Oszukane czereśnie. Handlarze przyłapani na gorącym uczynku
Inspektorzy pojawili się na rynku hurtowym w Krakowie. Efekt? Okazało się, że część handlarzy sprzedaje nieprawidłowo oznakowane czereśnie. Kontrola wykazała, że sprzedawcy próbowali ukryć, że owoce pochodzą z Rumunii.
10.06.2024 07:53
Inspektorat ostrzegł kupujących przed nieprawidłowościami wykrytymi na giełdzie w Krakowie.
"Kolejne kontrole czereśni na rynku hurtowym przeprowadzone przez inspektorów WIJHARS w Krakowie i kolejne nieprawidłowości. Brak oznakowania czereśni z Rumunii krajem pochodzenia" - podał w komunikacie Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno - Spożywczych w Krakowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak "odkrył" ogromne złoża metali szlachetnych - Paweł Jarski - Elemental Holding w Biznes Klasie
Czereśnie z Rumunii
Pod koniec maja serwis kobietawsadzie.pl donosił, że owoce pochodzące z Rumunii są dla polskich sadowników dużym utrapieniem. Na krakowskich Rybitwach handlarze sprzedają je zdecydowanie poniżej ceny polskich czereśni.
Rumuńscy sadownicy sprzedawali w Polsce odmianę Burlat po 10 złotych, a czasami nawet po 6 złotych za kilogram, a odmianę Carmen po 15 złotych za kilogram. To stawki, których polscy producenci nie są w stanie zaoferować - relacjonował serwis.
Na facebookowym fanpage'u portalu Sad24 pojawił się filmik z "Rybitw", na którym widać całe zastępy samochodów dostawczych na rumuńskich tablicach rejestracyjnych. Wprost z aut prowadzony jest handel czereśniami z południa Europy. Jak zauważa portal, owoce pochodzą najprawdopodobniej z Rumunii, Serbii i Węgier. Na miejscu pojawiła się wówczas kontrola IJHARS. Nałożono mandaty na sprzedawców handlujących owocami bez odpowiednich oznaczeń.