Oni są skazani na nudę
Stróż nocny, parkingowy, kierowca, roznosiciel ulotek. Nudne zawody? Ich przedstawiciele czują się skazani? A może wygrali los na loterii?
12.07.2011 | aktual.: 12.07.2011 14:51
Tomasz Gilla stróżuje w jednym z oddziałów biblioteki miejskiej w Gdańsku. Ma 32 lata. Pracuje na tym stanowisku od siedmiu lat, wcześniej był ochroniarzem w banku. Twierdzi, że jest bardzo zadowolony z pracy. Zarabia 1200 zł, dorabia sobie sprzedając odzież na targowiskach.
- Praca to praca. Nie myślę o tym, czy jest nudna, czy nie. Skupiam się na tym, żeby dobrze robić swoje. Ale spokój jest wielkim atutem. W pracy oglądam telewizję, słucham muzyki, czytam gazety, raz na godzinę przechadzam się po korytarzach. Jest dużo czasu, żeby pomyśleć, zastanowić się nad sobą. No cóż, nigdy nie zdarzyło się żadne włamanie do biblioteki. Nie mamy cennych książek, ani drogiego sprzętu, więc ryzyko jest małe. Ale jest, zawsze przecież wandale mogą włamać się i coś zniszczyć. Jestem zadowolony z pracy, przecież płacą mi właściwie za to, że jestem. Ktoś mi powiedział, że to praca dla emeryta, że jestem za mało ambitny. Ja tak nie myślę, naprawdę cenię spokojny tryb życia – mówi Tomasz.
Praca Patryka również nie należy do stresogennych. Patryk ma 18 lat i przez całe wakacje będzie stał na gdańskim deptaku z tablicą – reklamą zapraszającą przechodniów do restauracji. To wakacyjna praca.
- Stoję od poniedziałku do piątku po sześć godzin. Robię sobie dwie przerwy. To okropna praca. Dwie pierwsze godziny jakoś znoszę, kolejne to po prostu męczarnia. Mogę spacerować w obrębie kilku wykupionych przez szefa metrów. Robię trzy kroki w przód i trzy w tył. To straszna praca. Nie mogę słuchać muzyki, ani robić coś innego. Myślałem, że będzie fajnie, płacą za stanie, właściwie za nic. Ale okazuje się, że jest ciężko. Nie wiem, czy wytrzymam. Już wolę nosić towar w supermarkecie, chyba zrezygnuję – twierdzi Patryk, chodzi do liceum w Sopocie.
Maria sprzedaje bilety autobusowe w Gdańsku. Siedzi osiem godzin dziennie w ciasnym pomieszczeniu w przejściu podziemnym w Gdańsku.
- Nie można się nawet obrócić! W pomieszczeniu zmieści się tylko krzesło ze mną. Sprzedaję tylko bilety. W mieście jest kilka takich punktów. Jestem zadowolona, że mam pracę. Kiedyś pracowałam jako referentka w urzędzie miejskim, potem były redukcje i straciłam pracę. Do emerytury na pewno wytrwam. Praca jest bardzo monotonna, czuje się jak automat, ale trudno, praca to praca – mówi Maria.
Małgosia pracuje w Wielkiej Brytanii w fabryce. Przez osiem godzin stoi przy taśmie produkcyjnej i składa laptopy. W ciągu kilku sekund musi zmontować jeden element, który za pośrednictwem taśmy tafia do rąk innej osoby, która z kolei dokręca kolejną część.
- Robię to wyłącznie dla pieniędzy. Stawki są naprawdę atrakcyjne. Niestety styl tej pracy jest tragiczny. Bardzo mnie uwstecznia. Czasem nie wiadomo co zrobić z myślami. Na początku w myślach mówiłam sobie ulubione wiersze albo wyobrażałam sobie, że jestem na tropikalnej wyspie, ale teraz już nawet taki trening umysłu porzuciłam. Rozmawiam z innymi pracownikami o niezbyt ambitnych sprawach. Chcę zmienić pracę, ale zarobki ciągle mnie zatrzymują – twierdzi Małgosia Pilecka, polonistka z Poznania, od dwóch lat żyje w Wielkiej Brytanii.
Nudna, monotonna i automatycznie wykonywana praca wpływa źle na pracownika. Psychologowie nie mają wątpliwości, że pracownik traci kreatywność, energię. W skrajnych przypadkach taka praca prowadzi do depresji. Jednak ktoś musi ją wykonywać. Jak więc się ustrzec przed automatyzacją czynności i apatią?
- Dobrze jest zmieniać to co możemy zmienić. Starajmy się iść do pracy inną drogą, czy postawmy sobie w naszym pobliżu kwiat, którego nie było. Cieszmy się drobnymi zmianami. Jeśli mamy monotonną pracę, to starajmy się chociaż po pracy żyć bardziej aktywnie. Uprawiajmy sport, róbmy sobie wycieczki. Niektórzy pracownicy twierdzą, że są skazani na monotonną pracę. Popadają w apatię, wykonują czynności automatycznie, nie angażują umysłu, są zrezygnowani. Należy walczyć z takim myśleniem i zadbać o stymulację umysłu, spróbować znaleźć dobre strony takiej pracy – „przecież zarabiam, mam stabilną pracę, nie muszę ryzykować życiem”. To już dużo. Z naszych badań wynika, że osoby, które wykonują monotonne prace częściej zapadają na choroby, niż np. pracownicy fizyczni, którzy są narażeni na urazy. Gdy choruje umysł, choruje całe ciało, warto o tym pamiętać – mówi Anna Wybicka, psycholog, trener, zajmuje się tematyką zatrudnienia.
Krzysztof Winnicki
/AS