Partia Zieloni: żądamy natychmiastowej dymisji ministra środowiska
Partia Zieloni żąda natychmiastowej dymisji ministra środowiska Jana Szyszki - oświadczył we wtorek na konferencji prasowej przed budynkiem resortu środowiska przewodniczący partii Marek Kossakowski. Poinformował, że pod petycją ws. odwołania ministra zebrano ponad 5 tys. podpisów.
21.02.2017 18:45
Przed resortem środowiska zebrało się kilkanaście osób. Trzymali tabliczki z napisem "Szyszko do dymisji" i krzyczeli: "Za przyrody marnowanie do dymisji Szyszko Janie".
Kossakowski powiedział, że zbiórkę podpisów pod petycją o odwołania ministra rozpoczęto miesiąc temu w Warszawie podczas marszu w obronie polskiej przyrody. Zapowiedział, że petycja zostanie złożona do premier Beaty Szydło "w najbliższym czasie".
"Apeluje do pani premier Beaty Szydło, żądam - proszę odwołać tego człowieka. Apeluję do pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego - proszę sprawić, żeby ten człowiek został jak najszybciej odwołany" - mówił Kossakowski. Dodał, że "każdy dzień jego stanowisku to strata dla polskiej przyrody i dla nas wszystkich".
Obecny na konferencji przewodniczący warszawskiego koła Partii Zieloni Mateusz Urban powiedział, że partia nie zgadza się z działaniami Ministerstwa Środowiska i ministra Szyszko. "Protestowaliśmy w ub. roku przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej, przeciwko polowaniu na żubry" - mówił.
Dodał, że partia zgłosiła protest do Rady Warszawy w związku z nową ustawą, która ułatwia wycinkę drzew na prywatnej posesji bez żadnych konsekwencji. "Uważamy, że to bardzo szkodliwe w sytuacji, kiedy Warszawa cierpi od smogu (...), kiedy są okresy suszy i gorąca. Drzewa są potrzebne w mieście" - powiedział Urban.
Podkreślił, że wycinki te dotyczą nie tylko Warszawy, ale i innych miast. "Domagamy się wycofania się z tej ustawy" - powiedział.
Od 1 stycznia obowiązują zliberalizowane przepisy dot. wycinki drzew na prywatnych posesjach. Zgodnie z nimi właściciel nieruchomości może bez zezwolenia wyciąć drzewo na swojej działce, bez względu na jego obwód, jeśli nie jest to związane z działalnością gospodarczą. Projekt ustawy, który umożliwił te zmiany, został złożony w Sejmie przez grupę posłów PiS.
Parlamentarzyści PiS przyznali we wtorek, że przepisy ustawy o ochronie przyrody zawierają luki i błędy. Zapowiedzieli, że konsultują z samorządami projekt zmian w przepisach, który ograniczy wycinkę drzew. W najbliższym czasie mają złożyć go w Sejmie.
Jak zaznaczył w rozmowie z PAP poseł Paweł Lisiecki, prowadzi konsultacje z samorządowcami, szczególnie warszawskimi, projektu nowelizacji ustawy o ochronie przyrody. "Będziemy pewnie też czekali na opinie ze strony miasta" - powiedział PAP poseł.
"Widzę jedną, poważną lukę związaną z działalnością gospodarczą. Nie może być bezpłatnej wycinki, jeżeli ktoś prowadzi działalność gospodarczą, ale jednocześnie jest osobą prywatną i przywłaszczy działkę na siebie. Wtedy może dokonać wycinki i potem znowu w ramach działalności gospodarczej, w ramach spółki, może nabyć tę samą nieruchomość już bez drzew" - powiedział poseł PiS. "Jest taka luka. Pytanie czy celowa, czy nie" - dodał. Jak ocenił, w ustawie nie było odpowiedniego vacatio legis.
Szef klubu PiS Ryszard Terlecki zaznaczył podczas wtorkowej konferencji prasowej, że projekt ustawy o ochronie przyrody był głosowany w Sejmie "w trudnych warunkach" 16 grudnia 2016 r. "Rzeczywiście znalazły się w nim błędy" - przyznał. Nie chciał jednak mówić o nich szczegółowo. Zapowiedział, że klub PiS w najbliższym czasie złoży projekt zmian w ustawie o ochronie przyrody, dot. wycinki drzew.
Zamiar znowelizowania ustawy o ochronie przyrody w celu ograniczenia wycinki drzew zapowiedział w poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z warszawskimi i podwarszawskimi strukturami partii.
Złożenie w najbliższym czasie projektu nowelizacji ustawy o ochronie przyrody dot. wycinki drzew zapowiedzieli też politycy PO oraz wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. PO ma złożyć wniosek do CBA o zbadanie ewentualnych "lobbystycznych nacisków" dot. ustawy o wycince drzew.
Minister środowiska Jan Szyszko podkreślił we wtorek w PR24, że jako szef resortu środowiska i jako człowiek, "który co nieco zna się na ekologii", w pełni popiera przepisy dotyczące wycinki drzew na posesjach. Zastrzegł jednak, że jeśli pojawią się wielkie protesty społeczne i posłowie zobaczą, że "ludziom to nie pasuje", to możliwe są zmiany w ustawie.
Do końca 2016 r. pozwolenie na wycinkę nie było wymagane w przypadku drzew, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekraczał 35 cm (w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego) albo 25 cm (w przypadku pozostałych gatunków drzew). Zmiany nastąpiły też w przypadku kwalifikacji krzewów, które można usunąć bez pozwolenia. Do końca 2016 r. można było usunąć takie krzewy, których wiek nie przekraczał 10 lat. Obecnie zezwolenie nie jest potrzebne, kiedy krzew bądź skupisko krzewów ma powierzchnię do 25 metrów kwadratowych.