Orędzie prezydenckie to element kampanii wyborczej PiS?
Zdaniem politologa prof. Radosława
Markowskiego prezydent Lech Kaczyński w orędziu wygłoszonym w
Sejmie nie powiedział nic nowego na temat sytuacji gospodarczej, a
termin jego wystąpienia potwierdza, że jest on prezydentem jednej
opcji.
22.05.2009 | aktual.: 23.05.2009 00:19
W wygłoszonym w Sejmie orędziu prezydent wezwał rząd do rzetelnego informowania społeczeństwa o sytuacji gospodarczej i o działaniach, które zamierza podjąć w obliczu kryzysu.
- Nic w prezydenckim orędziu nie było nowego: ani w zadawanych pytania, ani w próbach udzielania odpowiedzi" - ocenił Markowski, politolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Dodał, że pytania, które zadawał prezydent były zasadne, ale nie było ani jednej propozycji, która nie byłaby w Polsce dyskutowana od miesięcy.
Jego zdaniem Lech Kaczyński przedstawił dwie sprzeczne ze sobą rzeczy, bo z jednej strony namawiał do poluzowania gospodarki, a z drugiej do oszczędzania. Dlatego, odwołując się do słów prezydenta, który zadeklarował w orędziu, że jest gotowy do współdziałania w tworzeniu planu antykryzysowego, Markowski stwierdził, że nie wiadomo tak naprawdę, na jakie rozwiązania mógłby się zgodzić Lech Kaczyński.
W jego ocenie, rząd powinien w ogóle nie reagować tylko powiedzieć: "my wiemy co robimy, spójrzcie na innych i to powinno wystarczyć". Markowski uważa, że rząd jest gotowy do rozmowy o działaniach antykryzysowych, ale po stronie prezydenta nie ma fachowców do takiej dyskusji. - Bardzo kiepsko jest z kompetencjami, a ekonomicznymi zwłaszcza - mówił.
Ocenił także, że termin wygłoszenia orędzia został źle dobrany. - Nawet jeśli to nie było intencją prezydenta, to i tak będzie posądzany o koniunkturalizm przedwyborczy i włączenie się w kampanię do europarlamentu - powiedział.
- Prezydent potwierdził raz jeszcze, że jest prezydentem bardzo wyraźnie jednej opcji - PiS, przez co zmniejsza swoje szanse na reelekcję - ocenił.
Markowski uważa, że sytuacja gospodarcza naszego kraju na tle innych europejskich państw "broni się sama". - Wynik obiektywny, co by z nim nie robić, to taki, że Polska ma się lepiej niż większość innych krajów - podkreślił.