Niezdecydowanie przed szczytem G20
Piątkowa sesja rozpoczynała się od około półprocentowej zniżki WIG20. Przez następne dwie godziny handlu wyprzedaż akcji trwała w najlepsze i ok. 11:00 indeks tracił już prawie 1,5%, co doprowadziło do niemal całkowitego zredukowania wzrostów z dnia poprzedniego.
25.10.2010 09:06
W ten sposób inwestorzy pokazali rozczarowanie wynikami czwartkowej sesji na Wall Street, gdzie S&P500 po krótkiej próbie ustanowienia nowych szczytów za ostatnie pół roku, szybko się cofnął i zamknął niewielkimi plusami. Spadki zakończyła publikacja wskaźnika instytutu IFO, mierzącego nastroje w niemieckim biznesie, który w październiku urósł do poziomów największych od ponad 3 lat, czyli 107,6 pkt (oczekiwano 106,5 pkt). Strona popytowa powoli zaczęła się odradzać i mozolnie odrabiać straty. W kalendarium danych makro więcej ważnych pozycji brakowało i gracze czekali po prostu na otwarcie giełd w USA. Te wystartowały od neutralnych poziomów, co uznano za nienajgorszą okoliczność i WIG20 po dobrej końcówce zamykał się na dziennych maksimach 2642 pkt, tj. -0,5%, przy małych obrotach 862 mln PLN. Podczas weekendu oczekujemy na komunikaty ze szczytu G20, podczas którego mają być omawiane przede wszystkim kwestie polityki monetarnej państw – m.in. interwencji na rynku walutowym.
Piątkowa sesja została zamknięta symbolicznym, 0,3% spadkiem indeksu WIG, przy obrocie 1,1 mld zł. Niewielka biała szpulka, wyznaczona na wykresie dziennym, zasadniczo nie zmieniła obrazu rynku. Brak zaangażowania większego kapitału zatrzymał przecenę, ale z drugiej strony kupujący nie w pełni wykorzystali sytuację. Poza jednym pozytywnym czynnikiem, w postaci kolejnego zamknięcia powyżej średniej piętnastosesyjnej, popyt nie miał się czym pochwalić. Niewiele pomocne po piątkowych notowaniach były również wskaźniki analizy technicznej. RSI po lekkim spadku nadal przebywa w strefie neutralnej, zaś Composite Index i Derivative Oscillator poruszają się zgodnie z rynkiem. Na dzisiejszej sesji nadal więcej argumentów będą mieli w ręku sprzedający, chociaż bliskość szczytu powinna dopingować popyt do obrony.