Nowe obostrzenia. Klub fitness zamienia się w Kościół Zdrowego Ciała. Branża walczy o życie
Krakowski klub fitness znalazł sposób na nowe obostrzenia. W związku z zakazem funkcjonowania branży zmienił się w... "kościół zdrowego ciała" i zamiast zajęć sportowych oferuje "nabożeństwa". Właściciele otworzyli też w sobotę "sklep ze sprzętem do ćwiczeń", który oczywiście można do woli testować. - Odzew jest olbrzymi - słyszymy od właścicieli klubu.
17.10.2020 16:18
Od soboty cała branża fitness zostaje zamknięta w związku z wprowadzeniem przez rząd nowych obostrzeń. Branża nie kryje wściekłości i protestuje. W Warszawie na Placu Zamkowym w sobotę odbyła się demonstracja przeciwko decyzjom rządu.
- Nie widzimy w tym żadnej logiki - mówił z kolei w programie "Newsroom" Tomasz Napiórkowski z Polskiej Federacji Fitness. Jak dodawał, przez cały okres trwania epidemii w siłowniach czy klubach fitness nie wykryto żadnego ogniska koronawirus.
Branża fitness w Polsce jest warta około 4 mld zł. - My tego nie przetrzymamy. Zatrudniamy 100 tys. ludzi, głównie na umowach zlecenie. Ci ludzie wylecą na bruk od soboty - przekonywał Tomasz Napiórkowski.
Firmy stają więc na głowie, żeby tylko móc funkcjonować. Przypomnijmy, że to już drugi raz, gdy cała branża zostaje de facto zamknięta. Pierwszy raz podobna sytuacja miała wiosną, tuż po wybuchu epidemii.
Kreatywnością wykazał się krakowski klub Atlantic Sports. Jak czytamy we wpisie na Facebooku, "skoro nie mogą funkcjonować siłownie - w miejsce naszej od dzisiaj otwieramy Sklep Atlantic ze sprzętem do ćwiczeń, więc (...) zapraszamy wszystkich, którzy chcą testować odpłatnie nasze maszyny".
Na tym jednak nie koniec. "Skoro nie mogą funkcjonować zajęcia fitness - od dzisiaj ruszają w naszym klubie zgromadzenia religijne członków związku pn. "Kościół Zdrowego Ciała". Trudno uwierzyć? W tym świecie wszystko jest przecież możliwe. Oświecony Olek i Czcigodna Gosia zapraszają dzisiaj na wyjątkowe wydarzenia religijne"- czytamy na stronie klubu.
Co więcej, klienci mogą również grać w squasha, który od soboty stał się "zawodami sportowymi bez udziału publiczności".
Jak przekonują autorzy wpisu, klub walczy teraz o przetrwanie i miejsca pracy. Nie ukrywają więc, że chwytają się każdej możliwej deski rachunku.
"Pozdrawiamy naszą konkurencję i inne osoby "życzliwe" - ale zanim zadzwonicie tam, gdzie chcecie teraz zadzwonić, żeby na nas donieść, zastanówcie się, czy też nie powinniście podjąć walki. Są to trudne decyzje, ale nie dajmy zniszczyć naszej branży" - apeluje menadżerka klubu.
Jak sobota wyglądała w praktyce? - Wydarzenia religijne się odbywały, klienci testowali sprzęt i odbywały się zawody sportowe w squasha - mówi WP Marta Jamróz, przedstawicielka klubu Atlantic Sports.
Dodała również, że zaskoczył ją odzew klientów. - Mamy przynajmniej kilkaset osób, które chciałyby dołączyć do naszego "kościoła", co jest dla nas naprawdę olbrzymim wsparciem - podkreśla nasza rozmówczyni.