To koniec najstarszej piekarni w Warszawie. "Nie ma komu pracować"
"Nie ma komu pracować. Dzisiejsi piekarze nie umieją zrobić nawet obwarzanka czy chałki" - słyszę od właścicielki najstarszej piekarni w Warszawie. W piątek - 31 stycznia - ostatni raz będzie można zrobić tam zakupy. "Kuracyjna" się zamyka. Na zawsze.
24.01.2020 14:35
Przekraczam próg najstarszej piekarni w Warszawie. Już na wejściu duży napis - "likwidacja piekarni" - rzuca się w oczy. - Jeszcze do piątku, do końca miesiąca, będziemy pracować - informuje mnie pan z zaplecza.
Mimo tego, że wiele koszy z pieczywem jest pustych, to i tak czuję piękny zapach świeżo upieczonego chleba i bułek. Tu jest inaczej niż w supermarketach na działach z pieczywem. Ten zapach jest prawdziwy, a nie sztucznie rozpylony, jak w niektórych sklepach. W "Kuracyjnej" czuć ciepło i serce, chociaż pracownikom i właścicielce, właśnie to serce się kraja. Ich piekarnia ma 110 lat, mnóstwo stałych klientów i pieczywo bardzo dobrej jakości. Niestety to nie wystarczyło, aby utrzymała się na rynku. Właścicielka głosem uwięzionym w gardle mówi, że interes trzeba zamknąć.
"Upadek rzemiosła"
- Nie mamy pracowników. Syn i zięć sami muszą piec do rana, bo naprawdę nie ma komu. To jest tragedia, bo to rzemiosło upadło. Dzisiejsi piekarze nie potrafią nic zrobić, bo nie ma dobrych szkół - komentuje właścicielka "Kuracyjnej".
Pani Jadwiga mówi, że w latach świetności piekarni pojawiało się wielu zdolnych uczniów, którzy potem dumnie reprezentowali ten zawód. Teraz zmieniło się to o 180 stopni. - Nie ma już w tym zawodzie dobrych fachowców. To jest ciężka praca, jeżeli mówimy o takiej piekarni jak nasza. Jeżeli ktoś pracuje w dużej fabryce, to wystarczy, żeby nauczył się wciskać guziki i obsługiwać komputery, ale to nie u nas - kontynuuje pani Jadwiga.
Ubolewa nad tym, że dzisiejsi piekarze nie wiedzą, jak zrobić podstawowe wypieki. - Nie umieją ręcznie nic. Żeby obwarzanka zrobili, no proszę panią, nie ma szans. Już nie mówię o wyższej szkole jazdy, czyli o chałce. Straszny to dla nich problem, z trzech warkoczy zrobią, ale z sześciu już nikt nie uplecie - mówi pani Jadwiga.
Piekarnia "Kuracyjna" została założona w 1910 r. w Konstancinie pod Warszawą. Kiedyś klientami byli głównie kuracjusze, stąd nazwa. - Mój pradziadek otworzył ten interes. Potem przejął go dziadek, a następnie mój tato - opowiada pani Jadwiga, obecna właścicielka piekarni.
„Kuracyjna” wielokrotnie zmieniała lokalizacje swoich zakładów. W czasie powstania warszawskiego piekarnię zniszczono i dopiero po jakimś czasie ją odbudowano. Nie było wtedy łatwo walczyć o swoje, ale ówczesnemu właścicielowi się udało. Od 1990 r. "Kuracyjna" mieści się przy ul. Racławickiej 7.
Konkurencja nie śpi
Ogromny wybór pieczywa w supermarketach sprawia, że ludzie coraz rzadziej odwiedzają małe piekarnie. Właścicielka "Kuracyjnej" bardzo nad tym ubolewa. - Teraz wszystko ma być szybciej i taniej, ale dobre pieczywo nie może być tanie. Supermarkety reklamują i sprzedają chleby czy bułki "za grosze", a jak coś może być smaczne i wartościowe za taką cenę? - zastanawia się pani Jadwiga. Opowiada, że raz kupiła w dyskoncie kajzerkę, bo zapomniała wziąć ze swojej piekarni, a była bardzo głodna. - To się w ogóle nie nadawało do jedzenia - komentuje właścicielka "Kuracyjnej".
O tym, że jakość pieczywa z supermarketów i dyskontów pozostawia wiele do życzenia możecie przeczytać w innym moim tekście - tutaj.
Drożyzna daje się we znaki
Mąka i inne półprodukty drożeją, co również wpływa na kiepską sytuację finansową piekarni. Do tego pomysły zmian w prawie pracy, np. zwiększenia dni wolnych w ciągu roku. - 35 dni urlopu? Któż to wytrzyma finansowo w małej piekarni?- zastanawia się pani Jadwiga.
Wszystkie te czynniki sprawiły, że 31 stycznia piekarnia zostanie zamknięta. - Jestem bardzo związana emocjonalnie z tą piekarnią i bardzo przeżywam jej zamknięcie, ale nie ma wyjścia, nie damy rady - mówi właścicielka.
Pani Jadwidze w prowadzeniu biznesu pomagają syn i zięć. - Gdyby nie oni, to nie wiem jakbym dała radę. Teraz nawet na noc przychodzą, bo został nam tylko jeden pracownik - mówi kobieta.
Lokal, w którym jest teraz piekarnia, zostanie sprzedany. - Nie wiadomo jeszcze komu, mamy pewne plany, ale to nic pewnego - słyszę od pani Jadwigi.
W piekarni jeszcze pojawiają się klienci, ale pieczywa jest coraz mniej. - Zamykamy, to nie ma towaru, ale proszę zrobić zdjęcia naszych wypieków, które jeszcze zostały - mówi właścicielka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl