Niewielki spadek zabrał cały zysk z poniedziałku
Wtorkowa sesja była równie mało interesująca co poprzednia. Z tym, że obroty były dziś nieznacznie wyższe niż wczoraj, co nigdy nie jest dobrym znakiem.
15.12.2009 16:36
Dzisiejszy spadek rozegrał się przy obrotach nieznacznie tylko wyższych niż poprzedniego dnia, ale ponieważ rynek operuje przy stosunkowo niskich wartościach, te dodatkowe 200 mln PLN łatwo jest zauważyć. Dyskretnie, ale to jednak podaż zdaje się kontrolować sytuację, a WIG20 ponownie zbliżył się do średniej z 50 ostatnich sesji i do dolnego ograniczenia kanału wzrostowego, w którym porusza się od sierpnia. Przy widocznym na rynku marazmie trudno jednoznacznie orzec, czy dojdzie do wybicia z trendu dołem jeszcze w końcówce roku. Wszak zbliżające się wielkimi krokami święta nie skłaniają bynajmniej inwestorów do aktywności. Mało kto chce realizować zyski teraz, skoro będzie od nich musiał zapłacić podatek i może to być element wstrzymujący podaż. Po drugie zarządzający funduszami mogą się już w tym roku pochwalić niezłymi stopami zwrotu więc i z tej strony rynku ryzyka zwiększenia sprzedaży raczej nie należy się spodziewać. Trzeba natomiast pamiętać, że już w najbliższy piątek wygasają grudniowe serie
kontraktów terminowych, więc marazm i niskie obroty na rynku niekoniecznie muszą się utrzymywać każdego kolejnego dnia.
Jeśli chodzi o wydarzenia rynkowe to wypada wymienić nieco lepsze od oczekiwanych dane o produkcji przemysłowej w USA (wzrost o 0,8 proc. m/m) i poziom wykorzystania mocy produkcyjnych (71,3 proc.). Jednak inwestorzy wystraszyli się wzrostu inflacji producentów do 1,8 proc. m/m (oczekiwano 0,9 proc.), która przypomniała im o zagrożeniu wzrostu stóp procentowych.
W tym też należy upatrywać przyczyn wzrostu notowań złota o 0,2 proc. Ropa podrożała o 1,7 proc. przerywając serię dziewięciu kolejnych spadków z rzędu. Miedź potaniała o 0,5 proc. Euro straciło do dolara 0,6 proc. i jest najtańsze (1,456 USD) od 2 października. Słabość euro odbiła się czkawką złotemu - dolar podrożał dziś u nas o 1,5 proc. do 2,873 PLN (o 17 groszy w 10 dni) i jest najdroższy od sześciu tygodni. Euro jest najdroższe od święta Niepodległości i kosztuje 4,18 PLN (13 groszy w tydzień), czyli o 0,9 proc. więcej niż w poniedziałek. Frank podrożał w podobnej skali i kosztował 2,766 PLN. Osłabienie złotego zwykle nie służy indeksom giełdowym, zatem jutro możemy spodziewać się kolejnego spadku na GPW.
Emil Szweda, Open Finance