Pasażerowie osłupieli - kontroler nagle wyciągnął broń
Od 1 marca zwiększyły się uprawnienia kontrolerów.
18.07.2011 | aktual.: 18.07.2011 12:17
Z redakcją dziennika skontaktowali się ludzie, którzy w czwartek autobusem linii 40 jechali z Sosnowca do Katowic. Opowiedzieli, jak w pewnej chwili między sprawdzającym bilety kontrolerem a jadącym na gapę pasażerem wybuchła kłótnia. Podróżny był agresywny i podobno nie przebierał w słowach. Zdenerwowany "kanar" miał wówczas wyciągnąć broń i zagrozić, że strzeli gapowiczowi w kolano.
- Może blefował? Nie wiem, czy to był prawdziwy pistolet, czy atrapa. A może broń gazowa? Ale i tak stres był, bo wszystko działo się tuż obok mnie - opowiada pani Dorota, która była świadkiem incydentu.
W Komunikacyjnym Związku Komunalnego GOP na razie nie chcą komentować sprawy. Czekają, aż kontrolerzy przedstawią swoją wersję wydarzeń.
- W żadnym razie jednak kontroler nie ma prawa straszyć pasażera, nawet jeśli sytuacja jest bardzo napięta - podkreśla Anna Koteras, rzeczniczka Związku.
Od 1 marca zwiększyły się uprawnienia kontrolerów. Wolno im dokonać tzw. obywatelskiego ujęcia i przekazać policji lub straży miejskiej gapowicza, który nie zechce okazać swoich dokumentów. W razie próby ucieczki, mogą go również zatrzymać. Metodą takiego zatrzymania ma być zamknięcie drzwi i uniemożliwienie wyjścia pasażerowi z pojazdu, ale już nie np. powalenie go na podłogę. A już na pewno nowe przepisy nie dają "kanarom" prawa do posługiwania się w pracy bronią. Jak zresztą przypominają policjanci, w myśl obowiązujących w Polsce przepisów cywile po broń mogą sięgnąć tylko w tzw. stanie wyższej konieczności oraz w sytuacji tzw. obrony koniecznej.
- Przy czym środek zastosowany do obrony koniecznej musi być współmierny do skali ataku - podkreśla nadkomisarz Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji
Aż mnie skręca na niektórych pasażerów!
Kazimierz Berger, dyrektor Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku (również społeczny kontroler biletów)
Butnych pasażerów, którzy chcą pokazać, że mają mnie gdzieś, nie brakuje. Czasami aż mnie skręca z nerwów, ale nie mogę tego pokazać, bo będę na straconej pozycji. Wyjaśniam takiej osobie, że nic nie wskóra, bo jeśli nie pokaże dokumentów, to pojedziemy na komisariat, co będzie drogo kosztować. Przeważnie to wystarcza, by sobie przypomniała, że jednak ma ze sobą dokumenty.
Gruba przesada, przekroczenie uprawnień
prof. Piotr Kruszyński, kierownik Katedry Postępowania Karnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego
Jeśli faktycznie tak było, to kontroler grubo przesadził. Wymiana zdań, nawet jeśli bardzo ostra nie upoważnia do sięgania po broń. W takim przypadku nie można mówić o obronie koniecznej. Jeśli kontroler jest funkcjonariuszem publicznym, to doszło do przekroczenia przez niego swych uprawnień. Jeśli nie jest takim funkcjonariuszem, to można mówić o groźbach karalnych.
Polecamy w wydaniu internetowym: slask.naszemiasto.pl
NaSygnale.pl: Tego nie możesz przywieźć do domu - zdjęcia