PiS wprowadziło zakaz handlu. Niemcy postanowili na tym zarobić
To z pewnością zaboli twardogłowych polityków PiS. Na wprowadzonym przez nich zakazie w handlu w niedziele postanowili zarobić Niemcy.
18.03.2018 | aktual.: 18.03.2018 16:59
Internauci, którzy otrzymują newsletter od największego niemieckiego przewoźnika lotniczego - Lufthansy - zostali w niedzielny poranek powitani przez nietypową reklamę. Linia zachęca Polaków do tego, by skorzystali z jej usług i wybrali się na pokładzie jej samolotów do europejskiego miasta na zakupy. To pokłosie wprowadzonego w naszym kraju zakazu handlu. Choć ustawa jest niedoskonała, to aby zrobić zakupy, trzeba nieźle się nagimnastykowac. Można np. pojechać do Gdańska i wpaść do sklepu na dworcu-galerii Metropolia, zamówić coś online, albo kupić wędlinę na pewnej stacji benzynowej.
Lufthansa nie zawiezie jednak Polaków do Niemiec. Za Odrą obowiązuje bowiem jeden z najbardziej restrykcyjnych zakazów handlu nie tylko w Unii Europejskiej, ale całej Europie. To właśnie na różnicach pomiędzy krajami niemiecka linia postanowiła zarobić. Zaoferowała bowiem "wyprawę na zakupy", co nie do końca wypadało kontrolowanemu przez Skarb Państwa LOT-owi.
Wbrew słowom polskich polityków i związkowców, którzy powoływali się europejskie przykłady, gdy uzasadniali konieczność zakazania niedzielnej pracy w sklepach, nie wszędzie jest tak źle. Najostrzejsze przepisy obowiązuje w krajach niemieckojęzycznych - Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Zakupów w siódmy dzień tygodnia nie zrobią też Norwegowie. Nieco lepiej jest w krajach Beneluksu, gdzie o godzinach otwarcia sklepów mogą decydować samorządy lokalne.
Bez większego problemu zakupy zrobimy za to na Węgrzech. W kraju, na który jako na inspirację spoglądają politycy z Warszawy, władza wycofała się z przepisów o zakazie. O tym, że niedzielny handel to znaczne zyski wiedzą także Francuzi i Hiszpanie. Najważniejszą częścią ich regulacji jest zgoda na sprzedaż w miastach uznanych za istotne z puntu widzenia branży turystycznej.