Peryferia Eurolandu coraz bardziej straszą
Wprawdzie Portugalczykom udało się dzisiaj sprzedać obligacje, to jednak przy wyższych rentownościach (dla 10-letnich wyniosła ona 6,846 proc.), co nie do końca zadowoliło rynek.
10.11.2010 17:23
Dodatkowo tamtejszy minister finansów przyznał, że rząd robi wszystko, aby znaleźć szerokie polityczne wsparcie dla koniecznych cięć deficytu, ale zaznaczył też, iż strefa euro potrzebuje jasnego mechanizmu wsparcia kraju w kryzysowej sytuacji. Trudno określić na ile była to dygresja do mechanizmu zapisanego w czerwcu b.r. przy okazji powołania Europejskiego Finansowego Funduszu Stabilizacyjnego z łączną kwotą 750 mld EUR (w tym jest też udział MFW). Bo tak naprawdę to nikt przecież nie sprawdził, czy mechanizm ten aby na pewno zadziała i czy nie będą nas przed tym czekać długie polityczne przepychanki.
Na razie żaden z krajów nie poprosił o pomoc, ale analitycy coraz częściej wskazują tutaj na Irlandię, gdzie rentowności tamtejszych długoterminowych obligacji ponownie poszły gwałtownie w górę. Wprawdzie w przyszłym tygodniu irlandzki minister finansów powinien przedstawić detale 4-letniego planu oszczędnościowego, to jednak na rynku coraz częściej mówi się o ryzyku przedterminowych wyborów i związanej z tym niepewności. Bo wtedy Irlandia będzie zmuszona zwrócić się o pomoc finansową i rynki może czekać greckie „deja vu”.
W efekcie dzisiaj dolar nadal zyskiwał i to nie tylko w relacji do euro. To z jednej strony wynik wzrostu rentowności długoterminowych obligacji rządu USA, co może być wyrazem rosnących obaw, że polityka FED może doprowadzić do nadmiernego wzrostu inflacji w długim terminie. Opublikowane dzisiaj dane z USA były dobre – deficyt w handlu był niższy od prognoz i wyniósł we wrześniu 44 mld USD, a cotygodniowe bezrobocie spadło do 435 tys. Jednocześnie średnia 4-tygodniowa obniżyła się do 446,5 tys. z 456 tys. Dane te mogą potwierdzać, że sytuacja na rynku pracy w USA zaczyna się stopniowo poprawiać, chociaż nie jest to na pewno jakiś znaczący wynik, który mógłby zmienić zapatrywania FED.
Po południu EUR/USD złamał wsparcie na 1,3696, co teoretycznie może otwierać drogę do spadku w rejon 1,3330-1,3400 w ciągu kolejnych dni. Wydaje się, jednak, że teraz rynek jeszcze się obroni, a zwłaszcza w kontekście szczytu G-20, którego wynikiem było z reguly osłabienie dolara (więcej informacji na temat ważnych danych można znaleźć w subiektywnym kalendarzu). Jutro płynność na rynku może być nieco niższa ze względu na Dzień Weterana w USA.
W kraju złoty pozostał mocny mimo eskalacji obaw wokół Irlandii i pozostałych krajów peryferyjnych strefy euro. Widać, że spekulacyjny kapitał, który pojawił się wczoraj na rynku chce rozegrać swoja partię do końca, czyli zaczekać na publikację poniedziałkowych danych GUS nt. inflacji. W trakcie dnia doszło do naruszenia ważnego poziomu 3,8880 na EUR/PLN, co może sugerować, iż celem na najbliższe kilka dni będą okolice 3,85. Zbliżający się długi weekend nie powinien mieć tutaj większego znaczenia. Chyba, że w strefie euro mielibyśmy w ciągu najbliższych 48 godzin rzeczywiste „trzęsienie ziemi”. EUR/USD: Mimo naruszenia poziomu 1,3696, które w zasadzie potwierdza sygnały płynące z formacji „2B” na dziennym wykresie i sugeruje zejście w okolice 1,3330 w średnim terminie, to wydaje się, że tym razem rynek zdoła się jeszcze obronić i wykonać woltę w górę o 180 stopni. Jeżeli uda się powrócić ponad 1,3735, to nie wykluczone, że jutro w korekcyjnym rzucie zobaczymy ponownie okolice 1,3800-1,3820.
Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)
_ Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy. _