Podolodzy przestrzegają przed skarpetkami złuszczającymi za kilkanaście złotych. Nasze stopy mogą przeżyć horror

Kosztują kilkanaście złotych, a mogą wyrządzić ogromną krzywdę. Skarpetki złuszczające to hit sprzedaży. Tym bardziej wiosną i latem, gdy zaczynamy dbać o stopy i je eksponować. Ale niestety niewiele osób wie, że kwasem zawartym w preparacie możemy sobie "wypalić skórę". Podolodzy biją na alarm.

Latem każdy chce mieć piękne stopy. Specjaliści jednak ostrzegają przed popularnym produktem, który złuszcza skórę
Latem każdy chce mieć piękne stopy. Specjaliści jednak ostrzegają przed popularnym produktem, który złuszcza skórę
Źródło zdjęć: © Getty Images | Edward Berthelot
Agata Wołoszyn

24.04.2021 11:22

O stopy powinniśmy dbać przez cały rok, o czym wiele osób zapomina. Ale nie producenci skarpetek złuszczających, którzy już kilka lat temu zwęszyli dobry biznes i postanowili "pomóc" nam "natychmiastowo" nadrobić zaległości. Kto nie wolałby wydać kilkunastu złotych na jeden produkt, zamiast płacić kilkadziesiąt lub nawet kilkaset za wizytę u kosmetyczki i podobny efekt? Niestety, wbrew pozorom skarpetki złuszczające nie zastąpią wizyty u specjalisty, a ich stosowanie może zniszczyć naszą skórę.

"Worki" nasączone kwasem

Skarpetki złuszczające to w zasadzie dwa foliowe "worki", które nasączone są kwasami np. mlekowym, glikolowym czy salicylowym. Te kwasy mają za zadanie złuszczyć martwy i zrogowaciały naskórek i sprawić, by nasze stopy były gładkie i miękkie. Do tego produkt jest łatwo dostępny, bo możemy kupić go w każdej drogerii.

W teorii wszystko brzmi jak z bajki. Kupujemy skarpetki za kilkanaście złotych i zaczynamy domową kurację. Na umyte i osuszone stopy zakładamy "worki" nasączone kwasem i zostawiamy na kilkadziesiąt minut. Po kilku dniach skóra na stopach powinna zacząć się złuszczać. Według niektórych producentów po ok. 10 dniach od wykonania zabiegu proces złuszczenia powinien się zakończyć. Wtedy skóra na stopach ma być gładka, miękka i wypielęgnowana. Bez zrogowaceń i twardego naskórka.

W praktyce jednak może się okazać, że kwasy zawarte w produkcie zniszczą nam skórę, zamiast ją naprawić. Lekarze zajmujący się chorobami stóp, czyli podolodzy, ostrzegają: skarpetkami złuszczającymi możemy zrobić sobie więcej szkód niż jest z nich pożytku.

Horror ze stopami w roli głównej

Podolog Ewa Kopaczewska mówi, że cały czas trafiają do niej pacjenci na tzw. zabieg naprawczy po zastosowaniu szeroko reklamowanych skarpetek złuszczających. - Wszyscy myślą, że jak założą "magiczne" skarpetki, to pozbędą się zrogowacenia, a jest to niesamowicie złudne. Kupując ten produkt, nie mamy pojęcia, jakie tak naprawdę stężenie kwasu i pH znajduje się we wnętrzu takich skarpetek, bo taka informacja nie jest podawana na opakowaniu. Skóra na piętach posiada zupełnie inną strukturę i budowę niż ta pomiędzy palcami, a skarpetki zakładamy na całą stopę, dlatego często w tym miejscu dochodzi do poparzeń i innych uszkodzeń skóry - komentuje podolog.

Ekspert dodaje, że my, dorośli, nie możemy dążyć do posiadania takich stóp jak dzieci, czyli mięciutkich, "różowych" i gładkich - struktura naszej skóry w pewnym wieku jest po prostu zupełnie inna. 

Dodatkowo wiele osób nieprawidłowo stosuje takie skarpetki, trzymając je na stopach dłużej niż zaleca producent. - Wtedy dochodzi do znacznie poważniejszych uszkodzeń, np. w obrębie płytek paznokciowych, do zaburzeń całej bariery ochronnej naskórka. Preparaty zawierające w swoim składzie kwasy przeznaczone są głównie do zabiegów w obrębie twarzy, pleców, w miejscach, gdzie rozmieszczone są gruczoły łojowe. Na stopach ich nie ma, tam znajdują się tylko gruczoły potowe, więc to znacznie podrażnia skórę w tych okolicach - komentuje Ewa Kopaczewska - Używając takich skarpetek, ludzie wyrządzają sobie krzywdę, nasilają proces rogowacenia, ranią stopy.

Podolog zwraca również uwagę na to, że kwasy mogą zniszczyć płytki paznokciowe, które po zastosowaniu takich skarpetek złuszczających łamią się i kruszą. - Często dochodzi do onycholizy, czyli odklejenia paznokci od łożyska - mówi ekspert. 

Rośnie grono przeciwniczek

Na temat skarpetek złuszczających zrobiło się głośno również na forach internetowych. Wiele kobiet przestrzega przed ich używaniem, bo jak same piszą - ich stopy przeżywały "horror".

"Zgłaszam się jako poparzona i absolutnie nie polecam takich masek, a raczej polecam mega uważać... Miałam nadzieję na złuszczanie, a było poparzone, że wstyd było stopy odsłonić... Bo oczywiście o bólu nie wspominam" - pisze pani Sara.

"Potwierdzam na własnym doświadczeniu niestety. Skóra przez mnóstwo czasu była czerwona, skóra schodziła bardzo powoli i nogi w butach odparzały się chwila moment. Dla mnie użycie tych skarpet to horror. Nigdy więcej" – komentuje pani Dorota.

Obraz
© FB

Jeżeli skarpetki złuszczające mogą wyrządzić tyle krzywdy naszym stopom, to dlaczego są cały czas promowane i polecane konsumentom? - My w dzisiejszych czasach oczekujemy natychmiastowego efektu i taki rzekomo mają nam zapewnić produkty tego typu. To jest czysty marketing - uważa podolog. I przestrzega przed używaniem tego typu produktów. - Często nie zdajemy sobie sprawy, że możemy być uczuleni na jakiś kwas czy inny składnik tych skarpetek. Zgrozą jest stosowanie tego typu produktów przez osoby z grup ryzyka, mam tu na myśli ludzi chorych na cukrzycę, łuszczycę i inne choroby skóry czy ogólnoustrojowe. Potem potrzeba mądrej terapii, konsultacji z innymi specjalistami, żeby uratować takie stopy – tłumaczy.

Gubimy skórę jak wąż

Dodatkowo sam proces złuszczania jest uciążliwy. Po ok. 3-5 dniach od wykonania domowego zabiegu skóra zaczyna odchodzić od stóp "płatami". Co oznacza, że jeżeli chodzimy po domu bez skarpetek, to będziemy musieli zbierać z podłogi, łóżka czy kanapy swoją odpadającą skórę, a jest jej naprawdę sporo. Wizyta u kogoś w domu może być dla nas zatem niekomfortowa.

- Użyłam tego bezmyślnie... Środek lata, a nie mogłam założyć sandałów, bo moje stopy pomarszczyły się jak u starej babci, później nierównomierne odpadanie skóry płatami... Wystarczy poszukać w necie, jakie to może mieć skutki. Lepiej dbać o stopy cały rok, nawilżać, złuszczać niż się zapuścić i użyć tych "skarpetek" – komentuje pani Magdalena.

Jeżeli jednak zdecydowaliśmy się na użycie skarpetek złuszczających, to pamiętajmy, aby po zabiegu nie wystawiać stóp na słońce, bo możemy nabawić się przebarwień. Do tego powinniśmy chodzić w obuwiu, które nie będzie obcierać stóp. Ważne jest też solidne nawilżanie skóry, aby odbudować jej barierę ochronną. 

Obraz
© poradyherbaty.pl

Podolog zwraca uwagę na to, że efekt działania skarpetek złuszczających jest złudny. - Zrobimy taki zabieg, potem skóra schodzi, stopa na pozór wygląda na wygładzoną, ale nie zdajemy sobie sprawy, że ten kwas działa jak takie poparzenie termiczne odległe w czasie. Potem ta skóra jest strasznie podrażniona, naskórek narasta o wiele szybciej, zrogowacenia są masywniejsze, a przy chodzeniu towarzyszy ból. Pojawia się błędne koło - komentuje Ewa Kopaczewska.

Czy to jest tego warte?

Ceny skarpetek złuszczających wahają się od kilku do kilkudziesięciu złotych, ale średnio za opakowanie, w którym znajduje się para skarpetek, zapłacimy ok. 12 zł. Konsultacja podologa to koszt ok. 50-100 zł w zależności od miasta. Do tej ceny może zostać doliczony zabieg, jeżeli nasze stopy po użyciu skarpetek będą wymagały "ratowania". I tu pojawia się pytanie, czy warto wydać mniej, żeby potem płacić więcej? Eksperci w tej dziedzinie namawiają, aby zabiegi na stopach przeprowadzali jednak specjaliści. Mamy wtedy pewność, że usługa zostanie wykonana profesjonalnie.

Źródło artykułu:WP Finanse
salony kosmetyczneskarpetki złuszczającepodolog
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)