Olsztyn/ Radni chcą monitoringu zanieczyszczeń zakładu w Korszach

Za stałym monitoringiem emisji zanieczyszczeń wytwarzanych przez zakład recyklingu akumulatorów w Korszach opowiedzieli się w środę radni województwa warmińsko-mazurskiego. Jak ocenili tylko stała kontrola pozwoli ocenić, czy huta stanowi zagrożenie dla mieszkańców.

25.03.2015 16:20

Podczas środowej sesji, na którą przyjechała 30 osobowa grupa mieszkańców Korsz domagająca się zamknięcia huty, radni wojewódzcy przyjęli stanowisko.

"Sejmik województwa warmińsko-mazurskiego uważa, że przyczyną społecznego konfliktu dotyczącego funkcjonowania i oddziaływania na środowisko zakładu ZAP Sznajder Batterien w Korszach, jest brak pełnych i wiarygodnych działań obrazujących oddziaływanie tego zakładu na stan środowiska. Zdaniem sejmiku, koniecznym rozwiązaniem staje się wprowadzenie stałego monitoringu ilości zanieczyszczeń wytwarzanych przez ten zakład a wyniki tego monitoringu powinny być ogólnie dostępne dla mieszkańców Korsz" - głosi stanowisko.

Sejmik zaapelował w dokumencie do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, by ten rozważył możliwości podjęcia działań w celu zainstalowania takiego monitoringu. To - zdaniem radnych - "powinno dać jednoznaczną odpowiedź czy wytwarzane zanieczyszczenia mają rzeczywisty wpływ na stan środowiska naturalnego w stopniu stanowiącym zagrożenie ludzkiego zdrowia".

Wiceprezes ZAP Sznajder Batterien Konrad Sznajder komentując dla PAP przyjęcie stanowiska przez sejmik powiedział, że "jeśli wszystkie zakłady produkcyjne na Warmii i Mazurach będą miały założony taki stały monitoring to i on chętnie go założy".

"Nie chciałbym być jedynym człowiekiem, który musi chodzić nago po ulicy by udowodnić, że nie ma przyczepionej do pasa bomby. Warmia i Mazury odstraszają inwestorów"- podkreślił wiceprezes.

Dyrektor wydziału ochrony środowiska urzędu marszałkowskiego Grzegorz Drozdowski poinformował podczas sesji sejmiku, że Urząd Marszałkowski w Olsztynie prowadzi postępowanie dotyczące cofnięcia tzw. pozwolenia zintegrowanego dla zakładu w Korszach. Pozwolenie zintegrowane to decyzja administracyjna, która jest formą licencji na prowadzenie działalności przemysłowej, określająca poziom oddziaływania np. instalacji przemysłowej zakładu na środowisko.

Protestujący podważają legalność funkcjonowania zakładu i zarzucają bezczynność instytucjom odpowiedzialnym za nadzór nad nim. Protesty w Korszach nasiliły się pod koniec 2013 r. W związku z licznymi skargami lokalny samorząd postanowił sfinansować mieszkańcom badania krwi na zawartość ołowiu. Władze miasta informowały potem, że badania wykazały przekroczone normy zawartości ciężkiego metalu u 36 mieszkańców, w tym 18 dzieci.

W 2014 r. kętrzyński Sanepid wstrzymał produkcję w zakładzie w związku z przekroczeniem norm na obecność ołowiu we krwi u kilku pracowników. Decyzję uchylił po dwóch miesiącach wojewódzki Sanepid, gdy zakład przedstawił dowody, że na stanowiskach produkcyjnych nie ma już takich przekroczeń.

Śledztwo w sprawie zakładu utylizacji akumulatorów prowadzi Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Bada ona, czy zakład nie naraził pracowników na pracę w szkodliwych warunkach spowodowanych wysokim poziomem ołowiu. Jak poinformował PAP w ub. tygodniu rzecznik prokuratury Zbigniew Czerwiński, przesłuchiwani są mieszkańcy i pracownicy zakładu, śledczy analizują opinię biegłych dotyczącą wpływu działalności zakładu na stan środowiska. Nie wykluczone, że prokuratura powoła kolejnych biegłych do sporządzenia opinii uzupełniającej.

Przedstawiciele ZAP Sznajder Batterien S.A. od początku protestów zapewniają, że zakład w Korszach ma "wszelkie certyfikaty świadczące o spełnieniu najsurowszych norm środowiskowych" i był wielokrotnie kontrolowany przez Sanepid i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

W gminie Korsze mieszka 11 tys. osób, a stopa bezrobocia sięga tam ok. 30 proc. Miejscowy zakład recyklingu akumulatorów działa od 2011 r. i zatrudnia 40 pracowników.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)