Nowa fala zwolnień
Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego są alarmujące: 435 przedsiębiorstw w najbliższym czasie zamierza zwolnić 34 tysiące osób
01.06.2013 | aktual.: 01.06.2013 21:57
Do redukcji szykują się nie tylko małe firmy, które w kryzysie słabo radzą sobie z konkurencją, ale także giganci, w których przez lata zatrudnienie wydawało się pewne – LOT, TP SA, Poczta Polska czy PKP PLK.
W 2011 r. w ramach zwolnień grupowych straciło pracę 35 tysięcy osób. Rok później – już 41 tysięcy. A w ciągu zaledwie trzech miesięcy tego roku masowe zwolnienia objęły aż 12,3 tysiąca pracowników. Jeśli tak dalej pójdzie, w tym roku padnie niechlubny rekord. – Tu winny jest nie tylko kryzys, ale i złe wyniki danych przedsiębiorstw i wprowadzane zmiany organizacyjne – mówi Marek Zuber, ekonomista Dexus Partners. – Albo, jak w LOT, dające o sobie znać od wielu lat problemy finansowe.
Nie ma już pewnej pracy
Nasz narodowy przewoźnik, który szykuje plan ratunkowy, przymierza się do zwolnienie 2300 osób. 100 z nich to piloci. Redukcja zatrudnienia zaplanowana jest również na kolei. W spółce PKP Polskie Linie Kolejowe pracę straci 1300 osób. Cięcia szykują się również w Telekomunikacji Polskiej, Tauronie, Philipsie.
Polecamy:Rekordowe bezrobocie młodych
– Zwolnienia grupowe szykowane są głównie w dużych firmach, które przez lata kojarzyły się ze stabilnością zatrudnienia – mówi Małgorzata Zakrzewska, ekspert ds. pracy w Konfederacji Lewiatan.
Ale do redukcji szykują się też małe firmy, które teraz, w czasie kryzysu, znacznie gorzej radzą sobie z konkurencją. To m.in. małe sklepy, gdzie ceny są nieco wyższe niż w wielkich sieciowych hipermarketach, które sprzedają więcej i wymuszają też cenowe upusty na dostawcach.
Pomoc rządu? Za późno
Tymczasem politycy jeszcze mnożą przepisy, które zamiast pomóc pracownikom, mogą jeszcze pogorszyć i tak ich dramatyczną sytuację. – Jeśli projektowana ustawa o zakazie pracy w niedziele wejdzie w życie, pracę może stracić nawet 70 tysięcy osób pracujących w handlu – alarmuje prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak. – Stracą na tym nie tylko pracownicy, ale także sama gospodarka, napędzana teraz zakupami i usługami.
Lekarstwem na bezrobocie ma być przyjęta przez rząd ustawa o ochronie miejsc pracy. Zakłada ona państwowe dopłaty do pensji pracowników w zakładach, które popadną w tarapaty. Dopłaty wyniosą połowę pensji minimalnej, czyli tyle, ile wynosi obecnie wysokość zasiłku dla osób bezrobotnych – 794 zł. Resztę zapłaci pracodawca. Ustawa wejdzie w życie najwcześniej po wakacjach, a firmy już teraz z powodu kłopotów finansowych muszą zwalniać. – Ta pomoc przychodzi zbyt późno – uważa Marek Zuber. – W dodatku to tylko doraźne lekarstwo. Jeśli za półtora roku, sytuacja w gospodarce nie poprawi się, to nawet rządowa pomoc nic tu nie da. I wtedy ruszy lawina zwolnień – dodaje.
W tych firmach planowane są zwolnienia grupowe:
Poczta Polska – ok. 5000 pracowników
Tauron – 3180 pracowników (do 2015 r.)
LOT – ok. 2300 pracowników
Telekomunikacja Polska SA – 1700 pracowników
PKP PLK – 1350 pracowników
PGNiG Technologie – 1300 pracowników
Polimex–Mostostal S.A. – 1194 pracowników
Fabryka CMC Poland w Częstochowie – 230 pracowników
Philips Lighting Poland w Pile – 246 pracowników
Beverly Hills Video – 176 pracowników
W tych branżach będą zwalniać
Finansowa i ubezpieczeniowa
Szacuje się, że w tym roku pracę może stracić ok. 5 tysięcy pracowników banków, towarzystw ubezpieczeniowych czy pośredników finansowych. Zagrożeni będą nie tylko szeregowi pracownicy, ale także osoby na stanowiskach kierowniczych.
Reklama i marketing
Firmy, szukając oszczędności, ciągle tną koszty przeznaczone na reklamę. Najbardziej zagrożeni zwolnieniem są osoby na wysokich stanowiskach.
Farmaceutyczna
W wyniku wejścia ustawy refundacyjnej, która nakłada sztywne ceny na leki, spadła sprzedaż w aptekach. To odbija się na kondycji finansowej aptek, które zmuszone są zwalniać farmaceutów.
Budowlanka
Strumień unijnych pieniędzy wyczerpuje się, a nowego jeszcze nie ma. Do tego dochodzi ciągły zastój w budownictwie mieszkaniowym. Dlatego wiele firm produkujących np. materiały budowlane, mimo sezonu, przed bankructwem może ratować się zwolnieniami pracowników.
Handel
Mowa głównie o pracownikach małych placówek, którym coraz trudniej walczyć ze sklepami wielkopowierzchniowymi, które mogą zagwarantować niższe ceny. A jeśli zostanie wprowadzony zakaz handlu w niedzielę, spadną obroty także wielkich sklepów i prace może stracić nawet 70 tys. osób – ekspedientek, kasjerów czy magazynierów.
Nauczyciele
10–15 tysięcy nauczycieli może w tym roku stracić pracę. To dlatego, że samorządy – z powodu nadchodzącego niżu demograficznego – likwidują szkoły.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Prokuratura sprawdzała, czy Kwaśniewscy mają willę w Szwajcarii