Podwyżki dla eurourzędasów. Ile dostaną?
My zrzucamy się na ratowanie Unii Europejskiej, a Bruksela daje grube podwyżki eurourzędasom. Od nowego roku pracownicy Parlamentu Europejskiego dostaną ok. 3,6 proc. podwyżki. Najlepiej zarabiający zgarną więc nawet po 3000 złotych miesięcznie więcej!
12.12.2011 09:00
Jerzy Buzek to dobry szef. Choć żegna się już praktycznie z fotelem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego na pożegnanie zostawia swoim podwładnym podwyżki. Tylko w europarlamencie dostanie je około dziewięciu tysięcy urzędników. To prawdziwa kraina miodem i mlekiem płynąca: posłaniec zarabia ok. 10 tys. złotych, urzędnik rejestracji ponad 14 tys. a kierownik działu – 58 tys. zł.
Zastępy pracowników PE są tak przyzwyczajone do horrendalnych zarobków, że nawet w czasie głębokiego kryzysu, gdy niemal cała Unia Europejska składa się na pomoc dla innych krajów, nie pozwolili sobie zmniejszyć podwyżek. Początkowo zaproponowano im bowiem, że od 1 stycznia dostaną połowę gwarantowanej podwyżki, czyli ok. 1,8 proc. pensji więcej. Urzędnicy jednak kryzys mają w nosie. Natychmiast zagrozili strajkiem oraz zablokowaniem grudniowego szczytu Unii. Władze się ugięły i już za trzy tygodnie eurourzędasy będą się mogły cieszyć kolejną podwyżką. Poprzednią dostali dokładnie rok temu w wysokości ok. 3,5 proc.
Korzystają na tym także Polacy. Nie nie wszyscy – tylko dwa tysiące szczęśliwców, którzy są na unijnym garnuszku. Gdy w całej Europie pracownikom pensje raczej się obcina, ale wręcz się ich zwalnia, urzędnicy w Brukseli martwią się, czy nie dostaną za małej podwyżki. Kryzys? Jaki kryzys?