Obama i Kuba
Prezydent USA postąpił bardzo odważnie rozpoczynając normalizację stosunków z Kubą. Ale prosto nie będzie.
17.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 20:33
Nikt nie wiedział, że Amerykanie negocjują z Kubańczykami wymianę więźniów i normalizację stosunków. Rozmowy toczyły się od miesięcy w Kanadzie. Do mediów nie wyciekło nic.
Dziś w zaskakujących, równoczesnych orędziach prezydenci Raul Castro i Barack Obama poinformowali swoich obywateli o tym, że oba kraje utworzą u siebie ambasady. Prezydent Obama poinformował też, że ograniczone zostanie embargo na handel, transakcje finansowe i podróże.
To doskonała wiadomość, bo jak słusznie powiedział Obama, 50 lat izolowania wyspy przez USA pokazało, że ta polityka jest nieskuteczna. Kuba nigdy nie była izolowana przez sporą część świata i choć amerykańskie embargo reżimowi braci Castro poważnie szkodziło, to jednak go nie zabiło.
Kuba wielkimi krokami zbliża się do wolności. Nie przyjdzie ona dziś, czy jutro, ale przyjdzie. Reżim w Hawanie zdycha, Kubańczycy wydzierają wolność w malutkich kawałeczkach, ale jednak ją wydzierają. Obecność amerykańskich biznesmenów, artystów i turystów tę wolność przybliży.
Obama przyznał, że nie wierzy, by normalizacja stosunków zmieniła Kubę w jeden dzień. Nie zmieni jej zapewne także w jeden rok. Najpierw jest Obama musi zmienić wiele postaw w samych USA - zniesienie embarga ma tu bardzo wielu wrogów. Republikanie w Kongresie USA być może zablokują ten pomysł, licząc na to, że kolejny prezydent nie będzie już chciała nowego otwarcia z Kubą.