PE pozytywnie zaopiniował zmianę traktatu w celu ratowania euro
Parlament Europejski zgodził się w środę na zmianę Traktatu UE, tak by kraje strefy euro mogły utworzyć stały mechanizm antykryzysowy. Decyzja w tej sprawie ma zapaść już na czwartkowo-piątkowym szczycie UE w Brukseli.
- Mechanizm stabilizacyjny jest niezbędny, by pokazać solidarność z krajami, które tego potrzebują. Musimy zapewnić, że euro pozostanie naszym sukcesem także w przyszłości - mówił sprawozdawca, niemiecki eurodeputowany Elmar Brok (CDU)
.
Na grudniowym szczycie UE szefowie państw i rządów uzgodnili zmianę Traktatu o funkcjonowaniu UE, która pozwoliłaby na wprowadzenie stałego mechanizmu, mającego na celu zapewnienie stabilności sfery euro. Zmiana Traktatu wymaga zasięgnięcia opinii PE, a także Komisji Europejskiej oraz Europejskiego Banku Centralnego. Po środowym głosowaniu w PE, już wszystkie te instytucje wydały opinie i państwa członkowskie będą mogły zatwierdzić nowelizację traktatu na szczycie 24-25 marca w Brukseli.
Zmiana traktatu będzie potem musiała zostać ratyfikowana przez wszystkie 27 państw (na razie żaden kraj nie zapowiedział referendum) - tak, by nowy mechanizm mógł funkcjonować od 2013 roku.
Za zmianą traktatu głosowała większość europosłów; 494 było za, 100 było przeciw. Jednak podczas prac przygotowujących opinię PE eurodeputowani wyrażali obawy, że zarówno metoda zmiany traktatu jak i sam mechanizm wzmacniają "międzyrządowy wymiar" UE, czyli bez dostatecznej roli Komisji Europejskiej i kontroli europarlamentu.
W zastosowanej uproszczonej metodzie zmiany traktatu opinia PE nie była bowiem wiążąca dla rządów. Warunkiem było, by w ogóle została wydana. I właśnie dlatego, by zaznaczyć swoje wątpliwości i niezadowolenie, PE zdecydował o głosowaniu w ostatniej chwili, na dzień przed szczytem. - Zgadzamy się teraz na tę metodę, bo rozumiemy, że jest presja czasu, ale to nie może stać się normą - powiedział Brok.
- Obawy o międzyrządową unię pozostały, ale w poczuciu odpowiedzialności za euro powinniśmy dać pozytywną opinię - zaapelował też drugi sprawozdawca, włoski socjaldemokrata Roberto Gualtieri.
Sprawozdawcy z zadowoleniem podkreślili jednak, że w toku negocjacji z reprezentującą rządy Radą, europosłowie uzyskali polityczną obietnicę (w listach m.in. od przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya), że KE będzie włączona w operacje mechanizmu, "odgrywając centralną rolę w procesie oceny i analizy sytuacji finansowej państw członkowskich, a także będzie mogła wysuwać propozycje i kontrolować wdrażanie mechanizmu". Ma to być zagwarantowane w drodze specjalnego rozporządzenia o stosowaniu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego.
Zgodnie z decyzją na szczycie w grudniu kraje, które - jak Polska - są poza eurolandem, "będą, jeśli sobie tego zażyczą, włączone do prac" i "mogą zdecydować o uczestnictwie w operacjach w ramach mechanizmu na zasadzie ad hoc". Polska zgłosiła chęć udziału w pracach nad kształtem mechanizmu i, jak mówił premier Donald Tusk, poważnie rozważa uczestnictwo w samym mechanizmie. Minister finansów Jacek Rostowski uściślał później, że każdy przypadek ewentualnej pomocy dla kraju w potrzebie będzie rozpatrywany osobno, a decyzja uwzględni interes Polski.
Z Brukseli Inga Czerny