Pensja z czerwonej szafy

Czy na podróżowaniu można zarabiać? Można i to całkiem nieźle.

Pensja z czerwonej szafy

27.05.2008 | aktual.: 27.05.2008 13:14

Co ma ze sobą wspólnego indiański łapacz snów, chińska szafa ślubna, afrykańska figurka buszmena i meksykańska bransoletka? Wszystkie trafiły na polski rynek w wyniku pasji podróżowania i fascynacji tym co inne i egzotyczne.

- Do Chin jeździł mój kuzyn, ale okazało się to bardzo zaraźliwe – opowiada Magdalena Żurowska, współwłaścicielka firmy Moroni handlującej m. in. antycznymi meblami orientalnymi. - To już sześć lat odkąd zajmujemy się sprzedażą mebli chińskich na poważnie.

W gdyńskim składzie znaleźć można szafy czy komody z końca XIX i początku XX w., ale są też repliki oraz przedmioty zupełnie nowe. Danuta Samson, która prowadzi sklepik z meksykańską biżuterią i rękodziełem na gdańskim Głównym Mieście na pomysł wpadła, kiedy pracowała na statku. Poznała tam Meksykanów, którzy zaprosili ją do swojego kraju. Stamtąd przywiozła niewielką ilość biżuterii na handel. Na próbę. I tak już próbuje niemal od 10 lat. Aga i Borys Bińskowscy z Obornik Śląskich pod Wrocławiem, absolwenci Instytutu Krajów Rozwijających się na Wydziale Geografii Uniwersytetu Warszawskiego wracając z wypraw do Lesotho czy Kolumbii, przywozili ze sobą lokalne rękodzieło.

– Po dwóch dniach po powrocie już nic nie mieliśmy z tych rzeczy, bo rozchwytywała je rodzina i znajomi – wspomina Aga. – Zaczęliśmy więc zamawiać ilości znacznie większe niż te, które pomieścił plecak.

Tak było 3 lata temu. Dziś prowadzą dobrze prosperujący sklep internetowy www.szczyptaswiata.pl. Można w nim nabyć sandały z opony, pieczone mrówki czy inne „cuda” z Ekwadoru, Kolumbii, Argentyny, Peru, Brazylii, Paragwaju i Gwatemali, Zimbabwe, Mozambiku, RPA, Tybetu czy Nepalu. Płyty z muzyką do swoich audycji kupuje u nich Wojciech Cejrowski.

- Mamy też niewielki sklepik w Obornikach Śląskich i dwa stoiska w centrach handlowych we Wrocławiu – mówi Aga. – Te ostatnie chcemy zamknąć i otworzyć samodzielne sklepiki, w których będzie można też napić się yerba mate, pobujać w hamaku i posłuchać muzyki. Nie będą to typowe sklepy. Będziemy tam organizować przeróżne wydarzenia: pokazy slajdów, spotkania z podróżnikami, warsztaty wiązania indiańskich chust do noszenia dzieci, parzenia yerba mate czy palenia fajek wodnych. Potem być może powstaną kolejne takie miejsca w innych miastach. Rozglądamy się za nietuzinkowymi i odważnymi ludźmi, którzy chcieliby z nami przy tym współpracować.

Bińkowscy pracują też nad nową odsłoną strony internetowej sklepu.
- Planujemy rozszerzyć naszą ofertę na inne kraje Unii Europejskiej i strona będzie teraz dostępna w pięciu językach – polskim, angielskim, hiszpańskim, niemieckim i rosyjskim – zapowiada Aga.

Początki takie różowe jednak nie były. Zanim rozpoczęli działalność Adze i Borysowi wydawało się, że sklep internetowy to mniej więcej przysłowiowa bułka z masłem. A tu czekały na nich - codzienne przyjmowanie zamówień, przygotowywanie przesyłek. Musieli wykazać się solidną dawką cierpliwości, zatrudnić pierwszych pracowników, potem kolejnych.

- Nie prowadzimy jakiejś wieloetapowej rekrutacji – wyjaśnia Aga. - Przychodzi do nas delikwent i zamiast "znalazłem ogłoszenie, że szukacie pracownika" mówi " znalazłem ogłoszenie, że mnie szukacie". No i się okazuje, że ma rację.

W przypadku Bińkowskich to jednak nie tylko biznes, ale też sposób promowania kultury krajów rozwijających. Stworzyli dwa portale internetowe, z których m.in. dowiedzieć się można np. z jakich materiałów i w jakich technikach rękodzielniczych zostały wykonane dostępne w sklepie przedmioty.

Czarno na białym
Danuta Samson wybierając towar kieruje się zasadą – biorę to, co mi się podoba, w najgorszym wypadku zostawię sobie. Szuka tego, co oryginalne by zaproponować coś innego w okupowanym przez bursztyn sercu Gdańska.

W połowie czerwca wróci z Meksyku z nową dostawą biżuterii. Jeździ tam kilka razy w roku. Czasem towar przysyłają dostawcy lub znajomi, u których zatrzymuje się podczas swojego pobytu w Ameryce. Aga i Borys śmieją się, że gdyby chcieli sami przywozić towar musieliby być w permanentnej podróży.
Magdalena Żurowska z kuzynką wyrusza do Chin dwa razy w roku. Czasem raz na 15 miesięcy. Lecą do Hongkongu lub Szanghaju. Stamtąd w głąb lądu. Zwykle trwa to 10-14 dni. Zaglądają przynajmniej do 10 składów, żeby załadować kontener, a najbardziej lubią małe rodzinne składziki, gdzie meble stoją rzędami jeden na drugim i wybiera się je po ciemku z latarką.

Wskazują przedmioty, które zamawiają, robią fotografie, opisy, zamawiają transport. Potem już z Polski, czekając na dostawę piszą setki maili z informacjami typu „pamiętajcie, że w tej szafce trzeba było poprawić szufladę”.

- Najprzyjemniejsze jest oczywiście samo wybieranie – mówi z uśmiechem Żurowska. - Potem trzeba to sprzedać, co nie zawsze jest już takie proste. Nigdy nie wiemy ile kupimy. Szukamy rzeczy oryginalnych oraz dobrej jakości. Staramy się też znać historię danego przedmiotu. Ludzie lubią to wiedzieć, a historyjki często są pasjonujace.

Taką historię ma jedna ze starych, bogato zdobionych szaf, odkryta w jednym ze składów.
- Była paskudnie droga, ale udało się nam wytargować w miarę rozsądną cenę – wyjaśnia Żurowska. - Jakie było rozczarowanie sprzedawcy, kiedy zupełnie przypadkowo znalazłam w tej szafie skrytkę, o której nikt dotąd nie wiedział. To był czysty przypadek. Wszyscy oniemieli z wrażenia. Urzekło to ludzi, którzy tę szafę kupili.

Nigdy nie zostali oszukani. Danucie Samson zdarzyło się, że znajomy przywiózł z Tajlandii identyczne kolczyki, jak te, które przyleciały z Meksyku, ale odtąd jest czujna na wszechobecne, bo tanie, azjatyckie produkty.

- Mieliśmy kilka wpadek, ale nie wynikają one z tego, że ktoś chciał nas oszukać lecz raczej z nieporozumień, dlatego zawsze staram się zostawiać bardzo dokładne i wyraźne instrukcje – przyznaje Żurowska. - Czasem przysyłali kiepskie meble, innym razem za bardzo przyłożyli się do renowacji i stara szafa przestała wyglądać na starą. Jednak i tak lepiej odnawiać meble na miejscu. Nawet w Chinach ciężko kupić specjalną czerwoną farbę. Nieraz dostajemy mały słoiczek na wypadek, gdyby coś uległo uszkodzeniu podczas transportu.
Z Chin wiodą utarte szlaki handlowe, ale z Ameryką Południową jest już o wiele trudniej.
– Choć dla nas są to duże ilości, ciągle nie są to, i mam nadzieję, że nie będą, dostawy masowe, więc w większości przypadków nie ma mowy o transporcie morskim – tłumaczy Aga. -. Zwykle korzystamy ze znacznie droższych przesyłek lotniczych. To bardzo odmienne od europejskich kraje, co w praktyce oznacza rozmaite niespodzianki, choćby prawne. Zdarzają się nawet sytuacje, w których trzeba wyjaśniać, że Polska to też Unia Europejska.

Ale już Chińczycy np. nie sprzedają rzeczy, których nie można przewozić przez granicę ponieważ to oni ponoszą odpowiedzialność, a przepisy nie pozwalają np. wywozić fragmentów domostw.
- Pewnych rzeczy można się nauczyć tylko na bazie własnych doświadczeń – podsumowuje Żurowska. – Warto jednak stosować się do zasady ograniczonego zaufania.

Podróże w sieci
- Nie ma lepszej formy reklamy niż zadowolony klient – mówi Żurowska, które wcześniej pracowała w marketingu w trójmiejskich mediach. - Oprócz tego oczywiście - Internet.
To przecież źródło nie tylko informacji, adresów, kontaktów, ale i opinii.
- Internet to podstawa – podkreśla Kamil Jachowicz-Wróblewski z Bolesławca, który razem z Konradem Bakalarzem od roku prowadzi internetowy sklep Mambata, gdzie można kupić wytwory afrykańskiego rzemiosła i sztuki.

Przypadek Kamila pokazuje, że nie trzeba być zapalonym podróżnikiem, że czasem wystarczy dusza handlowca i fascynacja egzotyczną kulturą czy rękodziełem. Kamil w Afryce nigdy nie był. Wszystko załatwia poprzez Internet.
- Takie przedmioty zawsze mi się podobały, a że szukaliśmy niszy na internetowym rynku, pomyśleliśmy, żeby sprowadzać je z Afryki i sprzedawać w internetowym sklepie – wspomina Kamil. – Nie było to łatwe, ale udało się znaleźć dobrego importera w Nigerii. W ofercie Mambaty są zarówno ozdobne rzeźby, figurki, maski czy batiki, jak i przedmioty użytkowe, np. sztućce, misy, otwieracze. Bestseller? Obecnie wydmuszka jaja strusia afrykańskiego z mahoniową podstawką pochodząca z Malawi.

Oryginalność w cenie
Rozmówcy przyznają, że przez długi czas taki biznes to bardziej inwestycja niż zarabianie pieniędzy, ale na brak klientów nie narzekają.
- Orientalne rzeczy są od długiego czasu w modzie - mówi Żurowska. – Klienci przychodzą z okrzykiem radości „nareszcie coś oryginalnego”.
Orient trzeba jednak lubić, a przedmioty takie nie należą do najtańszych. Chińska szafa to wydatek rzędu 500-5 tys. zł.
- Punktem wyjścia zawsze jest dla nas cena, za jaką można daną rzecz sprzedać – podkreśla Żurowska. - Trzeba doliczyć koszty transportu oraz VAT. Czasem jak rzecz jest wyjątkowo piękna traktujemy to jak inwestycję. Niestety chińskie meble to nie są to rzeczy pierwszej potrzeby. Choć nieraz samemu trudno nie ulec pokusie. Ja skusiłam się na piękną komodę. Jej widok cieszy mnie do dziś, tym bardziej, że nigdy potem takiej już nie widziałam.

Popyt na tego typu towary Renata Kaczyńska-Maciejowska, psycholog tłumaczy między innymi z tym, że lubimy się wyróżniać na tle innych.
- Chcemy wejść w posiadanie czegoś oryginalnego i wyjątkowego - dla odmiany, oderwania się od codzienności, albo - by np. uzyskać podziw i zazdrość naszych znajomych – tłumaczy Kaczyńska-Maciejowska. - Dla wielu osób może to być także substytut egzotycznych, dalekich podróży, na które nie każdy może sobie, nie tylko ze względów finansowych, pozwolić. Poza tym stopniowo zwiększa się zarówno poziom zamożności, jak i wykształcenia naszego społeczeństwa, a to rodzi nowe trendy rynkowe - ludzie nierzadko wolą zastępować produkty masowo wytwarzane, które są sztampowe, powszechne, przedmiotami nieco droższymi, ale za to nietuzinkowymi, o indywidualnym charakterze. Stają się one dla nas coraz bardziej dostępne, więc niewidzialna ręka rynku sprawia, że popyt rodzi podaż. Tempo współczesnego życia jest bardzo duże, a otaczanie się pięknymi, rzadko spotykanymi, egzotycznymi przedmiotami, to świetny sposób by jakoś urozmaicić naszą pełną zabiegania codzienność.
ac
fot. materiały promocyjne

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)