Palaczy nie zatrudniamy? - raport z ankiety

Z ankiety przeprowadzonej przez serwis Praca.wp.pl wynika, że aż 42% internautów biorących w niej udział nie potrzebuje w czasie dnia pracy przerwy na papierosa

04.11.2009 | aktual.: 05.11.2009 11:36

Obraz

Z ankiety przeprowadzonej przez serwis Praca.wp.pl wynika, że aż 42% internautów biorących w niej udział nie potrzebuje w czasie dnia pracy przerwy na papierosa. Co piąty ankietowany przyznaje, że robi sobie od dwóch do pięciu takich przerw. Rekordziści potrzebują ponad 10 przerw na przysłowiowego dymka. Jest ich 8 procent.

Palisz, a twój szef patrzy na ciebie z dezaprobatą, gdy po raz kolejny w ciągu dnia idziesz na dymka? O nałóg palenia coraz częściej pytają pracodawcy podczas rozmów kwalifikacyjnych. Okazuje się, że papieros może znacząco wpłynąć na karierę pracownika w firmie.

Nietrudno się domyślić, że papierosy mogą obniżyć szansę na zdobycie zatrudnienia. Dotyczy to przede wszystkim prac w gastronomii, przedstawicielstwie handlowym oraz na wszelkich stanowiskach wymagających kontaktu z klientem. Pracodawcy nie chcą bowiem, by za przedstawicielem ich firmy ciągnęła się woń papierosów lub by podawał klientom rękę ukazując pożółkłe od nikotyny palce. Tymczasem pytania "Czy palisz" narusza obowiązujące przepisy. Specjaliści przywołują nawet konkretne przepisy.

- Pracodawca, pytając kandydata na pracownika o to, czy pali, narusza normę art. 22 Kodeksu pracy, wskazującą zamknięty katalog danych osobowych, których pracodawca może żądać na etapie rekrutacji, a ponadto art. 27 ust. 1 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. nr 101, poz. 926 ze zm.), która zabrania przetwarzania danych o nałogach. W związku z tym takie pytanie może zostać zakwalifikowane jako zachowanie dyskryminujące kandydata na pracownika - tłumaczy Katarzyna Łażewska z Okręgowej Inspekcji Pracy w Gdańsku.

A co z palaczami, którzy już znaleźli zatrudnienie, lub którzy mają wymówkę, że stresująca praca wpędziła ich w nałóg? Większość z nich nie jest w stanie wytrzymać standardowych ośmiu godzin pracy bez papierosa. Choć wprowadzono już zakaz palenia w miejscach publicznych, trudno się spodziewać, aby tak jak w Finlandii wprowadzono zakaz palenia także w pracy. Ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych nakłada na pracodawców obowiązek wyodrębnienia miejsca, w którym można palić. Chodzi o to, aby nałóg jednych pracowników, nie szkodził pozostałym. Funkcjonuje też zakaz palenia wyrobów tytoniowych w pomieszczeniach zakładów pracy, poza pomieszczeniami wyodrębnionymi i odpowiednio przystosowanymi do tego celu.

Zgodnie z wydanym 4 kwietnia 2007 wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego, pracodawca zatrudniający co najmniej 20 osób, musi mieć w zakładzie palarnię. Jeśli pracodawca nie dopełni tego obowiązku, narusza prawo pracownicze i naraża się na grzywnę.

Palarnie muszą spełniać szereg wymogów. Przede wszystkim muszą one być odrębnymi pomieszczeniami - oświetlanymi, ogrzewanymi oraz wentylowanymi. Wysokość palarni powinna wynosić co najmniej 2,5 m, ewentualnie 2,2 m, jeżeli palarnię wyznaczono w suterenie, piwnicy lub na poddaszu. Dodatkowo, palarnia musi być usytuowana w takim miejscu, by nie narażać pracowników niepalących na wdychanie dymu tytoniowego. Pracodawca powinien wyposażyć palarnię w odpowiednią liczbę popielniczek oraz zapewnić w tym pomieszczeniu przynajmniej dziesięciokrotną wymianę powietrza w ciągu każdej godziny. W pomieszczeniu tym powinno przypadać co najmniej 0,1 m kw. powierzchni podłogi na każdego pracownika najliczniejszej zmiany korzystającego z palarni. Jednak w żadnym wypadku powierzchnia palarni nie może być mniejsza niż 4 m kw. Jeżeli z palarni korzystają osoby niepełnosprawne – powinna być ona dostosowana do ich potrzeb.

Jeżeli pracodawca nie zapewni stosownego pomieszczenia w swoim zakładzie, może spodziewać się sankcji.
- Należy zaznaczyć, że na podstawie art. 95 pkt. 8 Ustawy z dnia 13 kwietnia 2007 r. o Inspekcji pracy (Dz. U. z 2007r. nr 89, poz. 589) osoba odpowiedzialna za stan bezpieczeństwa i higieny pracy albo kierująca pracownikami lub innymi osobami fizycznymi, która nie przestrzega przepisów lub zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, podlega karze grzywny od tysiąca zł do 30 tysięcy zł. Taka kara grozi zatem pracodawcy, który nie zrealizował nakazu inspektora pracy dotyczącego utworzenia palarni - tłumaczy Katarzyna Łażewska.

Jednak aby zapalić, pracownik musi przerwać pracę i pójść do palarni. Tymczasem prawo pracy nie przewiduje tego rodzaju przerwy i tu rodzi się problem. Nie wiadomo, jak rozliczyć te przerwy w ramach czasu pracy.

W czasie pracy przysługuje nam przerwa na posiłek i krótki wypoczynek, a jeśli pracujemy przy monitorze, dodatkowo co najmniej pięć minut po każdej godzinie pracy. Przerwy przewidziano także z tytułu pracy w warunkach szczególnie szkodliwych lub uciążliwych dla zdrowia albo przy pracy monotonnej. Z kolei pracownikom niepełnosprawnym przysługuje przerwa na gimnastykę usprawniającą lub wypoczynek. Matki małych dzieć mogą spodziewać się przerwy na karmienie dziecka piersią. Natomiast młodociani pracownicy, którzy są zatrudnieni w dobowym wymiarze czasu pracy przekraczającym cztery i pół godziny, powinni mieć przerwy co najmniej trzydziesto - minutowe.

- O ile czas spędzany przez pracownika na papierosie mieści się w 15 minutowej przerwie przysługującej pracownikowi na podstawie art. 134 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (Dz. U z 1998 r., nr 21, poz. 94 ze zm.) podlega on w całości zaliczeniu do czasu pracy. W przypadku gdy przerwy wykraczają poza wynikające z ustawy 15 minut, należy je traktować tak jak każde wyjście prywatne w godzinach pracy - tłumaczy Katarzyna Łażewska z okręgowej Inspekcji Pracy w Gdańsku.- Po prostu pracownik nie jest w tym czasie w miejscu pracy gotów do świadczenia pracy i w dyspozycji pracodawcy nie ma obowiązku zaliczania tychże przerw do czasu pracy. Pracodawca ma prawo wymagać od palącego pracownika odpracowania czasu, który spędził on na przerwach w zakresie wykraczającym ponad przyznane ustawą 15 min. Jednak aby pracodawca mógł określić dokładny wymiar przerw w pracy, musi wprowadzić w zakładzie pracy system ewidencjonowania takich wyjść - dodaje.

Zazwyczaj pracodawcy nie przejmują się specjalnie tą kwestią, zakładając, że przerwy na papierosa pokrywają się z innymi przerwami, przysługującymi pracownikom. Na przykład, pracując przy komputerze, niezależnie od 15-minutowej przerwy przysługującej każdemu, kto pracuje przynajmniej sześć godzin na dobę, możemy także korzystać z pięciu minut przerwy po każdej godzinie pracy przy monitorze. Owe pięć minut można przecież wykorzystać na papierosa i wówczas czas palenia wlicza się do czasu pracy. Można też palić podczas przerwy na lunch, którą niektóre firmy zapewniają pracownikom, jednocześnie nie wliczając ich do czasu pracy.

Jednak niektórzy pracownicy mają tylko 15-minutową przerwę albo nie mają żadnej, bo pracują mniej niż sześć godzin dziennie. Wówczas przyjmuje się, że każde opuszczenie stanowiska odbywa się za przyzwoleniem szefa. Taki pracownik dostaje więc dodatkową przerwę, która zmniejsza jego wymiar czasu. To niepisana zasada, której nie znajdziemy w żadnej polskiej umowie o pracę. W związku z tym pracodawca, który przymyka oko na takie wyjścia, nie może wymagać, żeby jego podwładny takie przerwy odrabiał. Jeżeli jednak da takie polecenie, za odrabiane przerwy na dymka powinien dodatkowo zapłacić. Jednak niezależnie od tego, czy palimy, czy nie, coraz częściej zostajemy po godzinach, aby skończyć zaczęte zadania, czy projekty. Nie zawsze też udaje się wyegzekwować wynagrodzenie za nadgodziny.

Zdarzają się też sytuacje, gdy pracownik idzie na dymka np. do toalety. Takie zachowanie trudno na dłuższą metę utrzymać w tajemnicy. Eksperci twierdzą, że w skrajnych przypadkach może ono zostać zakwalifikowane jako naruszenie przepisów o czasie pracy. Przełożony może takiego niesubordynowanego pracownika pociągnąć do odpowiedzialności udzielając upomnienia, może nawet zwolnić dyscyplinarnie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)