Ochroniarz to mi może…

Zarabiają niewiele, średnio ok. 1,5 tys. zł. Co czwarty ma pensję przekraczającą 2 tys. zł. Ochraniają VIP-ów, eskortują więźniów, przewożą wielomilionowe sumy. Siedzą też w portierniach, stoją na bramkach w dużych sklepach. Już z tego widać, że ochroniarz ochroniarzowi nierówny.

Ochroniarz to mi może…

15.07.2011 | aktual.: 15.07.2011 15:04

Nie wszyscy mają jednakowe kompetencje. Zależą one przede wszystkim od miejsca, którego pilnują, oraz od posiadanej licencji. Ochroniarz z licencją ma prawo wylegitymować nas i sprawdzić zawartość naszej torby – ale tylko na obszarze podlegającym obowiązkowej ochronie, np. w banku, na poczcie czy w muzeum. Obiekty handlowe do takich obszarów nie należą. Może też nas zrewidować, przy czym rewidujący i rewidowany muszą być tej samej płci. Szczegółowe zasady zachowania pracowników ochrony reguluje Ustawa o ochronie osób i mienia.

Klient nasz pan?

Do kontaktu „zwykłego człowieka” z ochroniarzem, przeważnie bez licencji, dochodzi najczęściej w sklepie. - Ochroniarz chce zajrzeć do torby, bo odezwał się sygnał na bramce. Klient zgadza się od razu albo protestuje. Wtedy ochroniarz uświadamia mu, że na przyjazd policji, uprawnionej do legitymowania i przeglądania bagażu, trzeba będzie poczekać. Klientowi na ogół się spieszy, więc pokazuje zawartość bagażu. Przyczyną alarmu najczęściej jest zabezpieczenie z towaru kupionego w innym sklepie. Często też „odzywają się” książki wypożyczone z biblioteki. Znajdujemy przyczynę, grzecznie przepraszamy, i po sprawie – opisuje Andrzej Kozielski, pracownik ochrony.

Bywa też inaczej. Z rzadka dochodzi do przepychanek, kłótni, nawet rękoczynów. Klienci, którzy rzeczywiście mają coś na sumieniu, niekiedy próbują ucieczki. Co ciekawe, zdarza się, że awanturują się również uczciwi ludzie. Interwencję ochroniarską biorą za zamach na godność i wolność osobistą. Czują się obrażeni, poniżeni, wystawieni na pośmiewisko. A przecież, jeśli odezwie się sygnał, ochroniarz nie ma wyjścia. Musi interweniować.

- W sklepach czuję się przez nich obserwowana. Chcą mi zaglądać do torby, przeszukiwać, zatrzymywać. Czasami nawet bez alarmu na bramce. Zdarzyło się to wielokrotnie – twierdzi anonimowo klientka jednego ze sklepów Galerii Bałtyckiej w Gdańsku.

Oni z kolei skarżą się, że niewiele mogą. Nie wolno im dotknąć klienta ani go zrewidować, wylegitymować też nie. Nielicencjonowany pracownik ochrony nie może przeszukiwać zatrzymanego nawet w obecności policji. Nie może zmuszać nikogo do pokazywania zawartości bagażu. Jego możliwości sprowadzają się w zasadzie do prośby o to, ewentualnie do zatrzymania klienta aż do przyjazdu policji.

Chociaż ochroniarze w sklepach wciąż spotykają się z krytyką, coraz więcej osób rozumie ich sytuację. „Jak by to miało wyglądać? Wchodzę do sklepu, chowam towar do plecaka, nie płacę. Sygnał na bramce piszczy. Ochroniarz prosi mnie o wyjęcie zawartości, ja odmawiam i spokojnie wychodzę? Ludzie, zastanówcie się! Ochrona musi mieć jakieś prawa!” – to jeden z wpisów na forum, komentujących zachowania ochroniarzy. Czasami mogą dużo

W obiektach handlowych, takich jak sklepy, pracują najczęściej ochroniarze bez licencji. Ich uprawnienia są niewielkie. Ochrona pracuje jednak nie tylko tam. Czy istnieją sytuacje, w których ochroniarz ma prawo zrewidować, wylegitymować, sprawdzić bagaż, obezwładnić, uderzyć? Wszystko zależy od kilku czynników. Od tego, czy ma stosowne uprawnienia, czyli wspomnianą już licencję. Od zachowania zatrzymanej osoby. A także od miejsca, w którym doszło do zatrzymania.

Ochroniarzom licencjonowanym przysługują określone prawa. Raczej nie spotkamy ich w Empiku czy w sklepie z ubraniami. Zajmują się ochroną banków, elektrowni, fabryk, portów, zakładów telekomunikacji. Chronią też cały szereg innych placówek, ważnych dla gospodarki, bezpieczeństwa i innych interesów państwa oraz jego obywateli. Biorą udział w zabezpieczaniu imprez masowych, jak koncerty czy zawody sportowe. Pilnują też znanych lub narażonych na niebezpieczeństwo osób.

Licencja pracownika ochrony fizycznej jest dokumentem państwowym. Aby ją uzyskać, trzeba zdać egzamin komisyjny w wojewódzkiej komendzie policji. Sito eliminacji ma służyć selekcji i podnoszeniu poziomu ochroniarskich usług.

Licencjonowany ochroniarz w razie potrzeby może wylegitymować zatrzymanego, zrewidować go, a nawet zastosować tzw. środki przymusu bezpośredniego.

Najczęściej klienci zdają sobie sprawę, że wiele zależy od sytuacji. Istnieje np. zgoda na przeglądanie toreb przed wejściem na imprezę masową, ale często nie ma jej w przypadku, gdy zabrzęczy bramka w sklepie.

Przed kilkunastu laty, gdy na polski rynek dopiero wchodziły duże sieciowe sklepy, było nieco inaczej. Ochrona znacznie częściej pozwalała sobie na przekraczanie uprawnień. Przeszukiwała torby i plecaki, a nawet dokonywała rewizji osobistej.

Dzisiaj tego typu przypadki co prawda wciąż się zdarzają, jednak znacznie rzadziej. Ochroniarze nabrali manier, ale i klienci już dawno zdali sobie sprawę, że jeśli coś im się nie podoba, mają prawo się temu przeciwstawić. A w razie przekroczenia uprawnień przez ochroniarza – udać się do kierownika sklepu lub jego właściciela.

Tomasz Kowalczyk/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (71)