PiS ponawia apel o niepodpisywanie kontraktu gazowego z Rosją
Politycy PiS ponownie zaapelowali do rządu, by nie zawierał długoterminowego kontraktu na dostawy gazu z Rosji do Polski. Ugrupowanie uważa, że podpisanie porozumienia uniemożliwi dywersyfikację dostaw tego paliwa do kraju.
21.12.2009 | aktual.: 21.12.2009 16:09
Rzecznik rządu Paweł Graś podkreślił, że rząd prowadzi politykę, która zapewnia Polsce bezpieczeństwo energetyczne, a umowa z Rosją jest oparta na ekonomii, nie na resentymentach.
Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie, że umowa z Rosją spowoduje uzależnienie naszego kraju na wiele lat od dostawy gazu rosyjskiego.
- Tymczasem, naszym zdaniem, racją stanu jest to, aby zróżnicować źródła dostaw energii do Polski, czego rząd Donalda Tuska nie czyni - podkreślił.
10 grudnia Polska i Rosja uzgodniły w Moskwie treść porozumienia międzyrządowego w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Chodzi o zwiększenie dostaw do 10,2 mld m sześc. gazu rocznie oraz przedłużenie ich o 15 lat, do 2037 roku. Jednak w piątek wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak ogłosił, że wynegocjowane międzyrządowe porozumienie nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między firmami - PGNiG i Gazpromem.
- Mamy podejrzenie, że chodzi o to, żeby znaleźć jakikolwiek pretekst do tego, żeby wycofać się z tej umowy. Jeśli tak, to bardzo dobrze - komentował stanowisko wicepremiera Błaszczak.
Na konferencji przytoczono dane dotyczące kilku krajów europejskich, z których wynika, że Polska jest dużo bardziej od nich uzależniona od dostaw gazu z Rosji.
- To są twarde dane, które mówią wprost, że podpisanie tej umowy uzależniałoby nasz kraj od dostaw gazu w 92 proc. ze strony rosyjskiej. To jest sprzeczne z polityką bezpieczeństwa naszego kraju - przekonywał Błaszczak. Jego zdaniem to podstawa do tego, żeby tej umowy z Rosją nie podpisywać.
Europoseł PiS Konrad Szymański pytał dlaczego rząd decyduje się na porozumienia, które podważają ekonomiczny sens projektów uniezależniających Polskę od rosyjskich dostaw: m.in. terminalu LNG w Świnoujściu (ma umożliwić odbiór gazu skroplonego przywożonego z Kataru). Jego zdaniem rząd nie wie, co jest przedmiotem negocjacji i próbuje się wysupłać z tej sytuacji.
Inny eurodeputowany PiS Paweł Kowal pytał z kolei dlaczego szczegóły umowy, którą mamy podpisać ze stroną rosyjska nie są znane opinii publicznej.
- Jaki ma sens pytanie w UE o solidarność energetyczną, skoro sami decydujemy się na to, żeby uzależnić się na trwało i na długi czas od dostaw gazu z Rosji? - pytał. Kowal jest zdania, że rząd zdecydował się zmienić kurs polityki energetycznej i zaniechać działań zmierzających do zdywersyfikowania źródeł dostaw surowców energetycznych.
Politycy nie chcieli potwierdzić nieoficjalnych doniesień medialnych, że jeśli kontrakt zostanie zawarty, PiS będzie wnioskowało o postawienie premiera Donalda Tuska oraz wicepremiera Waldemara Pawlaka przed Trybunałem Stanu.
- Naszym celem jest niedopuszczenie do podpisania tej umowy. Jeśli ktoś podpisze dzisiaj złą umowę, to jej skutki będą odczuwalne dla wielu rządów w przyszłości. Naszym celem nie jest nastraszanie rządu, tylko go przekonanie. Natomiast jeżeli ktoś podejmuje radykalnie złe decyzje jeśli chodzi o politykę, czy gospodarkę, to w każdej takiej, czy innej sprawie musi się liczyć z konsekwencjami - oświadczył Kowal.
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że gabinet Donalda Tuska prowadzi konsekwentną politykę, która zapewnia i zapewni Polsce bezpieczeństwo energetyczne.
- Rząd wprowadza faktyczne, a nie papierowe - tak jak poprzednicy - działania dywersyfikacyjne. Powstaje terminal LNG, do którego już zostały zagwarantowane dostawy - zaznaczył.
- Celem negocjacjach z Rosją jest uzgodnienie stabilnej umowy, opartej na ekonomii, a nie resentymentach, kompleksach i uprzedzeniach - podkreślił Graś.
Jak dodał, dzięki Polsce, solidarność energetyczna staje się jednym z faktycznych priorytetów Unii Europejskiej.