Pod wulkanem

W Nowosybirsku zastrzelił się biznesmen, właściciel atelier futer. Zostawił list: "W związku z kryzysem bank zażądał szybkiej spłaty 1,5 mln pożyczonych rubli. A ja nie mam skąd wziąć tych pieniędzy". Podobnych przypadków w świecie jest coraz więcej. Przypomina to sytuację z lat 1929-1932, kiedy podczas Wielkiego Kryzysu fala samobójstw przetoczyła się przez cały świat.

10.02.2009 | aktual.: 24.03.2009 09:52

W Nowosybirsku zastrzelił się biznesmen, właściciel atelier futer. Zostawił list: "W związku z kryzysem bank zażądał szybkiej spłaty 1,5 mln pożyczonych rubli. A ja nie mam skąd wziąć tych pieniędzy". Podobnych przypadków w świecie jest coraz więcej. Przypomina to sytuację z lat 1929-1932, kiedy podczas Wielkiego Kryzysu fala samobójstw przetoczyła się przez cały świat.

_ Tempo, w jakim sytuacja gospodarcza się pogarsza jest tak duże, że trudno nadążyć ze stosowaniem środków, które mają temu zapobiec _ - powiedział Paul Krugman, ubiegłoroczny laureat Nagrody Nobla z ekonomii. _ Bardzo obawiam się o to, co może się stać w roku 2009 _ - dodał. Oświadczył też, że spodziewał się, iż rosnąca bańka spekulacyjna na amerykańskim rynku nieruchomości spowoduje problemy, ale skala kryzysu finansowego jest dla niego szokiem. _ To, czego nie zauważyłem i czego nie zauważyli także inni, to rozmiar, w jakim tradycyjny system bankowy, który jest dobrze chroniony, został zdublowany przez równoległą działalność bankową przez różne instytucje, które są de facto bankami, ale które nie są nadzorowane jak banki. _ Gdy zdobył Nagrodę Nobla, która, oprócz sławy, przyniosła mu 1,2 mln dolarów, ktoś przysłał mu e-maila: "Gratulacje. Mam nadzieję, że znajdziesz bank, który jeszcze nie upadł".

Wieści zza oceanu

Żyjemy jak bohaterowie powieści Malcolma Lowry'ego "Pod wulkanem". W każdej chwili może zdarzyć się coś najgorszego. Złe wieści, które do nas docierają, wcale nie muszą być ostatnimi. Wydawało się już, że sytuacja w globalnym systemie finansowym została opanowana i możemy spać spokojnie. Teraz jednak kryzys przenosi się na realną gospodarkę. W dramatycznej sytuacji znajduje się przemysł motoryzacyjny, bo ludzie zaniepokojeni o swoją przyszłość przede wszystkim rezygnują z dóbr luksusowych, czyli na przykład z zakupu nowego samochodu. Stary może jeszcze pojeździć. Tylko patrzeć, jak upadłość zaczną ogłaszać biura podróży, pracujące w podobnym segmencie rynku. O zagrożeniu swojego bytu od kilku miesięcy informują deweloperzy. Chętnych na mieszkania czy domy ubywa, bo potencjalni klienci czekają na drastyczne spadki cen. Z ich punktu widzenia mają rację.

Administracja USA ogłasza co rusz nowe dane o złym stanie gospodarki - spadku sprzedaży i zamówień dla przemysłu oraz wzroście bezrobocia. Potwierdza to, że Stany Zjednoczone znajdują się w fazie recesji. Ministerstwo Handlu informuje, że wydatki konsumentów spadają bardziej niż przewidywali ekonomiści. Średnia cena domu spadła do 218 tys. dolarów, czyli o 10 proc. w porównaniu z jesienią 2007 roku. Liczba ubiegających się o zasiłki dla bezrobotnych wzrasta o ponad 500 tys. osób tygodniowo, czyli najwięcej od 25 lat. Ogromny spadek zarejestrował indeks zaufania konsumenckiego.

Słychać jednak także głosy otuchy. _ Gospodarka USA poprawi się w II połowie 2009 roku _- ocenił Charles Plosser, prezes Banku Rezerw Federalnych z Filadelfii. Jego zdaniem w 2009 roku tempo wzrostu gospodarczego wyniesie około 2 proc. Ta opinia opiera się na przekonaniu, że jak się osiągnie dno, to jest się od czego odbić.

Druga fala

Podobne problemy ma Unia Europejska, choć wydawało się, że fala tsunami, mająca swoje źródło w kryzysie finansowym, nie wtargnie w głąb naszego kontynentu. Wtargnęła. Za nią płynie druga, uderzająca w przemysł.
_ To będzie najgorszy kryzys od czasów wojny _ - ocenia Norbert Walter główny ekonomista Deutsche Banku. Powiedział on, że 1 pkt. proc. spadku rozwoju gospodarczego to najbardziej optymistyczny scenariusz. Najbardziej pesymistyczny wariant - jego zdaniem - to spadek o 4 pkt. proc. Oznacza to, że gospodarka niemiecka zacznie się zwijać.

Norbert Walter - informuje portal tvn24.pl - wezwał rząd federalny, aby w ramach pakietu ratunkowego dla gospodarki natychmiast obniżył podatek VAT do poziomu 16 proc. z obowiązujących obecnie 19 proc. Obniżka miałaby być wprowadzona na rok, aby pobudzić wewnętrzną konsumpcję, co z kolei powinno zapobiec utracie miejsc pracy. Zdaniem Waltera w takim przypadku obniżka PKB mogłaby zostać ograniczona do 1 pkt. proc.

Komisja Europejska zaproponowała pod koniec listopada ubiegłego roku skoordynowany plan pobudzenia unijnej gospodarki wartości 200 mld euro (1,5 proc. PKB UE), który ma być finansowany przez kraje członkowskie. W dobie recesji, wywołanej kryzysem finansowym, plan ma dać impuls do rozwoju gospodarczego poprzez nowe inwestycje i pobudzenie popytu oraz siły nabywczej obywateli. Program ma być realizowany w latach 2009-2010. Według przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Barroso, nie wszystkie kraje będą musiały zdobyć się na ten wysiłek. Każdy rząd podejmie decyzję, biorąc pod uwagę swoje potrzeby oraz konsekwencje dla równowagi budżetowej.

Na początku grudnia ubiegłego roku prezydent Francji Nicolas Sarkozy ujawnił pakiet bodźców gospodarczych wart 26 mld euro. _ Naszą odpowiedzią na kryzys są inwestycje, ponieważ jest to najlepszy sposób na wsparcie wzrostu i zachowanie miejsc pracy dzisiaj oraz przygotowanie miejsc pracy na jutro _ - powiedział.

A co u nas?

Kraje Europy Środkowej i Wschodniej oraz Bałkany unikną recesji, jaka zagraża strefie euro ze względu na globalny kryzys finansowy i gospodarczy - wynika z raportu Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Gospodarczych Studiów Porównawczych (WIIW). W nowych krajach Unii nastąpi spowolnienie gospodarki, związane ze spadkiem eksportu i inwestycji oraz trudnym dostępem do kredytów, ale ich PKB wzrośnie o 2,7 proc. w roku 2009 i o 3,5 proc. w 2010. Recesji nie unikną jednak trzy nowe kraje unijne: Węgry, Estonia i Łotwa. Nie oznacza to jednak, że problemy gospodarcze w Polsce się nie pogłębią. Instytut BIEC informuje, że w ciągu kilku miesięcy należy spodziewać się wzrostu bezrobocia. "Szczególnie niekorzystny może być pierwszy kwartał przyszłego roku, kiedy to budownictwo ogranicza swoją działalność" - czytamy w raporcie.

Ekonomista Ryszard Petru uważa, że kryzys wielkimi krokami zbliża się do Polski. Jego zdaniem coraz trudniej będzie o uzyskanie kredytu. _ Banki bowiem, kierując się dyrektywami z zagranicznych central, wprowadziły limitowanie kredytowania całych branż _ - stwierdził. _ Istnieje duże prawdopodobieństwo, że już w przyszłym roku zostaną odcięte kredyty dla branży budowlanej. _ To oznacza zatrzymane wszelkich inwestycji oraz wzrost cen mieszkań. _ Potrzebne jest _ - stwierdził - _ jak najszybsze wprowadzenie gwarancji kredytowych dla małych i średnich przedsiębiorstw. Muszą być one powszechnie dostępne. _

Premier Donald Tusk ma nadzieję, że Polska w dobie kryzysu ekonomicznego nie stanie się obiektem ataków spekulacyjnych. Jednak nawet rząd nie jest w stanie tego powstrzymać. Od kilku miesięcy słychać lamenty firm, które dały się uwieść propozycją ubezpieczeń transakcji eksportowych. W przypadku umocnienia się złotego mieli odzyskać poniesione straty. Złoty się jednak osłabił i teraz muszą płacić frycowe swoim ubezpieczycielom. Czy to na pewno była zwykła gra sił rynkowych? Wątpię.

_ Światowy kryzys niesie poważne zagrożenia w postaci spowolnienia eksportu, ale stwarza też pewne szanse na podtrzymanie jego dotychczasowego tempa rozwoju _ - prognozują analitycy Ministerstwa Gospodarki. W tym momencie ujawnia się druga strona ekonomicznego medalu. Jeżeli jedni tracą, drudzy mogą zarobić. Ewentualne dalsze osłabienie złotego będzie korzystne dla eksporterów. Odczują to pozytywnie zwłaszcza małe i średnie przedsiębiorstwa, które dotychczas najbardziej odczuwały skutki wzrostu wartości waluty krajowej.

Najważniejsze są jednak inwestycje. A z tym może być kiepsko. Przedsiębiorstwa przestają inwestować - twierdzi "Gazeta Prawna". To bezpośredni skutek pogorszenia koniunktury w ostatnich tygodniach. Ograniczenie popytu widać zwłaszcza w branży budowlanej. Hamulec wciskają przede wszystkim deweloperzy. Ale nie tylko oni. Firmy wycofują się z planów inwestycyjnych dlatego, że spodziewają się coraz słabszego popytu na swoją produkcję.

Polsce przydałoby się więc pobudzenie rynku. Brytyjczycy zdecydowali się na obniżkę stawki VAT. Niemcy pójdą prawdopodobnie w tym samym kierunku. W Polsce jest to niemożliwe, bo rząd zobowiązał się do spełnienia kryteriów z Maastricht, a to wymaga utrzymania deficytu budżetowego w ryzach. Nie można więc pozwolić na zmniejszenie wpływów podatkowych. Powstały więc dwie konkurencyjne strategie. Albo wejdziemy do strefy euro w 2012 roku, albo będziemy walczyć skutecznie ze spowolnieniem gospodarki. Trzeba wybierać.

Krzysztof Rawa

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)