Trwa ładowanie...

Padli ofiarą polskiej firmy

Mieszkańcy całej Polski zgłaszają się na policję, że padli ofiarami łódzkiej firmy Akces.

Padli ofiarą polskiej firmy
d4fdbw6
d4fdbw6

Mieszkańcy całej Polski zgłaszają się na policję, że padli ofiarami łódzkiej firmy Akces.

Obiecywano im pracę w Anglii, ale nic z tego nie wyszło. Poza tym, że klienci zasilili konto Akcesu kilkusetzłotowymi sumami. - W sprawie tej firmy prowadzimy 15 spraw, 19 osób jest pokrzywdzonych - mówi młodszy aspirant Adam Kolasa z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

Pan Adam mieszka w Nowej Hucie pod Krakowem. Z prasy dowiedział się, że firma Akces mająca siedzibę przy Piotrkowskiej 94 w Łodzi załatwia posady w Anglii przy produkcji i w magazynach. - Zadzwoniłem i usłyszałem, że muszę przyjechać do siedziby firmy, żeby załatwić formalności - opowiada pan Adam. - Właścicielka firmy powiedziała, że nie pobiera pieniędzy za pośrednictwo. Wpłaciłem 750 zł, z czego 550 zł za przelot samolotem, zaś 200 zł za tłumaczenie dokumentów. W razie rozwiązania umowy lub odwołania wyjazdu firma miała mi zwrócić 550 zł.

Po podpisaniu umowy amator pracy czekał na datę wyjazdu, ale termin wciąż był przekładany. W końcu po kilku miesiącach zirytował się. Rozwiązał umowę z Akcesem i zażądał zwrotu pieniędzy. Miał je dostać natychmiast, ale do dziś ich nie zobaczył, mimo że upłynęło pięć miesięcy.

d4fdbw6

Podobne problemy miał pan Andrzej z Gdańska, który też podpisał umowę z Akcesem. Wpłacił 750 złotych i zyskał zapewnienie, że za dwa-trzy tygodnie dostanie posadę na Wyspach. Osoby z firmy, z którymi rozmawiał, twierdziły wręcz, że ręczą głową, że tak się stanie. Minęło pięć miesięcy i pracy w Anglii jak nie było, tak nie ma.

Wprawdzie Wydział do Walki z Przestępczością Gospodarczą KMP w Łodzi od grudnia 2008 roku prowadzi dochodzenie w sprawie Akcesu, ale jak dotąd nie skierowano do sądu ani jednego aktu oskarżenia. Dlaczego?

- Sprawy po kolei są umarzane z dwóch powodów: albo nie ma znamion przestępstwa, albo firma zwróciła zaliczkę - wyjaśnia Adam Kolasa.

Jest to możliwe, gdyż umowa między firmą a klientem została tak sprytnie skonstruowana, że nie ma w niej określonego czasu, w którym ma nastąpić zwrot pieniędzy. W przypadku trwającej miesiące zwłoki firma tłumaczy się, że - według policji - nawalił kontrahent.

Kontakt z Akcesem jest utrudniony. Gdy po wielu zabiegach udało nam się dodzwonić do firmy i poinformować pracownika, po co dzwonimy, usłyszeliśmy tylko zgrzyt odkładanej słuchawki. Przez następne kilka godzin nikt nie odbierał telefonów.

d4fdbw6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fdbw6