Oszustwa na policjanta. Kobieta wyrzuciła pieniądze przez okno
77-letnia kobieta wyrzuciła przez okno 7 tys. zł, bo wierzyła, że pomaga policjantom ująć oszustów. Inny senior stracił ponad 40 tys. zł. To przykłady z ostatnich dni i tylko z jednego miasta.
Na nic apele w mediach, na klatkach schodowych czy nawet z kościelnych ambon. Starsi ludzie wciąż dają się nabrać na "sprawdzone" oszustwa: na policjanta, na wnuczka. W półmilionowej Częstochowie tylko w styczniu odnotowano osiem ofiar takich "akcji". Minęło zaledwie 11 dni lutego, a od początku miesiąca już zgłosiło się pięć ofiar – wylicza częstochowska "Gazeta Wyborcza".
Naiwność seniorów nieustająco zadziwia prawdziwych policjantów, choć trzeba przyznać, że i operatywność oszustów jest zaskakująca. A za tym idzie, niestety, ich skuteczność.
9 lutego do starszego mieszkańca dzielnicy Tysiąclecie zadzwonił telefon z informacją, że pojawi się kurier z przesyłką. Połączenie zostało nagle przerwane, po chwili starszy pan znowu odebrał telefon. Tym razem rozmówcą miał być oficer Centralnego Biura Śledczego Policji. Ostrzegł mężczyznę, że dzwonił do niego oszust, który zamierza okraść go z pieniędzy, także trzymanych w banku.
Mełgiew. Kobieta straciła 5000 złotych. Policja apeluje o nieklikanie w podejrzane smsy
Pieniądze przez okno
Starszy pan przyznał, że ma na koncie 7 tys. zł. Stosując się do instrukcji, wypłacił je i zostawił w osiedlowym śmietniku. Po powrocie do domu przypomniał sobie, że w innym banku ma lokatę – 36 tys. zł. także te pieniądze wypłacił i oddał.
Ten sam scenariusz zastosowano w przypadku innej mieszkanki tego osiedla. Na prośbę "policjantów" wyrzuciła kopertę z pieniędzmi przez okno. Zapewnili ją oni, że po godzinie środki do niej wrócą. Gdy pomimo upływu czasu tak się nie stało, 77-latka zadzwoniła na prawdziwą komendę z pretensjami, że policjanci nie trzymają się zasad, które sami ustalili.
Moment, w którym do człowieka trafia informacja, że został perfidnie oszukany i stracił oszczędności być może całego życia, musi być bardzo bolesny. Uczulajmy więc naszych dziadków i starszcyh sąsiadów, by po żadnym pozorem nie brali udziału w żadnych "policyjnych akcjach", w ramach których przekazują pieniądze.
Jeśli uda się ująć sprawców opisanych powyżej zdarzeń, być może uda się nie dopuścić do dramatu kolejnych częstochowskich seniorów. Okazuje się, że w obu przypadkach zadziałał ten sam człowiek, który przedstawił się jako funkcjonariusz CBŚP o nazwisku "Hamulewicz". Podał numer służbowy 35814.