Pięćdziesięciolatek wyjeżdża do pracy za granicę, bo… chce przeżyć coś nowego

Ucieczka za granicę, „za chlebem”, to dla wielu osób ostateczność

Pięćdziesięciolatek wyjeżdża do pracy za granicę, bo… chce przeżyć coś nowego
Źródło zdjęć: © Thinkstock

06.07.2012 13:54

Ucieczka za granicę, „za chlebem”, to dla wielu osób ostateczność. Jadą nie po lepsze życie, ale po jakąkolwiek możliwość zarobienia na nie. Gdy są zdesperowani, godzą się niemal na każde warunki pracy. Problem w tym, że często są to ludzie, po pięćdziesiątce, którzy nie mają szansy na znalezienie zatrudnienia w Polsce. Kto najczęściej szuka pracy u zagranicznych pracodawców i dlaczego, mówi Artur Ragan, rzecznik prasowy agencji pracy Work Express.

- Czy, gdy się skończyło pięćdziesiąt lat, łatwo jest szukać pracy poza granicami kraju?

- Zależy, w jaki sposób się jej szuka. W naszej agencji łatwo, bo od dawna stawiamy na ludzi z doświadczeniem w określonych zawodach. Odsetek pracowników po 50. jest u nas znacznie wyższy niż średnia rynkowa. Większość specjalistów branży budowlanej, którzy za naszym pośrednictwem znaleźli pracę we Francji i Belgii, to ludzie po 50. roku życia, z kilkuletnim doświadczeniem w różnego rodzaju robotach budowlanych. Są wśród nich przedstawiciele takich profesji jak: monter płyt kartonowo-gipsowych, monter fasad, malarz, tapeciarz, stolarz, murarz/tynkarz, elektryk, hydraulik, cieśla, operator sprzętu ciężkiego, monter konstrukcji drewnianych, lakiernik/blacharz, monter paneli solarnych, dekarz, spawacz, monter rur czy budowniczy tuneli. Słowem – pełny przekrój zawodów budowlanych.

- Kto zwykle decyduje się na taki krok? Przecież nie jest łatwo w tym wieku podejmować decyzję o zmienianiu środowiska, rozstaniu z rodziną.

- Spora grupa naszych pracowników po 50. to ludzie, którzy - oprócz motywacji ekonomicznej - chcą przeżyć coś nowego. Często, nie mogąc pogodzić się usamodzielnieniem swoich dorosłych dzieci, postanawiają udowodnić sobie i otoczeniu, że mogą otworzyć „nowy rozdział” w swoim życiu. Nierzadko deklarują chęć zobaczenia kawałka Europy albo, jak w przypadku opiekunek osób starszych, chcą po prostu nieść pomoc osobom chorym. I robią to z sukcesem, nawet jeśli ich podopieczni są niewiele starsi od nich.

Najstarsza opiekunka zatrudniona w Niemczech za pośrednictwem naszej agencji, w ubiegłym roku zakończyła pracę mając 87 lat, a opiekowała się stuletnią seniorką z Neuss. *- Czy pracy szukają również ludzie zdesperowani, ponieważ nie znaleźli zatrudnienia w Polsce. A może liczą na szybki i duży dochód? *

- W jakimś procencie na pewno są to ludzie szukający po prostu możliwości zarobienia na chleb. Dotyczy to najczęściej opiekunów osób starszych, wśród których jest sporo osób muszących „dopracować okres składkowy” brakujący do emerytury. Jeśli tylko znają niemiecki oraz potrafią zajmować się osobami starszymi i chorymi, mają szansę pracować z nami przez kilka lat. Nieco inaczej wygląda sytuacja budowlańców. Wielu z nich to emerytowani górnicy, z doświadczeniem w robotach podziemnych. Nie mieliby większego problemu z samodzielnym znalezieniem pracy za granicą, ale odpowiada im czasowy charakter zatrudnienia i godziwy zarobek.

- Jak sobie radzą, gdy mówią tylko po polsku?

- Od dawna radzimy sobie kompletując ekipy budowlane, w których przynajmniej jedna osoba zna np. francuski. W przypadku opiekunów osób starszych, sprawa jest poważniejsza. Jeśli nie znają języka, trudno im będzie liczyć na zatrudnienie. Zamiast tego możemy im zaoferować nieodpłatny kurs języka niemieckiego w jednym z naszych biur. Po trzech miesiącach nauki sprawdzamy wiedzę i wracamy do ofert pracy w Niemczech.

- Czy ludzie ci ludzie szukają pracy dorywczej, sezonowej, a może chcą wyjechać na stałe?

- Nasi kandydaci doskonale wiedzą, że oferujemy zatrudnienie na jakiś czas i takiego właśnie u nas szukają. Z drugiej strony, warto podkreślić, że większość opiekunek wraca do nas na kolejne kontrakty, więc trudno mówić o pracy sezonowej.

ml/MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)