Olsztyn: W 2012 r. 3,5 mln zł zaległości w pracowniczych wypłatach
3,5 mln zł wyniosły w 2012 roku na Warmii i Mazurach zaległości pracodawców
w wypłatach wynagrodzeń dla pracowników. Według inspekcji pracy zaległości w porównaniu z 2011
rokiem wzrosły o 700 tys. zł.
3,5 mln zł wyniosły w 2012 roku na Warmii i Mazurach zaległości pracodawców w wypłatach wynagrodzeń dla pracowników. Według inspekcji pracy zaległości w porównaniu z 2011 rokiem wzrosły o 700 tys. zł.
Jak poinformował PAP rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie Jacek Żerański w ubiegłym roku inspektorzy stwierdzili, że pracodawcy na czas nie wypłacili wynagrodzeń i innych należności wobec 2,3 tys. osób w 74 zakładach pracy. Wysokość zaległości wyniosła 3,5 mln zł.
Natomiast w 2011 r. choć liczba zakładów pracy, w których na czas nie płacono pracownikom była większa, bo wyniosła 83, to objęła mniej pracowników bo 2,1 tys., a kwota niezapłaconych w terminie wynagrodzeń w sumie wyniosła ponad 2,8 mln zł.
Jak zaznaczył Jacek Żerański pracodawcy najczęściej tłumaczą nieterminowe wypłaty pensji kłopotami finansowymi. Wyjaśniają, że sytuacja finansowa firm nie pozwala na wypłatę pensji o czasie, bo kontrahenci także spóźniają się z płatnościami.
Duża część firm, w których nie wypłaca się wynagrodzeń na czas to przedsiębiorstwa budowlane. W poprzednich latach wśród firm niepłacących terminowo były zakłady odzieżowe i meblarskie.
Pracownicy skarżą się inspekcji pracy nie tylko na nieterminowe wypłaty wynagrodzeń, ale także innych świadczeń pieniężnych np. odpraw, nagród jubileuszowych, ekwiwalentów urlopowych czy świadczeń z funduszu socjalnego. Niektórzy pracodawcy nie płacili nawet pracownikom diet związanych z delegacjami za wyjazdy służbowe.
Jedna z olsztyńskich firm budowlanych pod koniec 2012 roku miała zaległości wobec byłych i obecnych pracowników na kwotę 500 tys. zł. Po interwencji inspektorów pracy pracodawca uregulował 100 tys. zł zaległości.
Kontrola inspekcji pracy wykazała, że w tej firmie wielu pracowników posiada niewykorzystane urlopy wypoczynkowe. Jeden z pracowników miał niewykorzystanych 98 dni urlopu począwszy od 2009 roku, gdy w listopadzie 2012 r. rozwiązał umowę za porozumieniem stron, za niewykorzystany urlop naliczono mu ekwiwalent pieniężny w wysokości 45 tys. zł oraz odprawę emerytalną w wysokości 10 tys. zł. Do dnia kontroli pracodawca nie wypłacił mu należnych pieniędzy. Inny pracownik z tej firmy miał 64 zaległe dni urlopu od 2009 roku.
Firma spod Szczytna produkująca wyroby z betonu wypłacała pensje swym pracownikom z dwutygodniowym opóźnieniem i w ratach. Zdarzało się także, że pracodawca wypłacał pracownikom zaliczki, które także dostawali z kilkunastodniowym opóźnieniem.
Przewodniczący Zarządu Warmińsko-Mazurskiego Regionu NSZZ "Solidarność" Józef Dziki powiedział, że zauważalny jest wzrost niepłacenia w terminie wynagrodzeń. "Gdy interwencje związkowców w tych zakładach nie przynoszą rezultatu, to zawiadamiamy Państwową Inspekcję Pracy" - podkreślił.
Dodał, że zdarza się, iż pracodawcy opóźniają wypłaty pensji pracownikom, kierując się własnym interesem ekonomicznym.
"Kapitał pracodawców w bankach rośnie, a oni często wykorzystują trudny rynek pracy, zmuszając pracowników do pracy w nadgodzinach i płacąc z opóźnieniem, albo w ratach" - ocenił Dziki.
Prezes olsztyńskiej loży Business Centre Club Wiesław Łubiński powiedział PAP, że wzrost zaległości w pracowniczych wypłatach świadczy o spowolnieniu gospodarczym. "Moim zdaniem nie ma kryzysu, ale jest spowolnienie. Firmy mają zatory płatnicze, a to wywołuje efekt domina wśród współpracujących ze sobą kontrahentów. Brakuje pieniędzy na rynku, a to świadczy o tym, że ludzie ubożeją" - podkreślił.
Dodał, że zdarza się, iż "źle zarządzane firmy, mające trudności finansowe, tłumaczą nieterminowe wypłaty pracownikom, właśnie sytuacją kryzysową na rynku".
Stopa bezrobocia na Warmii i Mazurach jest najwyższa w Polsce i według danych GUS z grudnia 2012 roku wyniosła 20,1 proc. Na 1,4 mln mieszkających w regionie, zarejestrowanych jest 113,2 tys. osób bezrobotnych. Na 1 ofertę pracy przypada 159 bezrobotnych.
Z danych Głównego Inspektoratu Pracy w całym kraju liczba przypadków niewypłacenia pensji wzrosła średnio o 50 proc., z 71,5 tys. do 107,6 tys. przypadków. O 8,6 proc. zwiększyła się liczba pracodawców, których ten problem dotyczył (w 2011 r. - 2,7 tys. pracodawców, w 2012 r. - 2,9 tys.). Zwiększyła się - o 66 proc. - także kwota niewypłaconych należności z tytułu wynagrodzeń i innych świadczeń wskazanych w decyzjach inspektorów pracy: ze 138,8 mln zł do 229,8 mln zł.
(AS)