Płaca minimalna: tysiąc co miesiąc. Jak za to przeżyć?
Co piąty Polak w 2010 roku pracował za mniej niż 2,5 euro na godzinę. W bieżącym roku płaca minimalna osiągnęła poziom 1386 zł brutto. Daje to niespełna 1 tys. zł na rękę. Czy można za tyle wyżyć?
21.03.2011 | aktual.: 21.03.2011 10:56
Po kalkulacji odpowiedź może wydawać się prosta: nie. A dokładniej: bez pomocy rodziny czy państwa, bez dodatkowej pracy, jest to trudne zadanie.
Oficjalnie zarabiam minimalnie
Według danych GUS, minimalne zarobki w 2010 roku otrzymywało 4,5 proc. wszystkich zatrudnionych. Ustalana prawem płaca minimalna ma stanowić przeszkodę, powstrzymującą pracodawców przed nadmiernym zaniżaniem wynagrodzeń. Do tego jednak i tak dochodzi. Szukający pracowników za 6 zł na godzinę mogą być pewni: chętnych nie zabraknie. Płaca minimalna nie gwarantuje utrzymania odpowiedniego poziomu życia. Osoby zarabiające w tych granicach muszą więc szukać innych źródeł dochodu.
Niektórzy z pracowników otrzymują ustawowe minimum oficjalnie. Resztę zarabiają „pod stołem”. - Rzeczywiście, na papierze dostaję jakieś śmieszne pieniądze. Realnie zarabiam dużo więcej. Nie chciałbym mówić ile, ale wychodzę nie najgorzej – potwierdza pan Marek, budowlaniec. – O tym się nie mówi, ale z tego, co wiem, u nas w firmie nie ja jeden jestem na takich zasadach.
Płaca minimalna jest metodą na obniżenie kosztów zatrudnienia pracownika. Ale i ją można jeszcze obniżyć, nie wchodząc w konflikt z prawem. Na przykład zatrudniając pracowników na pół etatu. – Zarabiam oficjalnie 600 zł z kawałkiem, resztę dostaję „poza protokołem” – przyznaje 25-letni programista, pracujący w niewielkiej firmie na Pomorzu. – Tu chyba tylko szefowie są zatrudnieni w pełnym wymiarze.
Te minimalne 1386 zł, o 69 zł więcej niż w roku ubiegłym, to nieco ponad 40 proc. tzw. średniej krajowej. Nawiasem mówiąc, nieosiągalnej aż dla dwóch trzecich polskich pracowników. Zdaniem związków zawodowych, rząd powinien dążyć do tego, aby płaca minimalna wynosiła 50 proc. średniej. Czyli w bieżącym roku – w granicach 1750 złotych. Jak widać, jeszcze do tego daleko. Pieniędzy mniej – problemów więcej…
Jak przeżyć, będąc w grupie 20 proc. nisko uposażonych Polaków? To zagadnienie zaczyna się komplikować, gdy zdamy sobie sprawę, z iloma czynnikami wiąże się odpowiedź. Koszty utrzymania zależą chociażby od tego, czy jeździ się do pracy, czy też można dojść do niej piechotą; czy mieszka się na wsi, czy w niewielkim, a może w dużym mieście; samotnie czy z rodziną; we własnym, czy wynajętym mieszkaniu. A także od stanu zdrowia, liczby dzieci, sposobu ogrzewania mieszkania, ewentualnych kredytów i wielu innych rzeczy. Takich, których znaczenie osobom lepiej sytuowanym wydaje się mało istotne.
Nawet liczebność rodziny – albo jej brak – może rzutować na koszty utrzymania w rozmaity sposób. Jeśli jej członkowie są zdrowi, sprawni i przedsiębiorczy, to dzięki ich aktywności osoba z pensją w granicach 1 tys. zł automatycznie ma łatwiej. Skomplikować sytuację źle uposażonego może nawet drobny szczegół: 80 zł dopłaty za podłączenie do sieci czy za usunięcie drobnej usterki. Nie mówiąc już o chorobie lub o pojawieniu się kolejnego dziecka. Mówiąc o złym stanie finansów dużej części społeczeństwa, często nawiązuje się do konieczności podniesienia płacy minimalnej. Czy rzeczywiście ma ona aż takie znaczenie? Tak naprawdę większą wagę ma ogólny niski poziom zarobków. Nie brakuje zresztą głosów za jej zniesieniem. Zgodnie z opinią niektórych ekonomistów, płaca minimalna powoduje wzrost bezrobocia. Wyrzuca z rynku te osoby, za których pracę pracodawcy nie są gotowi płacić dużo – np. młodych, bez kwalifikacji i doświadczenia. W rezultacie ich kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia tylko się potęgują.
Co kraj, to minimum
W liczbach bezwzględnych wysokość płacy minimalnej w krajach UE bardzo się różni. W niektórych, jak Niemcy, nie jest ustalona w ogóle. W ubiegłym roku, po przeliczeniu, wynosiła ona od zaledwie 123 euro w Bułgarii do 1683 euro w Luksemburgu. Oznacza to, że najgorzej zarabiający Luksemburczyk otrzymywał prawie 7 tys. złotych. Czyli czternastokrotnie więcej niż Bułgar.
Wziąwszy jednak pod uwagę koszty utrzymania, okazuje się, że różnica nie jest już tak wyraźna. Wychodzi na to, że największa unijna płaca minimalna jest wyższa od najmniejszej „zaledwie” sześciokrotnie.
Liczby nie mówią więc wszystkiego. Ważniejsza od nich jest siła nabywcza pieniądza. Dla pracownika mniej istotne jest, czy jego zarobki wynoszą 1300, czy 2500 zł. Ważniejsze, co będzie w stanie za nie kupić.
Tomasz Kowalczyk/JK