Trwa ładowanie...
pracownik
12-03-2010 12:51

O nie! Znowu poniedziałek!

Znowu poniedziałek! Wzdychamy już w niedzielę. Zapytaliśmy kilka osób, co myślą o poniedziałku.

O nie! Znowu poniedziałek!
dz5uwkg
dz5uwkg

Znowu poniedziałek! Wzdychamy już w niedzielę. Mnóstwo spraw, problemów, telefonów, zażaleń. A to szef spojrzy nie tak, a to trzeba będzie dłużej posiedzieć w pracy. Co gorsza - jaki poniedziałek taki cały tydzień. Czy rzeczywiście tak myślimy? Czy boimy się poniedziałków w pracy - zapytaliśmy o to kilka osób.

- Już nie wiem, czy gorsza jest niedziela, kiedy nieustannie myślę o poniedziałku, czy sam poniedziałek. Tego dnia zawsze jestem rozgoryczona. Pracuję w urzędzie gminy, zajmuję się sprawami organizacyjnymi i kadrami. Jak zaczynam pracę w poniedziałek o ósmej rano, to mam wrażenie, że z niemocy krew w żyłach wolniej mi krąży. Wtedy spod wpół przymkniętych powiek, pijąc kawę obserwuję młode i wciąż jeszcze chętne do pracy koleżanki. Kiedy się tak na nie napatrzę, a kofeina zaczyna działać mówię sobie - czas wziąć byka za rogi - i biorę się do roboty. Za drzwiami już czeka tłum petentów, przestępujących z nogi na nogę. Wzdychających. Każdy ma sprawę, którą trzeba rozwiązać w trybie natychmiastowym. Czekają ważne skargi i wnioski, a tu jeszcze obsługa narady organizowanej przez wójta. Tak, poniedziałki są najgorsze – ocenia Elżbieta.

- Poniedziałek w szkole – katastrofa – skarży się Renata, nauczycielka języka polskiego w gdyńskiej podstawówce. - Raz, że przed oczyma staje wizja całego tygodnia pracy, dwa, że w poniedziałek uczniowie są bardziej pobudzeni i nieokrzesani niż zwykle. Bo przecież odpoczywali w sobotę i niedzielę, to teraz muszą dać ujście energii. Muszą obgadać podczas lekcji ważne, sprawy, które nawarstwiły się przez dwa dni. Podczas pauz jeszcze gorzej. Kotłują i roją się na korytarzu, poziom decybeli odpowiada dźwiękowi młota pneumatycznego – cóż, taka jest natura dziecka. W szkole, w której pracuję zawsze w poniedziałki przeprowadzane są różne szkolenia adresowane do nauczycieli. Taki mamy zwyczaj, widocznie ktoś wyszedł z założenia, że po weekendzie jesteśmy wypoczęci i chętni do wytężonej pracy.

Dla Doroty poniedziałek w pracy to najcudowniejszy dzień w tygodniu.
- Poniedziałek to obietnica całego tygodnia poskładanego z zajęć, obowiązków i rozmów ze współpracownikami. Nie sądziłam, że będę tęsknić za takimi poniedziałkami. To już trzy miesiące, dwanaście ponurych poniedziałków odkąd jestem bezrobotna. Muszę jednak podkreślić, że poszukiwanie pracy, to też niezła harówa. Ciągłe przeglądanie ogłoszeń w internecie, w prasie okraszone bezowocnymi rozmowami w sprawie pracy. Bardzo często kursuję z jednego na drugi kraniec Gdańska, aby porozwozić aplikacje w sprawie pracy. Siedząc w autobusie czekam, aż mignie mi przed oczyma wieżyczka budynku dworca kolejowego. Raz jest po mojej lewej, raz po prawej stronie, w zależności, w którym kierunku jadę. Już zawsze będzie mi się kojarzyć z poszukiwaniem pracy. Szkoda, że za te zabiegi nikt mi nie wypłaca pensji. Nie mogę zrozumieć, że nikt z rekrutujących nie dostrzega we mnie tego, jaką byłabym wspaniałą pracownicą, jaką oddaną i najlepszą…

dz5uwkg

- Poniedziałek to sama słodycz. Nie wiem, co ludzie złego widzą w poniedziałku. Dla mnie, życie bez pracy nie ma sensu. Ona wyznacza rytm. Praca jest pasją, ostoją, źródłem utrzymania, szansą na jakiekolwiek kontakty towarzyskie. Jestem ilustratorką książek – mówi pani Julita. - Pracuję w wydawnictwie. Jestem samotna, puste weekendy tylko przyprawiają mnie o depresję. Moje koleżanki, żony i mamuśki wiecznie narzekają na poniedziałek. Mówią o laktacji i dzieciach, które czekają w domu i o tym, że mąż nie dostanie dziś obiadu. Lubię te narzekania, niech sobie narzekają. Ja też narzekam, kiedy nadchodzi weekend. Zawsze w poniedziałek jestem radośnie podniecona w pracy, bo wiem, że czekają mnie nowe ciekawe projekty. Lubię to, czym się zajmuję i lubię poniedziałki.

- Nazywam się Mieczysław, pracuję jako hydraulik w spółdzielni mieszkaniowej. Poniedziałki zawsze są „pod psem”. Zazwyczaj czeka najwięcej napraw po weekendzie. Męczy mnie bieganina pomiędzy blokami, pokonywania setek schodów, z ciężką torbą na ramieniu. Pracuję ponad dwadzieścia lat, już nie mogę się schylać, bo boli mnie krzyż, a w poniedziałek dwa razy mocniej.
Mirosława Dobrowolska

dz5uwkg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dz5uwkg