Trwa ładowanie...
ubiór
17-05-2012 15:32

Pani dyrektor w kiecce za tyłek

W mini spódnicach, na niebotycznie wysokich obcasach, z biustem na wierzchu

Pani dyrektor w kiecce za tyłek
d2t44ih
d2t44ih

- Wygląd w pracy, a więc odpowiedni ubiór i dobór dodatków, stał się istotnym elementem kultury większości firm. Nie bez powodu coraz częściej już na etapie rekrutacji pojawia się termin „dress code”, określający standard ubioru w pracy – mówi Sandra Nowacka-Jaskólska, psycholog z Kliniki Invicta w Warszawie. - Przeprowadzono wiele badań psychologicznych, z których wynika, że pierwsze wrażenie jest kluczowe w budowaniu wizerunku danego człowieka czy firmy. Dotyczy to osób na każdym stanowisku. Dla pracodawcy zawsze najważniejszy będzie wizerunek budowany przed potencjalnym klientem, dlatego osoby mające z nim bezpośredni kontakt zawsze muszą przestrzegać „dress code” swojej firmy. Menadżerowie średniego i wyższego szczebla także najczęściej muszą pojawiać się w pracy ubrani według ustalonego standardu. Rzeczywiście w dzisiejszych czasach ubiór pracownika w znaczny sposób poprawia wizerunek firmy i podnosi jej wiarygodność. Tak przynajmniej wynika z różnych badań. Nie wszyscy mają to jednak na uwadze, kpiąc
sobie z dress codu, czyli kanonu, który wyznacza wyraźne reguły i zasady ubioru służbowego. Jak to możliwe?

Szprycha na obcasach

Kusa czerwona mini, szpilki na wysokim obcasie, natapirowana fryzura i biust na wierzchu... W polskich, nawet dużych firmach, nie brakuje prezentujących się w ten sposób pań na stanowiskach kierowniczych czy dyrektorskich.

- Mamy taką gwiazdę w zespole. Chyba jest niespełnioną modelką, bo chodzi wyprostowana jak szprycha. Kiecki ledwie zasłaniają jej tyłek. Generalnie nikt się nią nie ekscytuje. Raczej jest pośmiewiskiem dla ludzi w firmie, również dla panów. Nikt też nie traktuje jej poważnie, nawet jej pracownicy, których skutecznie zastraszyła – opowiada Jola, kierowniczka w jednej z dużych, ogólnopolskich firm.

Faktem jest, że współczesne kobiety są zdecydowanie bardziej odważne niż ich mamy i babcie. Bez większego zażenowania epatują seksapilem, również w pracy. Robią to tylko i wyłącznie wtedy, jeśli pozwala im na to szef. Zazwyczaj mężczyzna.

d2t44ih

Okazuje się wtedy, że ponętnej, apetycznej kobiecie wolno zdecydowanie więcej niż niepozornej i zachowawczej. Kompetencje są na drugim, a nawet na trzecim planie, jeśli pracownica jest odważna i prąca do przodu. Nagle okazuje się, że mimo przyjętego w firmie, przestrzeganego przez wszystkich dress codu, jedna osoba jest pomijana w krytykach szefa. Nikt nie śmie zwrócić jej choćby najmniejszej uwagi, jeśli przyjdzie do pracy, a nawet na spotkanie ze strategicznym dla firmy klientem, w kusej mini. Kiedy tak się dzieje? Zazwyczaj wtedy, gdy dziewczynie udało się zauroczyć szefa, omamić go swoją urodą. To zauroczenie z seksualnym podtekstem.

Zespół nie docenia mini

- Osoby zarządzające ludźmi powinny zwrócić szczególną uwagę na swoją wiarygodność i wizerunek jaki budują wśród pracowników. W tym kontekście sytuację doskonale opisać można słowami Lorda Brummel’a – „Orły są szare a papugi pstrokate...". Prowokujący strój i stylizacja nie będą sprzyjały budowaniu w zespole szacunku i zaufania do tak prezentującego siebie kierownika – tłumaczy psycholog. - Zbyt krótkie spódnice, bluzki z dużym dekoltem odkrywające biust czy kolorowe stroje będą prowokować i wzbudzać różne emocje, natomiast z pewnością nie będą budować wiarygodnej pozycji lidera.

ml/JK

d2t44ih
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2t44ih