Ograniczenie biurokracji zajmie co najmniej kilka lat
Biurokracja utrudniająca działalność gospodarczą polskim przedsiębiorcom narastała przez 20 lat i ograniczenie jej zajmie co najmniej kilka następnych - to główny wniosek z debaty, jaka odbyła się w poniedziałek w siedzibie Business Centre Club.
05.10.2009 | aktual.: 05.10.2009 16:13
Prelegenci podkreślali, że nie obejdzie się też bez zmian w mentalności, bo przedsiębiorcy są w Polsce traktowani podejrzliwie.
W debacie "Klincz, czyli przedsiębiorca duszony przez biurokrację" wzięli udział prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Joanna Agacka-Indecka, przewodniczący Rady Głównej BCC Maciej Grelowski, dyrektor ds. strategii w Microsoft Polska Michał Jaworski, poseł Janusz Palikot i zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Marek Zubik.
Otwierający debatę prezes BCC Marek Goliszewski przypomniał, że OECD określiła Polskę jako kraj o najbardziej uregulowanej gospodarce. Dodał, że w naszym kraju funkcjonuje 625 rodzajów reglamentacji, a 168 ustaw nakłada na firmy obowiązek uzyskania koncesji w 400 przypadkach.
Dodał, że nakłady na wymiar sprawiedliwości na mieszkańca należą w Polsce do najwyższych w Europie. Tymczasem proces w sądzie okręgowym trwa minimum 7 miesięcy, dochodzenie należności zajmuje 2,5 roku i wymaga 38 czynności administracyjnych, a postępowanie upadłościowe może trwać nawet 10 lat.
Prof. Zubik powołał się na badanie Banku Światowego, z którego wynika, że przez ostatnie lata czas rozpoczynania działalności gospodarczej w Polsce przedłużył się z 31 do 32 dni. Dla całej Europy Środkowej i Azji Centralnej w tym samym okresie ten czas skrócił się z 26 dni do 16. - Czyli nie tylko nie zrobiliśmy postępu, ale wręcz się cofnęliśmy - powiedział.
W opinii Palikota do obecnego stanu doprowadziło 20 lat chaotycznych regulacji prawnych, których nie da się zmienić z dnia na dzień. Jego zdaniem, przy dużym wysiłku zajmie to co najmniej 5-10 lat. Poseł powiedział, że wszelkie proponowane zmiany napotykają na opór w trakcie uchwalania - najpierw komisji (chodzi o komisję "Przyjazne państwo"), później całego Sejmu, a na końcu prezydenta. Dodał, że o każdą zmianę musi toczyć swoją własną, małą bitwę pod Grunwaldem.
- Od początku działalności tej komisji weszło w życie 49 zmian w przepisach, a 37 jest na etapie uchwalania. Jednak powszechne przekonanie wśród przedsiębiorców jest takie, że nic się nie zmieniło - powiedział poseł.
Mecenas Agacka-Indecka zauważyła, że w Polsce prawie nie funkcjonuje arbitraż czy sądy polubowne. Spory między przedsiębiorcami na ogół od razu trafiają do sądów gospodarczych albo wręcz karnych. Cała procedura trwa wtedy dłużej i jest uciążliwa dla obu stron.
Według niej urzędnicy i sądy często podchodzą do przedsiębiorców nieufnie, z góry zakładając, że jeżeli doszli jakiegoś majątku, to na pewno nielegalnie. - Dlatego - mówiła - prokuratorzy powinni mieć rozległą wiedzę na temat ekonomicznych rozwiązań gospodarczych, by wiedzieć, które działania firm są przestępstwem, a które nie.
Jej zdaniem w sądach karnych, rozstrzygających spory między przedsiębiorcami, powinien zasiadać też sędzia z wydziału gospodarczego, który lepiej zrozumie problem i łatwiej wyda sprawiedliwy wyrok.
Według Grelowskiego klimat do prowadzenia w Polsce biznesu się nie poprawi, jeżeli nie zmieni się sposób uchwalania prawa. Przypomniał, że powstało Rządowe Centrum Legislacji, co według niego jest krokiem w dobrym kierunku. - Ograniczono radosną twórczość polityków i życzyłbym sobie, żeby tę ścieżkę procedowania nadal udoskonalać - powiedział.