęściej jest to sprzedawanie tanich i słabej jakości produktów pod szyldem drogich gatunków. W ten sposób na nasze talerze trafią masowo hodowane w Azji ryby maślane zamiast białego tuńczyka, czy tanie tilapie zamiast egzotycznego i bardzo drogiego lucjusza czerwonego.
Teraz potwierdzają to pracownicy sklepów rybnych, dla których sprzedawanie zupełnie innych, poślednich gatunków ryb pod nazwami tych szlachetnych, to codzienność.
Niektórzy opisują jeszcze bardziej pomysłowe sposoby na oszukiwanie klientów. To m.in. formowanie skrawków filetów rybnych w kształt np. przegrzebków i sprzedawanie ich jako... małże św. Jakuba.
Niezwykłą popularność wzbudził wpis wieloletniego pracownika i sprzedawcy jednej z sieci optycznych, który szczerze przyznał, że cały ten biznes skupia się na naciąganiu klientów na usługi, których tak naprawdę nie potrzebują.
Przykład? Dodatkowa powłoka na poliwęglanowe szkła, którą w niektórych salonach oferuje się klientom i to za niemałe kwoty.
Tymczasem - jak podkreśla użytkownik Reddit - soczewki poliwęglanowe są najbardziej odporne na uderzenia ze wszystkich dostępnych materiałów, wykorzystywanych w optyce. Dlatego proponowanie dodatkowej ochrony jest zwykłym naciąganiem.