Początek roku ma swoje prawa

Początek nowego roku kalendarzowego to specyficzny okres na rynkach kapitałowych. Mówi się bowiem, że jaki pierwszy dzień handlu w styczniu, taki całym miesiąc, a jaki styczeń, taki cały rok.

Początek roku ma swoje prawa
Źródło zdjęć: © Xelion. Doradcy Finansowi

04.01.2010 17:14

Nie dziwi więc nieodparta chęć dźwigania indeksów na północ, szczególnie, że limity inwestycyjne z końcem 2009 roku zostały odblokowane.

Oczywiście taki optymizm może dość szybko źle się skończyć. Zeszły rok też rozpoczynał się w dobrych nastrojach, a co było dalej wie chyba każdy. Teraz oczywiście silnych spadków niekoniecznie musimy doświadczyć, ale korekta już rynkowi się zdecydowanie należy. Nie sprzyja jej na razie bycza atmosfera, ale nastroje mają to do siebie, że szybko potrafią się zmienić.

Dzisiaj optymizm rozpalały wskaźniki PMI dla przemysłu, które trzymają swoje wysokie poziomy powyżej magicznej bariery 50 pkt. Mamy więc do czynienia ze wzrostem produkcji, która jest silnie skorelowana z rynkami akcyjnymi. Już tradycyjnie ze szczególną uwagą przyglądano się wskaźnikowi chińskiemu, który przy poziomie 56,9 pkt. jest umiejscowiony najwyżej od kwietnia 2004 roku. Polski indeks pozostał bez zmian, a amerykański wzrósł do poziomy 55,6, czyli zdecydowanie powyżej prognoz. Dobry obraz psuły jedynie wydatki na inwestycje budowlane, które spadły nieco bardziej od oczekiwań.

Ostatecznie pierwszy dzień nowego roku zakończył się bliskim podejściem pod zeszłoroczne szczyty indeksu WIG20. Testowanie owych poziomów w tym tygodniu jest bardzo prawdopodobne, ale dynamiczne przebicie już zdecydowanie mniej. Nieco lepiej wygląda pod tym względem indeks amerykański. Kto by pomyślał, ale Wall Street ostatnimi czasy jest silniejsza od niejednych rynków wschodzących.

Na rynku walutowym obserwowaliśmy dynamiczne wzrosty eurodolara, które podobnie jak początek nowego roku faworyzowały złotego. Taki obraz sytuacji doprowadził w południe do testowania dolnego ograniczenia trendu bocznego na poziomie 4,07, który zakończył się odbiciem w kierunku 4,10 za euro. Otwarcie handlu w Nowym Jorku wzmogło jednak popyt na naszą walutę co owocowało kolejnym, ale już mniejszym umocnieniem. Droga w kierunku 4 złotych za euro jest więc wyjątkowo trudna, jeśli nie niemożliwa w obecnym czasie.

Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)