O wrzosie nie ma już nic
Pszczelarstwo to jeden z najstarszych zawodów, można powiedzieć, że jego historia między Odrą i Bugiem jest dłuższa niż państwa polskiego.
15.05.2009 | aktual.: 15.05.2009 13:38
Produkcja miodu wygląda tak samo jak tysiąc czy dwa tysiące lat temu - jest ul, pszczoły i pszczelarz, który się nimi opiekuje i zabiera im większość miodu. Zmieniło się to, co z miodem dzieje się potem.
A jest tak - Janusz Ździebło, właściciel firmy Vox - Miody Polskie, jeździ po pasiekach i skupuje miód. Firma mieści się w Piórkowie w Świętokrzyskiem, ale pszczelarze, od których Janusz Ździebło miód kupuje, rozsiani są po całej Polsce. Nowych dostawców szuka przez internet i znajduje na Śląsku, Mazurach, w Zielonogórskiem. Oczywiście im bliżej, tym lepiej, i nie po każdą ilość miodu warto jechać. Ale jeśli w jednej okolicy znajdzie się kilku pszczelarzy mających do sprzedania kilka ton miodu, warto wsiąść w samochód. Ile miodu ma na sprzedaż jeden pszczelarz? To zależy od liczby uli, od tego, czy roje są silne, czy rok jest dobry. W zeszłym roku na przykład na Mazurach lipowego miodu było mało, bo gdy kwitły lipy, padało niemal bez przerwy. A lipy to jeden z najważniejszych pożytków dla pszczelarza.
Bo najczęściej w Polsce zbierane są miody - wielokwiatowy (najwcześniejszy), rzepakowy (jasny, prawie biały), lipowy, akacjowy, spadziowy, gryczany i wrzosowy. Gdy wrzos przekwitnie, nie ma już nic, to koniec sezonu. Spadziowy, gryczany i wrzosowy to miody ciemne, ostrzejsze w smaku. Przez znawców cenione są najwyżej, zarówno z powodu smaku, jak i właściwości leczniczych.
_ Ale na przeziębienie najlepszy jest lipowy _ - mówi Janusz Ździebło.
Najpopularniejszy w handlu jest najtańszy - wielokwiatowy. Standardowy słoik 370 gram wielokwiatu kosztuje (cena w firmie Vox dla hurtowni) około 4 zł, a taki sam wrzosowego 13 zł. W sklepie ten sam słoik wielokwiatu będzie kosztował 8 zł, a wrzosu koło 20. Pszczelarz za kilogram miodu dostaje 7-8 złotych.
_ Najtrudniej jest kupić miód wrzosowy, łatwiej jest o gryczany, bo gryki sporo jeszcze sieją na Mazurach i ścianie wschodniej. Ale na te najdroższe miody jest w handlu małe zapotrzebowanie _ - ubolewa Janusz Ździebło. _ Ludzie się na miodzie nie znają, patrzą głównie na cenę. Miód to miód, byle był słodki. _
I pokazuje swoje foldery, w których omawia właściwości lecznicze najważniejszych gatunków miodu. I tak np. lipowy działa przeciwgorączkowo, uspokajająco, wykrztuśnie, obniża ciśnienie krwi. Akacjowy jest dobry przy chorobach układu pokarmowego, leczeniu choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy, działa uspokajająco. Gryczany jest stosowany w profilaktyce i leczeniu chorób krążenia, a wrzosowy przy zapaleniu dróg moczowych i gruczołu krokowego, przy biegunkach. Spadziowy jest moczoi żółciopędny, działa przeciwzapalnie i dezynfekcyjnie.
Brakuje jednak szerszej informacji i reklamy, a w handlu miód droższy jest od tanich przetworów owocowych. Nie ma dużych graczy rynkowych, których stać byłoby na reklamę taką, na jaką mogą sobie powolić choćby producenci jogurtów. Handel miodem jest domeną małych firm, największe z nich skupują po kilkaset ton miodu rocznie. W sumie firm takich jak Vox jest kilkadziesiąt, a na porozumienie wielu małych firm w celu stworzenia wspólnego programu promocji miodu nie ma co liczyć.
Barierą w rozwoju, według właściciela Voksu, jest niemożność wejścia do dużych sieci handlowych, które chcą opłat półkowych dla firmy takiej jak jego, będących poza zasiegiem możliwości.
_ Na wydanie 200 tysięcy, żeby znaleźć się na półkach, to mnie nie stać _ - mówi Janusz Ździebło.
A mniejsze sieci i pojedyncze sklepy mają stałych dostawców. Generalnie rynek jest mały, bo Polacy, mimo setek lat tradycji, miodu jedzą mało. Naprawdę dużych pasiek, po kilkaset uli, jest w Polsce niewiele. Od 50 do 100 uli to już jest sporo.
_ Z jednego ula można rocznie mieć 20, 30, jak bardzo dobry rok to 50 kilogramów miodu _ - mówi Janusz Ździebło.
Ale można też nic nie zebrać, jeśli rój jest słaby, a rok kiepski. Pan Janusz wie, co mówi, zanim wziął się do handlu miodem, sam miał pasiekę, a przedtem jego ojciec i starszy brat. Od jednego pszczelarza można więc kupić od kilkuset kilogramów do paru ton miodu, ale nigdy przed sezonem nie wiadomo, ile go może być.
Od lat firma Vox - Miody Polskie współpracuje z tymi samymi pszczelarzami, ale stale musi szukać nowych dostawców. W sumie jest tych dostawców tak około pięćdziesieciu. Janusz Ździebło do handlu wziął się jakieś dwadzieścia lat temu, gdy okazało się, że ma kłopoty ze sprzedażą miodu ze swojej pasieki. Nie było komu skupować od takich jak on, pszczelarzy mających miodu za dużo dla siebie i sąsiadów, a za mało, żeby się nimi zainteresowała duża firma. Z czasem zajął się wyłącznie handlem.
_ Rocznie skupuję od 80 do 100 ton miodu, choć bywały lepsze lata, gdy dochodziłem do 200 ton _- mówi Janusz Ździebło. _ Każda partia musi być zbadana w laboratorium. Sprawdza się na obecność cukru, metali ciężkich (kadmu, ołowiu , rtęci), poziom wilgoci, kwasowość. _
Badam miód kupowany, a potem rozlany do słoików, gotowy do handlu. Mamy HACAP, odnawiane co dwa lata certyfikaty "Zdrowej żywności", musimy takich reguł przestrzegać. Norma przewiduje, że miód może stać trzy lata, czyli jak na jedzenie jest to produkt bardzo trwały. I nie szkodzi mu nic poza zbyt wysoką temperaturą.
_ Na sfałszowanie cukrem to ja laboratorium nie potrzebuję, wezmę trochę miodu ma język i już wiem. Praktycznie nie zdarza mi się kupić złej jakości, widzę od razu, ile on jest wart _- dodaje Janusz Ździebło. _ Ale bardzo rzadko muszę odrzucić jakąś partię miodu, na ogół w polskich pasiekach dba się o jego jakość. _
Miód kupuje się w 300-kilowych (200 litrów) beczkach. W zależności od rodzaju po kilku tygodniach czy miesiącach miód się krystalizuje. Najszybciej rzepakowy. Przed rozlaniem do słoików trzeba go podgrzać. Norma p r z e w i d u j e podgrzanie do 400C, najwyżej 50, bo taka temperatura nie niszczy jego właściwości leczniczych i odżywczych. Taki podgrzany miód po około trzech miesiącach ponownie się krystalizuje. Podgrzewa się w specjalnej komorze stopniowo przez dwie doby, a potem automat rozlewa do słoików. Słoiki foliuje się po sześć, na palety i do handlu. Od pana Janusza najwięcej biorą hurtownie z Łodzi, Śląska, Poznania, trochę z Warszawy i okolic, głównie zaopatrujące małe sklepy.
Jan Bazyl Lipszyc
Rynek Spożywczy