Pani z domu pogrzebowego ujawnia kulisy swojej pracy. "Jesteśmy wesołymi ludźmi"

- Rok temu sobie siedziałam i myślałam, że fajnie by było opowiedzieć światu o pracy w tej branży - opowiada nam "Pani z domu pogrzebowego", autorka profilu na Instagramie, który śledzi już 76 tys. osób. - A to nie jest lekka praca. Każde ciało traktuję jak kolejne wyzwanie - opowiada Wirtualnej Polsce.

Pani z domu pogrzebowego ujawnia kulisy swojej pracy. "Jesteśmy wesołymi ludźmi"
Źródło zdjęć: © Flickr/CC BY 2.0 | Arcadiuš/Pani z domu pogrzebowego
Mateusz Madejski

31.10.2019 | aktual.: 31.10.2019 19:09

"Pani z domu pogrzebowego" z Instagrama to "profil bez cenzury". Jak zaznacza autorka, jest on przeznaczony tylko dla pełnoletnich. Można tam znaleźć m.in zdjęcia zwłok czy nawet sztucznie wywołany jęk zmarłego. Autorka profilu naprawdę pracuje w domu pogrzebowym. Nam opowiedziała i o swojej pracy, i o tym, dlaczego zdecydowała się o niej opowiadać w mediach społecznościowych.

- Nie chcę zdradzać swojego imienia, ani nawet mówić, gdzie pracuję. Wszystko dlatego, że nasza branża jest dość hermetyczna. Ludzie rzadko opowiadają o swojej pracy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Mimo hermetyzmu branży postanowiła jednak - choć anonimowo - wyjść z kulisami swojego zawodu do mas. - Ludzie odczuwają strach nie tylko przed śmiercią, ale nawet przed mówieniem o śmierci. Jakby samo to mówienie mogło nas do niej przybliżyć. Pomyślałam więc sobie, że lepiej starać się trochę ludzi z nią oswajać - tłumaczy.

- Ludzie, gdy przychodzą do domu pogrzebowego, zupełnie nie wiedzą, czego się mają spodziewać. Lepiej więc im parę rzeczy wytłumaczyć - opowiada nam Pani z domu pogrzebowego.

"Zawsze mnie ciągnęło do tego świata"

Jak to się stało, że stała się "Panią z domu pogrzebowego"?

- Nie ukrywam, że zawsze mnie jakoś ciągnęło w tę stronę - przyznaje w rozmowie z WP. Na swoim profilu napisała kiedyś: "Kiedy w liceum pani od przedsiębiorczości spytała, czym się chcemy zajmować, ja - zgodnie z prawdą - powiedziałam, że chcę pracować w domu pogrzebowym. Mina wszystkich była bezcenna. Kiedy powiedziałam to rodzicom, robili wszystko, żeby mnie przed tym uchronić. Gdzie ja, ładna dziewczynka, ukochana córeczka, do trupów".

- Pracowałam w różnych branżach - w kosmetologii, w biurach. Jednak gdy dowiedziałam się, że dom pogrzebowy poszukuje pracowników, długo się nie zastanawiałam. Zgłosiłam się, porozmawiałam z szefem - i właściwie od razu zostałam zatrudniona. To było jakieś kilka lat temu - opowiada w rozmowie z WP.

- Nie trzeba mieć do tego żadnych studiów, wystarczy 20-godzinny kurs, który można zrobić w jeden weekend - tłumaczy. Dodaje jednak, że warto wypracować sobie zawsze własną technikę do pracy z ciałem. A dochodzenie do perfekcji oczywiście trwa.

Na początku Pani z domu pogrzebowego zajmowała się właściwie wszystkim - w tym przygotowywaniem ciał. Obecnie pracuje przede wszystkim w biurze, ale również maluje zmarłych, zanim trafią do trumien.

Dopytuję, czy praca jest opłacalna. - Średnio - słyszę w odpowiedzi. Przeciętny pracownik firmy pogrzebowej może liczyć w dużym mieście na ok. 3 tys. zł na rękę, czasem nieco więcej.

- Jednak w samej branży pieniądze są. Firmy dostają 300-400 zł za przygotowanie jednego ciała do pogrzebu. To sporo pieniędzy. Korzystają na tym jednak przede wszystkim właściciele firm. Zwykli pracownicy zarabiają po prostu przeciętne - słyszymy.

Instagramerka dodaje, że prowadzenie domu pogrzebowego może być bardzo lukratywnym biznesem. I nie każdy gra fair.

- To się dzieje głównie w mniejszych miastach, gdzie są 2-3 zakłady, które konkurują o lokalny rynek. Słyszy się na przykład takie historie, że w karawanach konkurencja wybija sobie szyby lub przecina opony - i to już przed dużymi pogrzebami - opowiada nasza rozmówczyni. Zastrzega jednak, że w jej mieście takie rzeczy się nie dzieją.

"Dzieci prosiły, by dać mamie szalik"

Pani z domu pogrzebowego przyznaje, że dosyć często pojawiają się specjalne prośby od klientów - zwłaszcza jeśli chodzi o ubranie dla zmarłego.

- Jak jest pogrzeb żołnierza, to często rodzina chce go ubrać w mundur. Przynosi więc taki mundur sprzed 20 lat, a my przebieramy zmarłego - opowiada.

Są i inne prośmy. - Kiedyś miałam zadanie przygotowania pogrzebu dla bardzo eleganckiej kobiety, która bywała na salonach. Rodzina chciała więc, żeby ją przebrać w suknię wieczorową z szalem i rękawiczkami oraz w szpilki. Oczywiście uszanowaliśmy tę prośbę - słyszymy.

- Najbardziej zapamiętałam chyba jednak pogrzeb pewnej młodej mamy. Jej dzieci zrozumiały już, że mama umarła. Ale jak to dzieci, nie rozumiały wszystkiego. Stwierdziły na przykład, że pod ziemią będzie mamie bardzo zimno. Dlatego ubraliśmy kobietę w płaszcz i buty zimowe.

Pani z domu pogrzebowego dodaje, że duże emocje wśród klientów potrafi budzić zszywanie ust zmarłym. Jednak zapewnia, że czasem to jest niezbędne. Na przykład, gdy zmarły przed śmiercią leżał w szpitalu z rurką w ustach przez kilka dni. Wtedy usta mogą się otwierać, a to "budzi niepotrzebne emocje w i tak traumatycznym dniu".

Pracowniczka zakładu pogrzebowego przyznaje też, że zwykle więcej trzeba zapłacić za pogrzeby osób, które ważą powyżej 120 czy 130 kilogramów.

- Zwykłą trumnę mogą nieść cztery osoby. Tymczasem jak ktoś waży 130 kilogramów, to niezbędnych będzie sześć osób. Stąd wyższe ceny. Poza tym cięższe osoby potrzebują też większych trumien. Inaczej wyglądałoby to zwyczajnie nieestetycznie. Nawet kremacja takiej osoby jest droższa. Trzeba użyć po prostu więcej gazu - słyszymy.

Pani z zakładu pogrzebowego opowiada, że każde ciało traktuje jak nowe wyzwanie. Jednak praca potrafi być satysfakcjonująca. - Nieraz rodzina podchodzi i mówi, że osoba wyglądała na pogrzebie lepiej niż w ostatnich dniach życia. To dla mnie dowód dobrze wykonanej pracy - opowiada.

"Jesteśmy wesołymi ludźmi"

Pani z domu pogrzebowego przyznaje, że pracownicy branży wolą nie opowiadać o swojej pracy. - Jednak nie znaczy to, że jesteśmy smutnymi osobami. Wręcz przeciwnie. W tej branży pracują weseli ludzie - słyszymy.

- Nie zna też nikogo z branży, kto byłby alkoholikiem - dodaje.

- W jakiś sposób muszą jednak państwo odreagowywać stres. Czy więc u pracowników branży dominuje na przykład sarkastyczne poczucie humoru? - dopytuję.

- Na pewno nie śmiejemy się ze zmarłych. Nigdy ich nie oceniamy, zawsze współczujemy rodzinom. My naprawdę robimy to wszystko z powołania - słyszymy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)