OSW: niemieckie koncerny energetyczne w dużych kłopotach
Od 2010 roku wartość akcji dwóch największych niemieckich koncernów energetycznych - E.ON-u i RWE spadła o ponad 50 proc.; przyczyną jest spadający popyt na energię i rozwój odnawialnych źródeł energii - informuje Ośrodek Studiów Wschodnich.
24.03.2014 16:00
W 2013 r. zyski największego niemieckiego koncernu energetycznego - E.ON - spadły w porównaniu z 2012 rokiem o 14 proc., do 9,3 mld euro. Druga na liście największych firm energetycznych spółka RWE zakończyła rok z pierwszą od ponad 60 lat stratą - w wysokości 2,8 mld euro.
Jak podkreśla Rafał Bajczuk z OSW, od 2010 roku wartość akcji obu koncernów spadła o ponad 50 proc. "Powodem złych wyników finansowych koncernów energetycznych jest spadek zapotrzebowania na energię w UE w wyniku kryzysu gospodarczego oraz rozwój odnawialnych źródeł energii, wypierających z rynku tradycyjne źródła energii. Szefowie koncernów nie spodziewają się poprawy sytuacji rynkowej i szukają możliwości wprowadzenia oszczędności oraz ograniczenia zadłużenia (E.ON - 32 mld euro, RWE - 31 mld euro). Obie firmy znacznie ograniczyły w ostatnich latach zatrudnienie. E.ON zapowiedział ponadto zamknięcie elektrowni konwencjonalnych o mocy 13 GW, czyli ok. jednej czwartej wszystkich swoich elektrowni w Europie. Również RWE planuje wyłączenie elektrowni gazowych i węglowych w Niemczech i Holandii" - informuje w swojej analizie ekspert.
Przypomina, że RWE zdecydował się niedawno na sprzedaż spółki zajmującej się wydobyciem ropy i gazu - RWE Dea - rosyjskiemu funduszowi inwestycyjnemu LetterOne ze względów finansowych; rosyjski fundusz oferował najwyższą cenę (5,1 mld euro).
"Transakcja wzbudziła kontrowersje wśród niemieckich polityków, ale Federalne Ministerstwo Gospodarki wstępnie zapowiedziało, że nie zamierza jej zablokować. Zarówno RWE, jak i E.ON są zainteresowane jak najlepszymi relacjami Moskwy z Brukselą. Obie firmy są klientami Gazpromu, ponadto E.ON jest największym zagranicznym producentem prądu na rosyjskim rynku energii oraz współpracuje z Rosjanami w zakresie budowy infrastruktury przesyłowej (gazociąg Nord Stream) i w sektorze wydobycia (pole naftowe i gazowe Jużnorusskoje)" - dodaje Bajczuk.
Dowodem na to jest wywiad dla tygodnika Der Spiegel, jakiego udzielił prezes E.ON-u Johannes Teyssen. Stwierdził, że ewentualne sankcje UE wobec Kremla mogłyby zagrozić dobrym stosunkom gospodarczym jego kraju z Rosją. "Dzięki partnerstwu nasz kontynent stał się bardziej pokojowy. Nie powinniśmy tej zdobyczy lekkomyślnie narażać na szwank" - cytuje go OSW.
Ekspert uważa, że szansą na poprawę wyników finansowych elektrowni konwencjonalnych jest wprowadzenie rynku mocy, w ramach którego producenci otrzymywaliby zapłatę za gotowość do produkcji energii, nawet jeśli nie będzie ona w danym momencie zużywana. "Koncerny argumentują, że wprowadzenie rynku mocy zwiększy bezpieczeństwo dostaw prądu w sytuacji wysokiego udziału niestabilnych źródeł wiatrowych i słonecznych. Na razie rząd odrzuca taką możliwość, obawiając się wzrostu kosztów energii dla konsumentów, już obecnie znacznie obciążonych dopłatami na rzecz odnawialnych źródeł energii. Z drugiej strony dalszy spadek wartości giełdowej koncernów może zagrozić niemieckim funduszom emerytalnym i gminom, które do tej pory zaangażowały znaczne środki w akcje koncernów" - podkreśla Bajczuk.
E.ON to spółka energetyczna z siedzibą w Dusseldorfie w Niemczech, jedna z 30 spółek wchodzących w skład indeksu giełdowego DAX. RWE (Rheinisch-Westf"lisches Elektrizit"tswerk) - ma siedzibę w Essen i także wchodzi w skład DAX. Działa również na rynku polskim.